🕷Petey.. ty płaczesz?...🕸

112 2 9
                                    

Odesłałem zbroję i stanąłem z nabuzowanym chłopakiem twarzą w twarz.

- A ty skurwielu jak kurwa mogłeś?! - wydarł się nie wiem na kogo ponieważ patrzył w podłogę. Chyba do symbionta? - Ty se do kurwy jebanej żarty stroisz?.... - chwila ciszy. - pojebało cię skurwielu? - nikt z nas nie śmiał nawet się odezwać. - wiesz co? SPIERDALAJ wrócimy do tej rozmowy bo ja ci tego tak kurwa nie odpuszczę.. Spierdalaj! - krzyknął ponownie po chwili ciszy. Chłopak spojrzał na swoją dziewczynę szklanymi oczami i podbiegł do niej natychmiast dokładnie ją oglądając. - o mój boże! Nic ci nie jest? - spytał przejęty.

- Nie nic się nie stało Petey. - powiedziała spokojnie. Petey. Ładnie.

- Błagam nie rób mi tak więcej. - powiedział rzucając się delikatnie na nią by ją przytulić. Po chwili gdy tak trwali usłyszeliśmy łkanie.

- Petey.. Ty płaczesz? - spytała przejęta i rozczulona.

- Nie... - powiedział jednak każdy z nas wiedział że to nie jest prawda..

- Petey misiu. - powiedziała rozczulona prawie sama płacząc. Peter ją puścił i podbiegł do stołu przeciskając się przez resztę którzy stali w wejściu do kuchni. Wziął coś z stołu i natychmiast ponownie do niej podbiegł. Wręczył jej paralizator.

- Masz to ZAWSZE przy sobie nosić zrozumiano? Jeśli ci się coś stanie... Lub co gorsza... Wiesz.. Zrobię to co obiecaliśmy sobie na moście. Pamiętasz? - spytał patrząc na nią z powagą.

- Pamiętam. - powiedziała kiwając głową wzięła od niego urządzenie i również załkała. - Jeśli tobie to się stanie również dotrzymam obietnicy. - powiedziała płacząc już porządnie przez co Peter ją mocno przytulił i oboje się rozpłakali. (Mi też chce się płakać pisząc to..).

Dziewczyna zaczęła łapać za jego końcówki włosów z reakcji Petera wywnioskowałem że to go chyba uspokaja. Natomiast Parker gładził dziewczynę po plecach mocno przytulając. Nagle dziewczyna się szybko oderwała od niego.

- kurwa Peter! - krzyknęła. Na co on spojrzał na nią nie rozumiejąc. A ona wzięła jego dłonie do swoich i patrzyła na bardzo niewyobrażalnie mocno zjechane knykcie i dopiero teraz zauważyłem z na ręce również ma wbite kawałki szkła. - Japierdole coś ty zrobił! Jak mogłeś! Przecież teraz musi cię to tak boleć.... A dobrze wiesz że na ciebie nie działają znieczulenia... - powiedziała. Czekaj co? Nie działają na niego znieczulenia? O kurwa to chłopak teraz będzie miał jazdę.

- to nic takiego misiu.. - powiedział spokojnie biorąc dłonie.

- Ja mogliście mu na to pozwolić! - krzyknęła patrząc na nas wszystkich oskarżycielsko.

- Em... - od powiedzieliśmy wszyscy równo zmieszani... Dosłownie em...

- Jakie kurwa em?! - wykrzyczała. - co wy kurwa nie mogliście mu nawet już zabandażować gips dać? Oczyścić ranę? Japierdole banda jełopów.. - o kurwa. Coś czułem że z Peterem mają podobne charakterki... Parker uśmiechnął się zadziornie.

- Skarbie wszystko w porządku. Naprawdę nawet nie boli. - spojrzała na niego srogo i dotknęła jego knykci na co głośno syknął.

- Nie boli? - powiedziała nadal patrząc na niego z wyrzutem.

- Oczywiście zaraz się zajmiemy twoimi ranami ale przed tym... Co ma znaczyć to że nie działają na ciebie znieczulenia? - spytał Pietro.

- No normalnie nie działają tak jak trucizny ani inne takie.. - odpowiedział. O kurwa. Już wiedziałem że chłopak ma przekichane jednak... Miało też to swoje plusy że nie zostanie otruty.

- O kurwa. - powiedziała Natasza. - Jak ty sobie radzisz młody?

- Jakoś muszę - powiedział wzruszając ramionami. Coraz bardziej zaczynałem zauważać bardzo poważne zmiany w jego charakterze.. Ale tak czy inaczej kiedy tylko wszyscy się rozejdą zejdę do warsztatu i na pewno odsłucham wszystkie pozostawione przez Petera wiadomości... Tak bardzo przepraszam dzieciaku że o niczym nie wiedziałem....

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz