🕷Siłownia...🕸

69 2 8
                                    

Obudziłem się przez nie zasłonięte okno z którego teraz na oczy padało mi słońce. Spojrzałem na swój lewy bok do którego była przytulona Gwen dosłownie wtuliła się w mój bok jak małpka tak że nie mogłem ruszyć jedną nogą bo oblatały ją dwie nogi Gwen a następnie nie mogłem również ruszyć się od pasa w górę do szyi ponieważ brunetka oplatała mnie również tam ale tym razem rękami było to mega słodkie tak się cieszyłem że ją mam... Dziewczyna leżała niżej niż ja. Spojrzałem na zegarek na ścianie. 6.28 japierdole. Nie. Koniec tego trzeba iść trochę pobiegać. Tylko jak się teraz wypłątać tak nie chciałem jej opuszczać jednak nie mogłem tak cały czas leżeć. W końcu po pół godzinie dosłownie ruszenia się co minimetr udało mi się wypłątać spod uścisku Gwen co równało się z pomrukiem nie zadowolenia z jej strony.

Jednak po chwili poszła dalej spać. Heh. Dla niej to była noc dla mnie ranek. Po cichu ubrałem się w sportową koszulkę oversize i długie spóźnię. Wiem. Nie powienienem tak ćwiczyć ale ja po prostu nie lubię kiedy ktoś patrzy na moje ciało oprócz Gwen czyli osoby mi zaufanej za którą bez wachania oddałbym życie. Jestem dziwakiem. Zdecydowanie. ( wiem że nikt nie pytał ale też tak mam tylko że ja nie mam nikogo zaufanego i wszyscy wmawiają mi że jestem dziwna. Nienawidzę tego określenia. 😬)

Wyszedłem z pokoju z telefonem i butelką wody a na stole zostawiłem Gwen notkę.

Będę na siłowni skarbie ( 49 piętro ) jakbyś coś potrzebowała pisz lub poproś Friday.

Kocham P.P.

Wszedłem do windy i wybrałem odpowiednie piętro. Kiedy się na nim znalazłem powitała mnie piękna pusta siłownia która miała mnóstwo różnych przyrządów do ćwiczeń. Normalnie od razu poszedłbym na worek ale Gwen mnie tak za to by wyzwała że mimo że mam zakłamaną rękę i pełno skaleczeń na oby dwóch to ja jeszcze walę nimi w worek to wolę sobie tego uniknąć i wybrałem bieżnie. Zacząłem od razu biec dając na 12 poziom z 16.

Biegłem już pół godziny z słuchawkami w uszach nie zwolniłem tępa ani razu nie wiem co mną kierowało. Po prostu czułem że nie mogę zmniejszyć że jestem słaby że nie zasługuje na to co mam że muszę.... Muszę... Nie ważne.. Włączyłem na 16 czując że po prostu muszę to zrobić i zacząłem biec ledwo nadążając. Biegłem już tak półtora godziny czyli było około 9. Nie dawałem Rady jak chuj ledwo się na nogach trzymałem jednak próbowałem dalej biec... Muszę... Po prostu ja już czułem że to jest ten jeden z moich gorszych dni... zacząłem sobie nucić piosenkę.

- Futuristic lover. Different DNA.
They... don't understand you. - ledwo mogłem śpiewać przez to że byłem zdyszany po chwili zacząłem gestykulyzować rękami zgodzie z tekstem. - You're from a whole ‘nother world. A different dimension
You open my.... - zatrzymałem bieżnie chwilę dałem sobie na oddech i wziąłem swoje rzeczy a następnie spytałem Friday. - Friday jest tu jakaś sala taneczna?

- Jest Peter na 52 piętrze.

- Dzięki Fri.

Stanąłem przed windą czekając aż przyjedzie kiedy drzwi się otworzyły wszedłem patrząc w podłogę i słuchając dalej muzyki nagle poczułem jak ktoś dotknął mojego ramienia więc od razu przyszpiliłem wystraszony tą osobę do ściany przeciskając jej gardło. No cóż... Taki odruch. Kiedy spojrzałem ten osobie na twarz dopiero do mnie dotarło że jest to... Stark. Puściłem go.

- Sorry odruch. - powiedziałem niechętnie nadal mając muzykę na full przez co go nie słyszałem i dobrze. Widziałem że coś mówi jednak miałem go w piździe. Kliknąłem swoje piętro i tak czekałem. Kiedy dojechałem na piętro wyszedłem z windy idąc w głąb pustej sali.

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz