Piosenka:
Rag'n'Bone Man - HumanIdziemy szybko w stronę kuchni: miejsca, z którego dochodzi głośna muzyka. Muszę zatkać uszy, ponieważ wydaje mi się, że chyba ma powyżej stu dwudziestu decybeli, ponieważ okropnie zabolały mnie uszy. Wokół roznosi się zapach pizzy, alkoholu, tytoniu, i różnych innych ziół, co sprawia, że się krzywię. Jak oni mogą imprezować w takim smrodzie? Mija parę sekund, kiedy nagle muzyka się wycisza, a w tle słyszę tylko rozmowy ludzi i krzyk jednego z policjantów.
W końcu dobiegamy na miejsce zbrodni, a naszym oczom ukazuje się zalany w trupa Julian, bełkoczący coś do samego siebie. Jest cały czerwony, a pod okiem znajduje się limo, co przykuwa moją uwagę. Widzę również odbicia ciemnej szminki na policzkach chłopaka, co sprawia, że powstrzymuję się przed sprośnym komentarzem. Jego nos dalej pokrywa biały proszek, który, oczywiście, jest jednym z tych nielegalnych rzeczy na Malediwach. Ma na sobie białą koszulę z dwoma pierwszymi rozpiętymi guzikami, i jeansy. Obok July'ego znajduje się uśmiechnięta Meave, której wygląd jest tysiąc razy gorszy. Na pewno mówiłam kiedykolwiek komuś, że wygląd, jakby został przejechany tirem, ale problem w tym, że nie miałam racji. Meave Henson wygląda zdecydowanie dwa razy gorzej. Ma rozmazany tusz do rzęs, i ciemną szminkę. Moją uwagę przykuwa przesadnie krótka, ciemna, obcisła mini, i czarny top ledwie okrywający piersi. Obecnie śmieje się ze słów policjanta tak, jakby były one tylko i wyłącznie zabawnym żartem. Wiem, że normalnie dziewczyna by się tak nie upiła. Musiała mieć ku temu jakiś powód, i to mnie smuci.
- Tysiąc dwieście rupii, albo trafiacie do aresztu - mówi rozzłoszczony policjant, a Julian, o dziwo, od razu wyjmuje z kieszeni portfel, i daje policjantowi wyznaczoną cenę.
- Ja, William Black, nigdy nie wsadzę moich przyjaciół do więzienia - odpiera nagle Will, i wszyscy zwracają uwagę na niego.
- Oho, to ten od Jacka - mówi drugi policjant, którego twarz kojarzę. - Dobra, i tak w sumie żyjecie na kompletnym zadupiu, po prostu ściszcie trochę muzykę, i tyle.
Kiwamy z Willem posłusznie głowami, a policjanci wychodzą z domu i gadają coś między sobą. Mija minuta trwania w niepewności, po czym dostrzegam, jak jakaś skąpo ubrana, blond włosa dziewczyna, puszcza muzykę. Słyszymy z głośników coś rodzaju latino, ale nie do końca wiem, jak nazywa się ta piosenka. Wszyscy od razu niemal pchają się na parkiet, a ja orientuję się, że Julian mógł tu zaprosić całą młodzież z Hulhumalé. Po pijanych ludziach, mających pijackie uśmiechy na twarzy, wydaje mi się, że Julian to na pewno król dobrych melanży w naszej miejscowości.
Ja i Will łapiemy się za ręce tak mocno, aby się nie zgubić, po czym zaczynamy błąkać się po całym salonie, aby znaleźć gdzieś Leilę i Freda. Po nieudanym szukaniu postanawiam spojrzeć znacząco na Willa. Ten patrzy na mnie wzrokiem typu Jesteś pewna?. Kiwam głową, po czym obydwoje głęboko wzdychamy i idziemy na górę, w stronę pokojów gościnnych. Muzyka od razu nieco cichnie, dlatego na moją twarz wpływa uśmiech satysfakcji. Okno na końcu długiego korytarza rozciągającego się przed nami jest otwarte na oścież, więc nie jest tak duszno, jak tam na dole. Postanawiamy z Willem sprawdzić wszystkie pokoje gościnne. Nie chcemy mieć kolejnych naszych przyjaciół na sumieniu.
Pukamy do pierwszych drzwi. Odpowiada nam dziewczęce Proszę! więc od razu kamień spada mi z serca. Przynajmniej nikt nie robi nic sprośnego. Otwieramy drzwi i naszym oczom ukazuje się grupka dziewczyn ustawiona w kole. Na środku znajduje się butelka, więc wnioskuję, że mogły grać w prawdę czy wyzwanie.
CZYTASZ
Room (15+)
RomancePROLOG 27 LIPCA Wszystko zaczęło się od jednej ucieczki. Shelly Clarke jest zbuntowaną szesnastolatką, pragnącą ucieczki od swoich skłóconych rodziców. Co noc budzą ją krzyki i dziwne odgłosy. Tym razem jednak zaplanowała sobie ucieczkę: potajemnie...