Rozdział 2

13 2 1
                                    

Wirujące krążki oplatają się wokół gwiazd tworząc dyski lub też "bączki". Rozległa cisza.
Ciemność. Nieskończona ciemność. Nagle jednak... słychać jakiś dźwięk. Ale przecież w kosmosie to niemożliwe.

PIK, PIK, PIK

Obudził się.

Przetarł oczy i zamglonym wzrokiem rozejrzał się po pokoju. Spojrzał na telefon z którego nieustannie słychać alarm. Ustawiony był na siódmą trzydzieści. Wyłączył budzik i podniósł się z łóżka. Odsłonił zasłony na oknach po lewej stronie łóżka. Lekko się zdziwił. Czemu? Nie wiadomo...

Sprawdził plan lekcji, rozwieszony na tablicy korkowej przy biurku. 8.30-16.30, pierwsza lekcja Sztuka. -Powiedział w duchu, po czym zabrał mundurek z szafy i poszedł do łazienki.

Po porannej toalecie i ogarnięciu się, zszedł na dół by zjeść śniadanie. Erine, w czerwonym piżamowym komplecie, siedziała na kanapie i oglądała powtórkę odcinka jakiegoś serialu z dnia poprzedniego. Ren wsypał szklankę ryżu do ryżowaru, wrzucił dwa jajka do garnka i czekał aż wszystko się ugotuje.
-Mamo? -Zapytał.
-Słucham?
-Na którą masz dzisiaj do pracy?
-Na 10tą. I wrócę pewnie koło 20tej. -Odpowiedziała matka. Także obiad musisz albo ugotować, albo zamówić. -Dodała.
-W porządku. - Odparł. -Śniadanie gotowe.

Po śniadaniu Ren poszedł umyć zęby, założył buty. Życzył mamie miłego dnia, z wzajemnością.
Wychodząc spojrzał jeszcze na zdjęcie stojące na małym stoliczku przy wejściu do kuchni. Zdjęcie jego, mamy i... do połowy urwane...

Idąc do szkoły napotkał kolegów i koleżanki z klasy. -Jak tam Ren? Zadanie z angielskiego zrobione? -Zapytał Asano. Krótko obcięty brunet, o piwnych oczach, noszący kilka sygnetów na palcach.
-Zadanie? -Zakłopotał się Ren. -A tak! Przypomniało mi się. Zrobiłem i chyba poszło mi całkiem nieźle.
-Ja też zrobiłem, ale pomagała mi w tym Riruka. -Odpowiedział Asano patrząc w tył na ich koleżankę o średniej długości, ciemnych włosach z różowymi pasemkami i dużych niebieskich oczach. -Mistrzyni angielskiego! -Dodał.

Idąc nieopodal dalej, oczom Rena ukazuję się Hinata. Długie, ciemne włosy, torba z książkami na prawym ramieniu i szkolny mundurek, który u dziewczyn różnił sie jedynie tym, że nosiły niebieskie spodniczki. Leżał na niej idealnie. Ren nie mógł oderwać wzroku. 
-Hej! -Przywitała się z wszystkimi. Wszyscy odpowiedzieli lecz tylko Ren stał wryty w ziemie.
-Ren co jest? -Zapytała z zaniepokojeniem.
-Aaa nic, zupełnie nic. -Odpowiedział, czerwieniąc się na policzkach. -Hinata! Miło Cię widzieć, świetnie wyglądasz! -Odważnie kontynuował rozmowę.
-Dziękuję, Tobie też ładnie w tym mundurku. -Odpowiedziała z szerokim uśmiechem i poszła w stronę szkoły.
Nie chodziło tylko o mundurek. -Pomyślał czerwieniąc się jeszcze bardziej, niczym burak.

Uczniowie weszli już do sali gdzie za chwilę miała się odbyć pierwsza lekcja. 
Pani Chan, przywitała wszystkich swoim ciepłym uśmiechem i zaczęła zajęcia.
To był zwyczajny dzień w szkole.
Dzień jak... co dzień.

Po zajęciach Ren, Asano, Hinata i Riruka postanowili przejść się do pobliskiego parku Mogi by spędzić ze sobą trochę czasu. Hinata szła nieco z tyłu więc Ren postanowił zwolnić. Gdy szli równym tempem, dziewczyna zagadała -Wybierasz się w tę sobotę na święto latarni? 
-Myślę, że tak. -Odparł
-No to pójdziemy razem!
Ren ucieszył się w duchu, okazując to lekkim uśmieszkiem.

Wszyscy wrócili do domów. Rutyna po szkole, umyć się, zjeść, uczyć się, iść spać.

Czas na kolejny dzień...

I znów te krążki, gwiazdy, dyski, światło, głosy.
-Ren wstawaj to kolejny dzień kiedy muszę Cię budzić!
Głos mamy?

Obudził się...

Recover Forgotten MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz