Podczas drogi do mojego mieszkania Viv nie odzywała się zbyt często, jakby wyczuwała że to nie najlepszy moment na rozmowy. Pod wpływem złości przejechałam kilka razy na czerwonym świetle i prawdopodobnie przekroczyłam dozwoloną prędkość. Uspokoiłam się dopiero w momencie wjeżdżania na parking i skarciłam samą siebie w głowie za tak nieostrożną jazdę. Wysiadłyśmy z auta i ponownie w ciszy ruszyłyśmy schodami na górę. Ten wieczór nie był taki jaki powinien być, a w zasadzie to cały dzisiejszy dzień był jedną wielką katastrofą. W tamtym momencie marzyłam tylko o tym, żeby wejść pod prysznic, a następnie do łóżka i zakończyć ten cały cyrk, bo inaczej tego nazwać nie można. W środku zrzuciłam z siebie płaszcz i buty, a Vivian zamknęła drzwi i zapaliła nam światło. Nie czekając na dziewczynę ruszyłam w stronę kuchni, aby zrobić nam herbatę. Albo w moim przypadku melissę. Nastawiając wodę w czajniku myślałam tylko o tym, jak ten parszywy gnojek Jake obrócił całą sytuacją, abym to ja wyszła na winną. Czułam jak w moich żyłach ponownie zaczęła buzować krew. To właśnie on wymyślił jakieś głupie zadania i gdyby Nick nie całował tej przeklętej kelnerki, ja też bym nie pocałowała Camerona. Pewnie on nawet nie zadał sobie tyle trudu, żeby zapytać o jej imię.
- Co to w ogóle było – zaczęła mówić dziewczyna, siadając na stołku barowym w momencie, kiedy postawiłam przed nią herbatę. To by było tyle z naszej trwającej ciszy.
- Mówiłam, że to będzie okropne – stwierdziłam.
- No wiem, ale nie sądziłam, że aż tak. A jeszcze to co odwalił Jake na koniec, to nawet nie wiem, jak to skomentować – powiedziała, kręcąc głową na boki – Jednak to prawdziwa łajza.
- Też tak myślę. Cholera, Viv. Nickolas uderzył tego chłopaka! –krzyknęłam, już nie kryjąc emocji.
- A tego to się akurat spodziewałam – rzuciła, mieszając herbatę łyżeczką.
- Co?
Nie rozumiałam tego. Jak to się ,, spodziewała"? Dla mnie to było niepojęte. Sam mnie do tego podpuszczał, mówił że muszę to zrobić, a kiedy zrobiłam tak jak sobie tego życzył zachował się jak ostatni bachor, któremu zabrano zabawkę.
- Słuchaj, obie już zdążyłyśmy poznać Cartera, ale obie go znamy bardziej z innych stron. To co odpierdzielał z Madie robił tylko po to, żeby Ci zrobić na złość, a gdy na niego nie patrzyłaś robiłam to ja. Widziałam te jego kurwiki w oczach, dosłownie – tłumaczyła – Więc posunął się do czegoś, żeby zrobić ci jeszcze bardziej na złość. Zobaczył że jego plan A cię nie rusza, więc gdy Jake wypaplał o tej kelnerce wprowadził w życie plan B. Tylko w jego głowie wyglądało to tak, że powiesz, że tego nie zrobisz, oblejesz się rumieńcem, a on się poczuje zwycięsko. Nie obrócił tego w drugą stronę i nie wytrzymał. Swoją drogą, to był cholernie gorący pocałunek.
Gdy słuchałam tego co mówi, zaczęłam analizować jednocześnie każde słowo. Mogła mieć rację, bo to właśnie Nickolas Carter. Poczułam wyrzuty sumienia, bo chociaż raz mogłam postąpić tak jak on chciał i sobie zaplanował, a obyłoby się bez tej całej szopki i pobicia. Gdyby tam nie było chłopaków mogłoby się skończyć o wiele gorzej i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Niestety, jak w większości przypadków, zazdrość wzięła górę. Wiedziałam, że jest już ona zbyt bardzo chorobliwa i w moim przypadku, ale i w jego. Zawsze myślałam, że zazdrość to nieodłączny element związku, ale nie aż taka. Tym bardziej, gdy teraz nawet nie byliśmy razem. W dalszym ciągu coś do niego czułam, a za miłością do tego chłopaka szły wszystkie inne, nawet te niepożądane emocje. Jednak przyszło mi do głowy coś innego, czym musiałam się podzielić z Viv, bo to mogło obalić całą jej teorię.
CZYTASZ
SAVE US
Novela JuvenilII część ,,PROTECT ME". ,,Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi" Paulo Coelho