prolog

231 9 10
                                    




Czuję na sobie to spojrzenie.

Zawsze, gdy zostaję sama, kiedy myślę, że nikt mnie nie widzi.

Jakby ktoś wyciągał dłoń z ciemności i dotykał mnie chłodnym palcem, śledząc każdy mój ruch, każde drgnienie powieki, każdy oddech.

To uczucie nie daje mi spokoju.

Nie pozwala zasnąć, nie daje wytchnienia.

Od tygodni... od miesięcy?

Już nie pamiętam, kiedy to się zaczęło.

Ale wiem, że jest coraz silniejsze...

Zaczęło się od drobnostek – cieni przesuwających się w kącie mojego oka, delikatnych szelestów, jakby ktoś szeptał moje imię z samego dna mroku. Za każdym razem, gdy próbowałam się odwrócić, te dźwięki znikały, pozostawiając mnie w milczącej, złowrogiej ciszy.

Ale to, co początkowo było tylko cieniem w kąciku mojego umysłu, przerodziło się w coś bardziej namacalnego. Pierwsza róża pojawiła się na progu mojego domu. Biała jak kość, zmięta i sucha, jej płatki spłowiałe jak pergamin. Była poplamiona czerwienią... głęboko nasyconym, lepkim odcieniem, który wyglądał jak krew, zaschnięta na delikatnych, martwych płatkach. Przyczepiona do niej karteczka miała tylko jedno zdanie: "Obserwuję cię."

Poczułam dreszcz, jakby ktoś przesunął lodowatą rękę wzdłuż mojego kręgosłupa. Próbowałam to zignorować – wmówić sobie, że to dziecinny żart, zły kawał jakiegoś chorego umysłu. Ale nie. To był dopiero początek.

Następna róża pojawiła się wewnątrz domu. Na moim biurku, w pokoju, do którego nikt oprócz mnie nie miał dostępu. Kolejne zdanie: "Jesteś moja", oraz wyryte inicjały na dole, ledwo widoczne – S.H.

Za każdym razem, gdy myślałam, że to się skończy, pojawiały się kolejne róże, jakby wyjęte z jakiegoś chorego, martwego ogrodu, z czerwonymi plamami na każdym płatku. Znajdowałam je wszędzie – w kuchni, na schodach prowadzących do piwnicy, w mojej sypialni... Jakby ktoś prześlizgiwał się przez ściany, przenikał przez zamknięte drzwi, przez okna, które zawsze były szczelnie zaryglowane.

A każdy z tych podarunków przychodził z nową wiadomością, coraz bardziej przerażającą. "Widzę cię, nawet kiedy myślisz, że jesteś sama." "Należysz do mnie, a ja wkrótce to udowodnię." "Nie ma ucieczki, Evelyn." Każda z tych notatek podpisana tymi samymi literami: S.H.

Czasem budzę się w środku nocy, z oddechem na ramieniu. Czuję, jak moje serce bije tak głośno, że aż echo odbija się od ścian tego starego domu.

Czy to tylko koszmary?

Czy może naprawdę czuję czyjąś obecność w cieniu, w najciemniejszych kątach mojego umysłu?

Nie wiem, kim jest S.H. – czy to mężczyzna, czy kobieta, czy coś zupełnie innego. Ale wiem jedno: cokolwiek to jest, wie, kim jestem.

I chce mnie.

Z każdym dniem, z każdą chwilą, jego obecność staje się bardziej namacalna, bardziej rzeczywista.

Czuję, jak cienie wokół mnie gęstnieją. Jak cisza wypełnia moje płuca. I wiem, że to dopiero początek. On czeka. W ciemności, w zakamarkach mojego domu i mojego umysłu. On jest tutaj.

Zawsze był.

A ja?

Ja mogę tylko czekać...

I bać się, że nigdy się nie obudzę....

Roses of fear Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz