Rozdział 25.

107 5 0
                                    

LATEERIN

Pamięta czasy, kiedy młodzi Sidhe błagali ją o miejsce w jej drużynie. Dziś natomiast nikt się nie pali z dołączeniem, po cichu nazywając ich pechowcami. Trochę trudno się dziwić – nie dość, że złamali rozkazy, to na dodatek stracili dwójkę ludzi.

Wici zostały rozpuszczone zaraz po powrocie Lateerin, cały dzień temu, i do tej pory zgłosiła się jedna osoba – Cece, przyjaciółka Scarlett, która właściwie zamiaru wyjścia na powierzchnię nie miała. Przyszła handlować swoim towarem, szukając szczęścia wśród mieszkańców twierdzy. Propozycja Lateerin spadła jej z nieba.

Cromusowi pomysł wybitnie się nie spodobał. Obudził się wczoraj, ale dopiero dziś rano doczłapał się do Ragewall. Słowem nie odezwał się na temat ich porażki w Przystani, jakby całkowicie go obeszła. Lateerin wie jednak, że to jedynie złudzenie, gdyż Leśni Sidhe swoją rodzinę traktują z niezwykłym przywiązaniem. Tak jak i członków drużyny.

– Ona nie ma doświadczenia! – protestuje chłopak. – Nigdy nie była na powierzchni. Jak ty to niby widzisz?

Lateerin spogląda na niego i ledwo powstrzymuje się przed powiedzeniem „marnie". Chyba by ją za to zabił. Ale prawda jest jednak taka, że Cromus dalej nie doszedł do siebie – utyka i zdecydowanie potrzebuje odpoczynku. Tydzień w łóżku to minimum i Lateerin czuje poważne wątpliwości, czy w ogóle powinna go w to angażować.

– Moja matka nie puści nas na misję, jeśli będzie nas tylko trójka. A nikt inny nie może się tym zająć. To zbyt tajne. Cece przynajmniej jest znajoma. Tak to widzę.

Na jej słowa Cromus dokładniej przygląda się pomieszczeniu. Są w archiwum twierdzy, miejscu, w którym roi się od użytecznych zapisków i już znacznie mniej przydatnej makulatury. Lateerin musiała złączyć ze sobą dwa wąskie stoliki, aby pomieścić wszystkie dokumenty od księcia. Cromus praktycznie tu wpadł, teraz chyba wreszcie zauważył, że poza Lateerin, przy stole siedzi tylko Asrai, która kompletnie nie zwraca uwagi na ich wymianę zdań i uważnie studiuje plan dworu.

– Trójka? – powtarza Cromus. – Scarlett nie idzie?

– Nie.

Zapada między nimi cisza, zakłócana przez odgłos przekładanych kartek. Asrai rzadko kiedy zabiera głos, woli słuchać i dopiero na sam koniec dzielić się swoim zdaniem, dlatego Lateerin nawet się nie łudzi, że ją wesprze. Prawdę powiedziawszy, do tej pory nie wie, co nimfa o niej myśli. Skoro tu jest, widocznie chce wziąć udział w misji. Reszta się w tym momencie nie liczy.

– To nie jej wina – mówi w końcu Cromus, zapierając się swoimi owłosionymi rękoma o stół i gniotąc przy tym część papierów. – Wszyscy poparliśmy jej pomysł. To królowa odpowiada za śmierć dziewczyn. Ona ma ich krew na rękach.

Jego głos staje się cichy i rzeczowy, co się rzadko zdarza, ponieważ Cromus słynie raczej z wybuchowości. Musiał to zatem poważnie przemyśleć.

– Wiem – kiwa głową Lateerin. – Poróżniło nas coś innego.

Cromus czeka na rozwinięcie, lecz ona nie zamierza bardziej się nad tym rozwodzić. Fakt, że jej siostra to dziedziczka tronu ognia, wstrząsnął nią na tyle, że jeszcze sobie tego nie poukładała. Poczucie zdrady jest zbyt silne, aby pozwoliła Scarlett zająć miejsce w ich szeregach i tak po prostu wyruszyć z nią do jej królestwa.

– Potrzebujemy jej – upiera się chłopak, co też Lateerin szybko ucina:

– Zadecydowałam już, Cromusie. A Cece zna się na bombach i miksturach. Przyda się.

W ogóle nie daje po sobie poznać, że nikogo lepszego nie znalazła. Ciekawi ją, co myśli o tym Scarlett, jednak naprawdę nie ma ochoty z nią w tej chwili rozmawiać. Im więcej rozpraszaczy, tym gorzej dla nich. Wyprawa to priorytet.

Maskarada żywiołów: Carole przesileniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz