Rozdział 14

24 0 0
                                    

Damien

- Idę po kawę. - Zwrócił się do mnie Liam wychodząc z windy i zostawiając mnie w niej samego.

Po drodze do biura jak zawsze zatrzymałem się po kawę i ciastko dla Abigail, więc w tej chwili moim celem jest jej piętro. Czekałem niecierpliwie na ten moment, kiedy kobieta uśmiecha się do mnie. Jest jedyną osobą, dla której moje serce bije miękko.

- Dzień dobry - Uśmiechnąłem się do kobiety i wziąłem ją w objęcia.

- Cześć kwiatuszku. - Powitała mnie serdecznie. - Jak tam minął Ci wczorajszy dzień? - Zapytała.

- Tak właściwie to dzień jak każdy inny. - Wzruszyłem ramionami opierając się o jej biurko. - Hailey tu była? - Zapytałem widząc dodatkowy pusty kubek po kawie.

- To bardzo dobra dziewczyna, była tu rano.

- Opowiadała ci coś? - Zapytałem troszkę za bardzo emocjonalnie.

Kobieta popatrzyła się na mnie podejrzliwie, pogłaskała po nodze i uśmiechnęła się. - Nie skrzywdź jej.

- Idę. - Wyprostowałem się. - Przyjdę później. - Na pożegnanie pocałowałem kobietę w czoło i udałem się do kuchni biurowej. W drodze do kuchni wykonałem jeszcze jeden bardzo ważny telefon. Najgorsze zawsze robię najwcześniej, żeby same przyjemności zostawić sobie na koniec i zwyczajnie odpocząć.

- Już pewnie mała Hailey, była dobrze wygadana. - Usłyszałem uszczypliwy komentarz.

Zastygłem, gdy przed sobą ujrzałem mojego wspólnika, ją i tego... Tego... Do diabła, jak on się nazywał? Z całego zamieszania kompletnie wyleciało mi jego imię, cholera jasna, Matthew.

- Może piątek? - Zaproponował Liam.

- Nie mogę, mam szkolenie. - Powiedziała ze smutkiem w głosie kobieta. - Z Damienem. - Nie musiałem widzieć jej twarzy, a czułem, że przewróciła oczami.

- No to w przyszłym tygodniu. - Zaproponował Matt.

- Co będzie w przyszłym tygodniu? - Zapytałem i podszedłem bliżej nich.

Liam rozszerzył oczy i natychmiast się wyprostował. Czyżby się zaniepokoił? Matt szybko pożegnał się z wszystkimi, wymieniając kilka słów o swoich obowiązkach, po czym skierował się w stronę windy.

- Liam, za 5 minut mamy spotkanie. Hailey, kawę widzę u siebie na biurku za 3.

Dokładnie jak w zegarku na ręce, kobieta po trzech minutach kładzie na moim biurku kawę. Wygląda dziś olśniewająco, błyszczące oczy, podkreślone delikatnym makijażem, bladoróżowe usta i włosy spięte w koński kucyk, a do tego kusząco przylegająca do ciała czarna sukienka sięgająca za kolano.

- Czy mogę coś jeszcze dla Pana zrobić? - Zapytała. Jej wzrok ciągle uciekał, nie chciała z jakiegoś powodu na mnie patrzeć.

- Tak, zaraz mam spotkanie z Liamem. - Wstałem z krzesła i stanąłem tuż obok kobiety, aby musiała na mnie spojrzeć. - A ty, Hailey. - Przełknąłem ślinę. - Usiądziesz tam, z tyłu na kanapę i będziesz wszystko zapisywać. - Będę miał cię w zasięgu wzroku.

Jej spojrzenie było intensywne, a długie rzęsy nadawały mu jeszcze większą głębię. Wdychałem zapach, jaki roznosiła wokół siebie – świeży, lekki, jakby odsłonięte przed wiosennym światłem.

- I to wszystko? - Wyszeptała.

- Po spotkaniu będziesz miała jeszcze trochę zadań. - Walczyłem ze sobą, walczyłem, żeby nie pocałować jej, walczyłem, żeby nie powiedzieć nic co mogło ją choć trochę zdenerwować. Bardzo destrukcyjne uczucie.

Kobieta odwróciła się na pięcie i zgodnie z moimi oczekiwaniami usiadła na kanapę. Założyła nogę na nogę, odpaliła tableta i zaczęła w nim grzebać, zostawiła mnie w tym samym miejscu z myślami, które mam nadzieję, że niedługo się urzeczywistnią.

Wróciłem na swoje miejsce i do swoich obowiązków. Po kolejnych minutach dołączył do nas Liam, który w pierwszych chwilach nie zauważył kobiety.

- Hai? A co ty tu robisz? - Zapytał odwracając się w jej kierunku.

- Dziś mam cię pod obserwacją. - Zażartowała, mrugając zalotnie do mężczyzny.

- Ekhem. - Warknąłem. - Może zaczniemy?

Patrząc w kierunku Liama, zauważałem sylwetkę kobiety, która całkowicie odciągała moją uwagę od omawianego tematu. - Wszystko w porządku? - Hailey zapytała, zwracając moją uwagę na fakt, że przez ostatnią minutę byłem kompletnie milczący, wpatrując się tylko w nią.

Liam spojrzał na mnie, nie śmiał się, ale jego spojrzenie wyrażało pewne rozbawienie. - Skup się. - Wyszeptał ostrzegawczo, żebym tylko ja usłyszał.

- Hailey, możesz wyjść. To tyle na dziś - Powiedziałem, chcąc przywrócić skupienie

- Ale ja jeszcze nic nie zanotowałam. - Odparła, wstając z sofy.

- Na mailu masz listę zadań na dzień dzisiejszy, zajmij się tym. - Dodałem, wpatrzony w kartki przed sobą, żeby znowu nie rozproszyć się kobietą.

Przeciągnąłem dłoń po kartkach przed sobą, próbując ponownie się skupić. Liam spojrzał na mnie i w jego spojrzeniu dostrzegłem pytanie, które zignorowałem. Zdałem sobie sprawę, że obecność Hailey powodowała we mnie emocje, których nie potrafiłem zignorować. To był dla mnie sygnał - musiałem sobie z tym wszystkim jakoś poradzić.

- Co z tobą?

Spojrzałem na niego, starając się zachować pozory, ale on doskonale wiedział co się kroi. Zna mnie jak nikt inny, czyta z mojej twarzy jak z otwartej księgi.

- A może ty się zakochujesz. - Zaśmiał się, opierając się o fotel i rzucając na mnie spojrzenie pełne humoru. - Nie, nie, nie... Ty nie masz serca na takie rzeczy. - Westchnął lekko, rozluźniając się. - Jedyna kobieta, do której coś czujesz, to nasza Abigail.

- Skończ z tym, wracajmy już do roboty.

Po godzinie moja głowa ledwo pracowała, ale pozostały mi jeszcze dwa kiepskie spotkania, trochę biurokracji, obiad i powiedzmy, ze sama przyjemność.

Po kolejnych trzech godzinach i kolejnym spotkaniu, powróciła do mnie Hailey z dokumentami, które zgodnie z moją wiadomością były posegregowane alfabetycznie.

Powoli miałem opuścić biuro, lecz myśli wciąż krążyły wokół Hailey. Jej obecność w moim umyśle stała się nieunikniona. W piątek czekał nas dzień odpoczynku, a ja już miałem w zanadrzu plan, który miał nam obojgu dostarczyć chwili wytchnienia. Ta myśl sprawiła, że w końcu poczułem iskrę radości w tym całym chaosie.

Hailey: Kończę na dziś dzień, czy jestem jeszcze Panu do czegoś potrzebna?
Ja: Do zobaczenia jutro.

Wyobraziłem sobie ją u mnie w domu, gdy chodzi w samej koszuli, najlepiej mojej. Jej włosy spięte w wysokiego kucyka, a na jej buzi nie ma ani grama makijażu. Co się z tobą dzieje facet?!

Ruszyłem do łazienki przylegającej do mojego biura i oblałem twarz chłodną wodą, próbując oczyścić swoje myśli.

Ja:Chodź tu. Muszę się napić.
Liam:5 minut.

Bez zbędnych słów dołączył do mnie, nalewając do połowy szkła bursztynowy trunek, podał mi go. Stało się milczące porozumienie między nami, wpatrzeni w miasto przez ogromne okna, każdy z własnymi myślami. Ja o tej pięknej kobiecie, a on? Sam już nie wiedziałem.

PrzypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz