Rozdział 39

30 8 2
                                    

Jaiden

Minęły dokładnie cztery dni, odkąd ostatnio widział się z Jaylynn. Dziewczyna nie odbierała jego telefonów, ignorowała wszelkie wiadomości, a kiedy raz nawet zaszedł pod drzwi jej mieszkania, udawała, że jej tam nie było. Domyślił się tego, bo zamiast od razu odejść od drzwi po nieudanych próbach dzwonienia i pukania, stanął z boku i po kilku minutach ją usłyszał.

Płakała.

Z jednej strony wiedział, że musiał zaznaczyć swoje zdanie na temat jej uczuć, ale z drugiej miał wyrzuty sumienia, że w ogóle poruszył ten temat. Miał do siebie żal o to, że potraktował ją tak ostro. Sam był zestresowany tamtą pamiętną rozmową i nawet nie potrafił zapanować nad towarzyszącymi mu wtedy emocjami. A głównie czuł się zły na siebie, że nie zauważył wcześniej i nie zdusił tego w zarodku albo chociaż żeby nie dawał Jaylynn żadnych dwuznacznych znaków. Bo tak, gdy tak o tym myślał, wydawało mu się, że rzeczywiście trzymał ją za blisko siebie i pozwalał im obojgu na zbyt wiele.

Martwił się o nią, bo był pewien, że przez przypadek bardzo mocno ją zranił. Pamiętał, jak sam rozpamiętywał niegdyś swojego pierwszego kosza, kiedy dopiero co zaczynał randkować. Oczywiście po jakimś czasie zrozumiał, że ta piękna blondynka z drugiej C nie była dla niego, ale kiedy rzuciła mu w twarz tym, że nie będzie się zadawać z takim awanturnikiem, jak on, prześladowało go kilka ładnych tygodni.

Przypomniał sobie dziewczyny, czy też kobiety, które sam odrzucił. W czasach studiów było ich całkiem sporo, bo najwyraźniej pociągali je tacy zbuntowani, młodzi mężczyźni. Różnica z tamtymi przypadkami była taka, że żadnej z zainteresowanych prawie w ogóle nie kojarzył. Nawet nie wysłuchiwał więc ich ckliwych gadek, tylko prosto z mostu walił, że nic z tego nie będzie. Co najważniejsze - wcale się nimi nie przejmował. 

Z Jaylynn było inaczej, bo przecież się przyjaźnili. Nie miał zamiaru tego zaprzepaścić i naprawdę żałował, że nie poprowadził tamtej rozmowy inaczej. Może rzeczywiście powinien bardziej posłuchać Paula i wyciągnąć od niego jakąś radę. Co, jak co, ten poważny doktorek czasem rzucał takimi trafnymi uwagami, że o wiele łatwiej było coś zrobić.

To spotkanie w kawiarni, żeby się wygadać, też chyba było mu potrzebne.

- Czyli ta dziewczyna teraz cię unika i dołuje się w swoim mieszkaniu? - mruknął Paul, następnie upijając łyk swojej kawy. - Tyle doświadczenia z kobietami, a nawet nie potrafisz odpowiednio odrzucić jakiejś nastolatki?

- Jest już dorosła - zaznaczył Jaiden z westchnięciem.

- Ledwo.

Wzruszył ramionami, bo nie widział w sensu w ciągnięciu tego tematu. Akurat wygadał się Paulowi i opowiedział, co dokładnie się wydarzyło.

- A jak ty się z tym czujesz? - spytał Paul, patrząc na niego bardzo uważnie.

Nawet Jaiden czasami denerwował się przed tym spojrzeniem.

Zerknął na swojego przyjaciela i uśmiechnął się znacząco. Chyba było widać, jak się czuł. Jak jeden wielki chuj, który zranił kobietę, na której mu zależało. Miał krzywo zapiętą koszulę, roztrzepane włosy, a na policzku widniał jeszcze ślad po zacięciu się maszynką.

Nic nie poradził, że na tyle martwił się o Jaylynn, że nie potrafił się na niczym skupić. Zależało mu na niej. Co prawda tylko jak na przyjaciółce, ale jednak. 

- Nie mogę znieść tego, że ona tam przeze mnie płacze - odpowiedział po chwili. - Kiedy to usłyszałem przez te drzwi... Naprawdę miałem ochotę sobie przypierdolić.

- Po odrzuceniu to raczej nieuniknione, że czuła się źle.

- Ale mogłem to załatwić w inny sposób! - uniósł się, łapiąc tym samym zaciekawione spojrzenia innych klientów.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz