Następnego dnia już o 11:00 spotkałam się z Jaiem, pojechaliśmy na motorach,?aż na obrzeża miasta. Tam usiedliśmy sobie na wzgórzu i rozmawialiśmy, śmialiśmy się i czasami całowaliśmy. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będę z Jaiem taka szczęśliwa. Kiedyś był moim wrogiem i przeciwnikiem, bałam się go i nienawidziłam, jednak wszystko bardzo szybko się zmieniło. Trochę za szybko, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało.
Około 13 zadzwonił do mnie tata z prośbą, żebym kupiła składniki na dzisiejszą wyjątkową kolację.
Zawołałam Jaia i razem pojechaliśmy do marketu, tam zrobiłam zakupy. Potem pojechaliśmy do mojego domu, podałam ojcu zakupy i poszłam odprowadzić motor. Jai czekał jeszcze na mnie na podjeździe, podeszłam do niego i lekko przytuliłam.-Już musisz iść?-zapytał smutny.
-Tak, muszę pomóc tacie przygotować tą kolację, bo sam to on wszystko spali.
-Ok, to napisz później, to może wpadnę ci do pokoju w nocy.-zaśmiał się lekko.
-Ok, to pa.-pocałowaliśmy się i brunet odjechał, a ja poszłam pomóc ojcu w gotowaniu.
Gdy jedzenie było gotowe poszłam się przygotować. Nie chciałam się stroić dla syna tej kobiety, tylko żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie, a wszystko dla taty, któremu bardzo zależało na tej kolacji. Ubrałam bordową sukienkę z rozkloszowanym dołem, białe szpilki i delikatną bransoletkę z pereł. Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam na końcówkach, potem lekki makijaż i cały efekt był bardzo zadowalający.
Trochę byłam poddenerwowana tym wszystkim, ale starałam się opanować. Po kilku minutach tata zawołał mnie na dół, bo goście już przyszli i czekali na dole. Powoli schodziłam, bo w takich obcasach nie chciałam sobie połamać nóg, pierwsza moim oczom ukazała się czarnowłosa kobieta z ciemnymi oczami a zaraz za nią stał, o cholera. Gdy zobaczyłam jej syna z przerażenia potknęłam się i spadłam z pięciu ostatnich schodów.
-Naomi nic ci nie jest?-zapytał ojciec pomagając mi wstać.
-Nie, jestem cała.-odrzekłam szybko.
Poprawiłam sukienkę i spojrzałam na przerażoną kobietę i jej rozbawionego syna.
-Córeczko to jest właśnie Gina i jej syn Beau.-ze sztucznym uśmiechem podałam rękę Ginie i przywitałam się z nią, potem podeszłam do Beau i miałam ochotę strzelić sobie w łeb.
-Co ty tu robisz?-syknęłam cicho.
-Przyszedłem z mamą, to jest twój ojciec?-szepnął zaskoczony cała sytuacją, ale największe zaskoczenie to niestety miałam ja, nigdy nie spodziewałabym się, że ojciec zacznie się spotykać z matką Brooksów.
-Mhym... -mruknęłam i przybierając sztuczny uśmiech usiedliśmy do stołu.
-Masz tylko jedną córkę?-zapytała Gina mojego taty.
-Tak tylko jedną, ale za to najwspanialszą na świecie.-uśmiechnął się ojciec.
-Ja mam jeszcze dwóch synów i to bliźniaków.-wtedy kawałek jakiegoś warzywa zatrzymał się w moim gardle, przez co zaczęłam się ksztusić. Beau szybko poklepał mnie po plecach, co od razu pomogło. Widziałam, że bardzo go bawiła cała ta sytuacja.
-Przepraszam.-rzuciłam cicho.
-Nic nie szkodzi.-uśmiechnęła się czarnowłosa. Nasi rodzice rozmawiali w najlepsze i co jakiś czas łapali się za ręce, ja z Beau tylko wymienialiśmy się spojrzeniami jak ostatni idioci. Chciałam, żeby ta kolacja już się skończyła, jednak ona dopiero się rozkręcała.
-A wy co tak cicho siedzicie?-zapytała Gina.
-Ymmm, no bo nie mamy o czym rozmawiać.-odrzekłam.
-Jak to nie, zapoznajcie się, porozmawiajcie, no Beau zaprzyjaźnij się z Naomi.-zachęcała nas kobieta.
CZYTASZ
Foster brother
FanfictionOna: Niepokonana, zawsze zwyciężająca i nigdy nie pokazująca swojej twarzy. On: Przegrywający, zawsze przegrywa z NIĄ, chce odkryć jej tożsamość... jednak to nie jest takie łatwe bo ONA jest dla niego za szybka.