20. OBIECUJĘ CI, ŻE CIĘ NIE ZAWIODĘ

146 11 4
                                    

Eliash Kalashnikov

Przyszła. Przyszła na moją półfinałową walkę. Valentina, moja snezhinka stała przede mną. Patrzyła wprost w moje oczy, a ja w jej. Liczyła się dla mnie tylko ona, a nie jakaś wygrana. Nie obchodził mnie Aleksey, tłum ludzi. Była tylko ona. Moja snezhinka. 

Gdy sędzia już definitywnie ogłosił moją wygraną na ringu, chciałem stąd jak najszybciej wyjść. Złapałem szatynkę za nadgarstek i pociągnąłem ją za sobą w stronę szatni. Gdy tylko zamknąłem za nimi drzwi nie wytrzymałem. Pocałowałem ją. Całowałem ją bez opamiętania. 

- Tak cholernie cię kocham, Tina- wyszeptałem wprost w jej usta.- Wiem, że spierdoliłem po całości, ale proszę cię, znamcznijmy od początku. Bez żadnych tajemnic ani niedomówień. Będę ci o wszystkim, ale daj mi szanse. Ostatnią. Obiecuje ci, że cię nie zawiodę.

W oczach brunetki znalazły się łzy. Łzy szczęścia.

- Już ci wybaczyłam, Eliash- wyszeptała.- Zbyt bardzo mi na tobie zależy, abym zrezygnowała z nas.

Tym razem to ona stanęła na palcach i złożyła czuły pocałunek na moich ustach.

W sztani rozniosło się pukanie do drzwi. Byłem niemal w stu procentach pewny, że był to Kieran, który chciał popatrzeć moje rany.

- Nie miziajcie się tam! Eliash, pamiętaj, że jesteś po walce! Muszę cię popatrzeć!

No cóż... Nie myliłem się.

- Idę do Victor'a i reszty. Chyba musimy sobie coś wyjaśnić- powiedziała, jednak nie była do końca przekonana.

Odeszła, a zamiast niej przede mną stanął Kieran. W ręce trzymał apteczkę i szczerzył się jak głupi.

- Wygrałeś stary! Jesteś w finale!- wykrzyczał szczęśliwy.- Myślałem, że Aleksey rozjebie cię w trzeciej rundzie. Serio. Myślałem, że już się nie podniesiesz. Dobrze, że Valentina była. Gdyby nie ona to chyba straciłbyś tytuł i szanse zarobienia. Podobno teraz są dwie bańki do wygrania.

Usiadłem na ławce. W momencie kiedy chłopak opatrywał moją twarz to ja odwiązywałem bandaż z dłoni.

Kieran gadał i gadał, jednak go nie słuchałem. Marzyłem tylko o tym, aby zobaczyć się z Valentiną. Nie myślałem o niczym innym, tylko o niej. Gdy w jej oczach dojrzałem dumę po mojej wygranej walce, wiedziałem, że chciałem widzieć już ją zawsze.

Miałem nadzieję, że przyjdzie również na finał. Jeszcze nie znałem swojego przeciwnika, jednak nie zbyt się go obawiałem. Na pewno nie mógł być gorszym przeciwnikiem niż Tushenka.

- Idź już do swojej kobiety, Kalashnikov- zaśmiał się, klepiąc mnie po ramieniu.- Draven da ci kasę jak przyjdziesz do klubu. Nie będzie cię już ciągnąć teraz. A i Xenia przyjdzie z rana do ciebie. Zszyje ci łuk brwiowy. Więc bądź około dziewiątej w mieszkaniu. 

Nie zwlekając, przebrałem się w normlane ciuchy. Zaciągnąłem dresy na nogi, koszulkę na klatkę piersiową, a później czarną bluzę z kapturem. Wychodzę z szatni jeszcze, gdy Kieran zbierał swoje rzeczy. Założyłem na ramię swoją torbę. Walka się zakończyła, a to oznaczało, że miałem wolne następne dwa tygodnie. 

Przy wyjściu restauracji stali już moi przyjaciele. Akurat trafiłem na moment, w którym Drystan i Valentina przytulali się, śmiejąc się przy tym w niebo głosy. Od dłuższego czasu widziałem, że dogadywała się z nim najlepiej, nie licząc oczywiście mnie. Tylko, że w moim przypadku czuliśmy do siebie coś więcej niż przyjaciele. Relacja Valentiny i Drystana była czysto koleżeńska. Przynajmniej taką miałem nadzieję.

ELIASHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz