co za dużo to kolekcja

13 1 0
                                    

Minęło pięć dni od ostatniej walki z demonem czegoś z czego się cieszę bo jednak nie jestem jakimś jebanyn Gojo czy innym Goku który jest prawie nie do zabicia i rozwala karzdego jak domek z kart ,wsumie też mnie już nadal zastanawia czemu przez 10 lat od kiedy te cholerne demony się pojawiają to teraz już się częściej pojawiają jakieś demon ognia,wojny,malarstwa,kuźwa czekam jak następny demonem z którym będę musiał walczyć z samym Chainsow men ,wsumie bym się nawet nie ździwił patrząc po tym co mnie spotkało ostatnimi dniami z jakimi przeciwnikami musiałem walczyć.
Kiedy tak sobie myślałem przewracałem kolejną kartkę starego podręcznika łowcy demonów i użytkownika technik kontroli tak zwana wśród łowców demonów "biblia dla osób które chcą przeżyci spotkanie z grupą demonów "
- ej smutasie może tu przyjść zebarnie jest - powiedziała Majka śmiejąc się i zabierając mi ksiązke z rąk
- ej czytałem ,wiesz że nieładnie tak przeszkadzać w czytaniu - mówię wstając z jednej z ławek które znajdowały się w sali treningowej żeby móc sobie odpocząć po cieszkim treningu walki albo nauki techniki kontroli.
- Dobrze ruszaj się bo wszyscy czekają na cienie a mnie wysłano po Ciebie - powiedziała idąc powoli umieją wszystkie worki treningowe i inne przedmioty to trenowania.
- Spokojnie przecież na najlepsze rzeczy zawsze trzeba poczekać - mówię śmiejąc się i idąc powoli za Majką.
Po paru minutach weszliśmy do pokoju ze stołem w kształcie liter U ja oczywiste jak zwykle siadam na dole by móc widzieć stół stojący metr od szary w tym stole jakby mnie mógł dać go w tą szare ale w tedy by się i niewygodnie patrzyło na szanownego pana Adrian który mnie postanowił zaszycić swoją obecnoścą kiedy leżałem w szpitalnym łóżku,pochwli zauważyłem że koło Majki nie było jej kolegów więc postanowiłem się jej spytać gdzie są.
- Majka gdzie zgubiłaś chłopaków? - zapytałem zwykłym tonem bo praktycznie karzde wtedy gadał więc nie musiałem się z tym ukrywać.
- Adam jest chory na anginę a Ceraz postanowił się nim zająć do póki ten niewyzdrowiejej - powiedziała spokojnie kładąc książkę którą czytałem na stół.
Po chwili do pokoju weszdł jakiś Facet ale po chwili rozpoznałem w nim Piotra 38 letniego również doświadczonego w polowaniu na demony jak Adrian łowca kiedy szedł karzdy mógł mu się przyjrzeć ,kiedy szedłem ręką poprawił swoje krótkie ciemno brązowe włosy które były jedynymi włosami na jego głowie oprócz brwi i rześ bo tak to żadnego zarostu nie miałam ,sama jego sylwetka była dobrze ale jak tu się dziwić skoro jak broń wybrał duży dwuręczny miecz którym wymachwiła bardzo szybko i precyzyjnie, usiadł przy stole Adrian poprawiając swój szary garnitur a jego piwne oczy spojrzały.
- Witam na spotkaniu drodzy łowcy - powiedział poważnie z kamiennym spojrzeniem na twarzy - niestety kolega Adrian nie mógł się zjawiać bo ostatniej nocy zaginoł - dodał a po jego słowach na sali było widać po wszystkich ździwienie tym że taka doświadczona osoba mogła zaginąć.
- Jak myślisz kolejny demon? - zapytałem się w myślach czekając jak Chronos mi odpowie.
- No jest duża szansa że tak mogło być- odpowiedział bez zastanowienia.
- pewnie kolejny potężny demon do zabicia - powiedziałem w myślach wiedząc jak to się pewnie skończy.
- Więc będą trwała akcją poszukiwawacza w której zakresie będzie można wejść do gniazda by móc przezukać większy obszar - mówił Piotr a wszyscy byli ździwieni jego pomysłem wiedząc jak wcześniej się takie akcje kończyły.
- Johnny działamy razem ? - szepneła Majka będąc ciekawa co powiem.
- No dobrze możemy - odpowiedziałem bo wsumie co dwie głowy to nie jedna.
- jestem ciekawy z czym będziemy mieć do czynienia a bardzije z jakim demonem - powiedział Chronos brzmiąc na zamyślonego.
- chyba sam wiesz ile jest samych demonów różnych rzeczach - mówię mu w myślach brzmi ma pewnego siebie.
- no wiesz ile jest rzeczy to tyle będzie demonów bo każda rzeczy ma swoją dobrą i złą stronę, jak coś mam złą stronę to będzie demon tego - odpowiada pewny siebie.
-Rozumiem czyli możemy się spodziewać wszystkiego - mówię znając już odpowiedź.
- Tak możemy spodziewać się wszystko - powiedział spokojnie.
- Johnny a ty co śpisz - powiedział zły Piotr.
- Nie tylko się zamyślałem - powiedziałem spokojnie - myśląc o tym jak odnaleźć Adriana i gdzie mógłbym być - dodaje widząc że moja pierwsza odpowiedź go niezadowoliła .
- Przynajmniej masz dobrą wymówkę  - powiedział Piotr patrząc mi w oczy - dobrą idź cię już ktoś musi znaleść Adriana - powiedział machając ręką żebyśmy wyszli.
Wyszliśmy z sali a ja postanowiłem wyjść z samej siedziby łowców i zaczołem patrzeć się w niebo i wy padając śmieg ciesząc się tym widokiem który mi się kojarzył z spokojnie i rodzinnym ciepłem kiedy całą rodziną na polu i się bawiliśmy.
- Smutasie uwarzaj - krzyknęła śmiejąc się kiedy się domyślałem vo chce zrobić szybko zareagowałem na to
- Niszczyciel czasu - powiedziełem po czym rzuciłem jej śnieżką w jej stronę   i szybko ulepiłem kilka śnieżek i posłałem je w stronę Majki.
- Co to mam być - powiedziała ździwiona Majka - tobie się nie nudzi nadużywanie zatrzymywanie czasu - powiedziała ostrzepując się ze śniegu.
- Wiesz jak kiedyś będziesz w tym tak dobra jak ja to też byś tego nadużywała - śmieje się pomagając jej się otrzepać że śniegu.
- A co myślisz że jestem słaba w tym - powiedział pewna siebie.
- A chcesz się przekonać - powiedziałem patrząc jej w oczy.
- na trzy używam Niszczyciela czasu dobrze - powiedziałem czekając na jej odpowiedź.
- Dobrze możemy tak zrobić - powiedziała patrząc na mnie -
raz..dwa...trzy - krzyknęła i szybko powiedzieliśmy.
- Niszczyciel czasu - powiedzieliśmy ja mogłem normalnie a Majka ledwie mogła się ruszyć ciałem a ja w tym czasie zaczołem się z niej śmiać - i co ,poczekja jak to powiedziałaś " a co myślisz że jestem słaba w tym" - zaczołem się śmiać głośniej ,mija chwilia i czas zaczoł normalnie płynąć Majka wykorzystała Ten momęt I rzuciła mnie śnieżką.
- I jak to leciało ,kto się śmieje ten się śmieje ostatni - powiedziała po czym wybuchła salwą śmiechu.
- Oj już dobrze ,wiem zasłużłem sobie - mówię przewracjąc oczami i zaczołem się otrzepywać że śniegu.
- No właśnie ,lepiej się rusz mój smutasie bo gdzieś tam czeka na nas - powiedziała śmiejąc się.
- Już idę żarówo - powiedziałe pokazują na jej włosy wystające spod kaptura.
- A spadaj od moich włosów tylko mów gdzie mamy szukać - powiedziała patrząc się na mnie i śmiejąc z mojej zaczepki.
- wiesz mamy bardzo spory obszar do przeszukania, myślę że możemy zacząć od muzeum - mówię wzruszając ramionami - wiesz to jest trochę mało oczywiste miejsc więc pewnie takie weźnie ,spore miejsce z masą zakamarków do chowania się czyli coś idealnego by się schować przed demonami - mówię czując że pewnie on tam jest.
- dobra możemy ,sporo łowców będzie go szukać więc jak tam go nie biedzie to ktoś inny go gdzie indziej znajdzie a my se przynajmniej pochodzimy i jakieś demony zabijemy - mówi wesoła ,wrecz mogę powiedzieć że z niej wylewała entuzjastm.
- Spokojnie bo mi wybuchniesz ze szczęścia i ekstytacji - mówiłem cicho śmiejąc się.
- Wiesz poprostu jestem szcześliwa tym że może bardziej cię poznam, bo jak polowaliśmy na demony na północy gniazda i tam już usłyszeliśmy jakieś historię o tobie a jak zobaczyłam ciebie w akcji to bym chciała wiedzieć   jak być taka dobra jak ty - powiedziała patrząc na mnie a ja byłem ździwiony że jakiś łowca jest mną tak podekscytowany ,normalnych zwykłych ludzi rozumiem bo jak w wiadomościch są pokazywane moje akcje to można uznać że tak niezniszczalnym umiąc więc ja zwykły Kowalski też chcę być taki jak on ale łowca chcącym być jak inny łowca ,może czuję się słaba i chce być jak inny łowca nie wiem sam.
- oj tam schlebiasz mi jestem poprostu  dobry i tyle nic specjalnego - mówię spokojnie.
- Napewno jesteś taki dobry a nie najlepszy - nagle odezwał się Chronos.
- Milcz ty wiesz że na mnie to niedziała! - powiedziałem w myślach zły.
- Ta jasne jeszcze zobaczysz - powiedział pewny siebie po czym zamilczał.
- Ty jesteś świetny w tym ,widziałam ciebie w akcji to chociaż widziała innych łowców jak zabijali demony ale w twoich ruchach była taka siła garcja i pewność siebie - mówi wesoła i bardzo ciekawa moich słów.
- Poprostu już się na tym znam ,wiesz staram się być dobry łowcą i użytkownikiem techniki kontroli - mówię pokazując że jestem bardzo skromną osobą i nielubie się wychwalać jaki ja jestem dobry.
- Ale jak widziałem cię podczas walki z tym potworem z farby to mimo samej chaotyczności walki znim to ty wyglądałeś jak byś wiedział  co robić - powiedziała ekscytujące się.
- Poprostu chciałem żeby ci się nic nie stało ,twoi koledzy by się po tym nie pozbierali a mnie by czekała długą rozmowa czemu cię nie uratowałem oczywiście z twoimi kolegami - dodałem śmiejąc się.
-No racja jestem dla nich jak młodsza siostra więc by ci żyć nie dali - powiedziała śmiejąc się ,po chwili już weszliśmy na teren gniazda
- Teraz to musimy być ostrożni i mieć oczy do okoła głowy - powiedziałem poważnym tonem rozglądać się aż zauważyłem jednego demona który biegł na Majkę - uważaj - powiedziełem oddychając ją i przecinając demona.
- Już komuś się śpieszyło - mówię śmiejąc się.
- No bardzo śmieszne - powiedziała Majka wstając z ziemi bo ją przewróciłem swoim odepchnięciem.
- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyszło - mówię podjąć jej rękę by pomóc jej się wyprostować.
- Dziękuję - odpowiedziała prostując się - nie no nie musisz przepraszać, poprostu nie lubię się śmiać z takich rzeczy - odpowiedziała wstając I powili idąc.
- Rozumiem, przynajmniej teraz zapamiętasz że oprócz bycia "smutasem" to też lubię czarny humor  - kiedy powiedziałem słowo smutasie zaczołem robić palcami cudzysłów.
- a jak ja nie mam cię uważać za smutas jak ty ciągle chodzisz taki zamyślony ,cichy no można by powiedzieć że jesteś lekko depresyjny  - powiedziała nieśmiało bojąc się mojej reakcji na jej słowa.
- Wiesz ja poprostu taki jestem i tyle - odpowiadam spokojnie - taki jest mój charakter - mówię wzruszając ramionami.
- Napewno bo jednak z tego co mówili chłopacy to jesteś inny,uśmiechałeś się gadałeś i nawet żartowałeś więc coś chyba musi stać ,prawda? - mówiła niepewnie ,uważając na swoje słowa.
- No taka... - mówię brzmiąc na nieco zamyślonego i smutnego - poprostu w moim życiu się stała trochę rzeczy przez które taki jestem - dodaje i widać po mnie że na samą myśl o tych wydarzeniach łzy same mi się cisnęły do oczu.
- Spokój nie płacz mi tu niechciała żeby było ci było przykro - mówi Majka tuląc mnie i mówiąc troskliwie żeby mnie po cieszyć.
- Oj spokojnie ,poprostu nie lubię o tym gadać bo było to cieszkie dla mnie - mówię tuląc Majkę nie co delikatnie jedną ręką a drugą ściągnołem jej kaptur I zaczołem ją głaskać.
- dobrze mój smutasie a teraz szukajmy Adriana ,ale za nim to jeszcze muszę coś zrobić - powiedziała siemją się i wykorzystała mój momet rozkojarzenia i szybkim ruchem zdjęła mi szal z twarzy,kiedy zdałem sobie z tego sprawę szybko zasłoniłem swoją twarz.
- I co to tyle? - powiedziała ździwiona że pod tym szale jest normalna twarz - czyli ty chowasz zwykłą twarz ,żądnych strasznych ran,tatuaży i innych takich rzeczy - mówi nadal ździwiona nie rozumiejąc czemu miałem zasłoniętą twarz.
-  Poprostu niechce żeby ktoś widział mojej twarzy - mówię znów zasłaniają moją twarz szalem - poprostu chce zostać anonimowym dla mediów i osób zewnątrz i też temu bo nie mam ochoty widzieć swojej twarzy  - mówię patrząc na Majkę która nadla była ździwiona i niepotrafiła zrozumienia czemu chowam twarz
- Ale czemu nie masz ochoty na siebie patrzeć ja tego nie rozumiem - powiedziała patrząc na mnie. - -Poprostu przez tą sytuację która mnie spotakła niechce patrzeć na siebie ,czuję się winny temu co się stało więc nie mam ochoty widzieć swojej twarzy - mówię idąc powoli próbując nie myśląc o tym co się stało i próbowałem postrzymać sie żeby niewybuchnąć złością .
- Ale pewnie starałeś się jakoś ogarnąć by sytuację nieskończyła się źle - mówiła chcąc mnie pocieszyć a ja sie zirytowałem i wybuchłem.
- ALE JAK BY TAK BYŁO TO MOJA SIOSTRA BY BYŁA ZEMNĄ!!! - krzyknołem wściekły bo już mnie bolało myślenie o tym - przepraszam nie chciałem tak wybuchnąć - mówię widząc jej przerażenie i ździwienie moją reakcję, poczym ta zaczęła biedzie i płakać w jakąś stronę a ja  zaczołem ją gonić i chaotycznie pobiegła w ślepy zaułek.
- O jak pięknie taki skarby nam się trafił - powiedziała jakiś głos z które mogłem wydedukować że osoba nim mówiąca jest nastolatkiem.
- Zostaw ją - krzyknołem i zobaczyłem   jak przed Mają stoi chłopak o złotych oczach z czego na jednym miał monokl, mający czarne krótkim rozczochrane włosy wystające spod cylindra wsumie same włosy wyglądały jak by był twarde wiecz jak by był z kamienia  ,a ubrany był w białą koszule z żółtymi guzikami i czerwoną muche  ,spodnie miał czarne ze skórzanym paskiem koloru ciemno brązowego ,buty miał białe.
- Proszę nasza ksieżniczka mam bohatera który ją uratuje - powiedział śmiejąc się szyderczo.
- niepotrzebuje niczyje pomocy - powiedziała zła I wyciągnęła swoją kosę - technika Modliszki - krzyknęła poczym pobełagła w jego stronę.
- Niszczyciel czasu - krzyknołem I zaczołem biec w stronę samego demona i wy ostatniej chwili kopnołem go z całej siły w brzuch przez co ten kiedy czas zaczoł płynąć padł ba ziemię.
- Ja bym się nim zajęła - powiedziała oschle.
- Serio przepraszam serio niechciałem tego zrobić i tak wybuchnąć - mówię spokojnie starając się ją uspokojić.
Nawet nieodpowiedziała tylko milczała po chwili demon wstał i się popatrzył wściekły.
- Teraz mam dość i pokarze ci magiczną sztuczkę - powiedział śmiejąc się i wyciągnoł z kieszeni jakiś mały worek.
- Teraz zginesz! - krzyknęła i skoczyła w jego stronę a ten jakimś cudem ją złapał i zmieścił w tym worku.
- Co to mam być?- powiedziałem ździwiony I zaczołem powoli idąc w jego stronę.
- Teraz cię żegnam - powiedział wyrzucając jakiś worek na ziemię i w nim było wiać jakieś budynki - Arivederci - powiedział siemjąc się i skaczac do niego.
- Niszczyciel czasu - krzyknołem żeby mój zdąrzyc skoczyć do tego worka ,powoli czas zaczoł płynąć ja zaczołem spadać a demon stał na dachu jakiegoś bloku.
- Maks wymyśli co z tobą zrobić - powiedział klepiąc worke a z samego worka było słychać krzyk Majki.
Kurwa jak zwykle coś zjebałem,nigdy nie mogę mieć spokojniej nocy bo ja idiota muszę coś zepsuć - mówiłem zły i załamany stoją na dachu bloku obok.
-Prawda jak zwykle coś zepsułeś - powiedział Chronos śmiejąc się szyderczo z mojej niemocy.
- Lepiej się zamknij albo zgniesz ,nie obchodzi mnie to że też zgine - mówiłem zły w amoku.
- Niedenerwój się bo jeszcze ci żyłak strzeli ,mówię ci lepiej zbierz twoje wkurwione dupsko i ją odbij - powiedział lekko przestają się śmiać .
- Dobrze więc ty się zamknij a ja się zajmę resztą panie mondralo - powiedziałem wściekły patrząc co demon robi.
Zauwarzyłem że wyciągnoł z worka jesteś smarowidło którym zaczoł smarować ręce.
- Jakie to bezsensowne, co niby da mu ten smarowidło - mówię zmieszany patrząc co on zrobi - Chronos powiedz że mi się to wydaje - mówię niedowierzając w to co widzę.
- Widziałem dużo ,ale to nawet mi coś takiego do głowy nie przyszło - powiedział Chronos też niedowierzając w to co widzi ,jak demony przyłorzył swoją rękę do ściany i zaczoł powoli zjeżdżać na dół.
- Z czego do cholery jest zrobione to smarowidło że on coś takiego robi, kij z tego teraz się lepiej skupię na tym co on robi niż na jego kremie do rąk - podziałem przyglądając się każdemu ruch który on robi.
Kiedy zjechał na samu dół wszedł do tego samego blok na którym był.
- Teraz czas na mnie - mówię biorąc mały rozbieg.
- Co ty chcesz zrobić? - powiedział ździwiony Chronos niewiedząc ci chce zrobić.
- Raz kozie śmierć - mówię biegnąc i skacząc z bloku.
- Co jest z tobą nie tak! - powiedział krzyknoł przerażony Chronos.
- Niszczyciel czasu! - krzyknąłem I parę mętów nad ziemią zatrzymał się nad ziemią - było blisko - mówię powoli płyną w stronę ziemi i wstaje na równe nogi.
- Kurwa co jest z tobą nie tak ,mogłeś zginąć! - krzyknoł Chronos będą ździwiony moim ruchem.
- A ty byś pewnie mnie zregenerował albo byś przejoł moje ciało - mówię idąc w stronę bloku gdzie będzie Majka.
Chronos nieodpowiedziała na mojej pytanie tylko zaczoł milczeć .Zaczołem powoli iść w stronę bloku będąc gotowy na że w karzdnej chwili może coś mnie zaatakować,niepewnie łapię za drzwi i powoli jej otwieram i powoli i cicho zamykam.
- 10 Pięter ,czyli trochę nam to zajmie - mówię pocierając swój policzke wiedząc że będę musiał pożądnie przeszukać karzde mieszkanie.
- Dobra weź się za to a nie narzekaj - powiedział Chronos ziewajac.
- Po pierwsze nie narzekam tylko głośno myślę, po drugie możesz przestać źiewać! - powiedziałem poirytowany.
- Jak nie mam źiewać skoro mnie tak mówisz - powiedział złośliwie specjalnie głośno ziewając - narzekasz,  ja to czuję i dobrze o tym wiesz - powiedział pewny siebie co mnie irytowało.
- Powiedziała najbardziej interesująca  istota w wszech świecie ,siedzisz ciągle w tej klatce jedynie dwa razy coś zrobiłeś i tyle - mówię już bardzo źłośliwie - a jak nie mam być nie poirytowany,skoro spieprzyłem jak że swoją siostrą i teraz boję się że skończy się podobnie - mówię wściekły na siebie uderzając pięścią w ścianę aż zostało na niej wgniecenie po moim ciosie.
- Spokojnie idioto ,jeszcze nas ktoś usłysz - powiedział zły moim ruchem Chronos - a teraz mnie słuchaj ,nie Mysłowice o tym co odwaliłeś tylko rusz się i działaj - powiedział motywująco Chronos.
Po jego słowach wmiere się uspokoiłem i zaczołem przeszukiwać mieszkania, karzde mieszkanie było dziwne bo było pełne czegoś jedno wypełnione było diamentami,złotem i rzeczami wykonanymi z tych cennych kruszców w innym były obrazy ,skóry dzikich zwierząt ,całe wydania książek,komiksów i mang z czego byłem zadowolony bo jednak całe wydanie "jojo bizard adventure Stell boll run"piechotą nie chodzi
- Powiedz po cholere ci cały ten twój Stell boll run? - powiedział ździwiony Chronos.
- I tak jako istota która nawet książki nie przeczytała to nie zrozumiesz - powiedziałem ciesząc się faktem że jesteśmy na 8 piętrze i jeszcze mam swoją wymarzoną rzecz.
-Teraz gadaj szmato kim jest i jak wygląda twój kolega - krzyczał demon  który porwał Majkę poczym usłyszałem uderznie.
- Zajebie go - powiedziałem zły domyślając się co ten dupek mógł zrobić.
- Masz jakiś plan by go stantąd wyciągnąć? - zapytał się Chronos.
Po chwili zaczołem robić hałas i rozwalać wszystko w mieszkaniu w którym byliśmy, nagle jakby za pstryknięciem palca demon wystrzelił do naszego miejsca pobytu.
- Mądry plan - powiedział pozytywnie ździwiony Chronos.
- Teraz się chowamy - mówię chowając się w łazience.
Moja kolekcja, tyle zbierania i szukania poszło się chrzanić .
- Niszczyciel czasu - krzyknołem I czas stanoł, kiedy to się stało wystrzeliłem z łazienki i uderzyłem go kilka razy w twarz - teraz naucz się latać - mówię łapiąc go za barki i wyrzucam przez okno.
- Brawo bohaterze teraz idź ją odbij - powiedział Chronos a w jego głosie szło słychać podziw że coś takiego zrobiłem.
Zaczołem biec jak poparzony na 10 piętro puki czas stoi w miejscu, chciałem w tamtym momencie być już przy Majce i ją przeprosić za to co zrobiłe i jak się zachowałem ,poprostu chciałem żeby była bezpieczna.
- Jakub co się dziej - powiedział Mask przerażony widokiem wkurwionego mnie - poczekaj ja tylko - niezdążył dokończy bo kiedy się do niego zbliżyłem uderzyłem go z całej siły w twarz przez co ten zemdlał.
- Majka gdzie jesteś! - krzyknołem wchodząc do mieszkania.
- Johnny tu jestem - krzyknęła z sypialni.
Wbiegłem do sypialni i zobaczyłem Majkę owiniętą w grube sznury, wziołem swoją katanę i jednym cięciem przeciołem wszystkie sznury które niepozwalały jej się ruszać.
- Przepraszam Johnny że tak zareagowałam - przytulając się do mnie i lekko płacząc.
- Nie poprostu to jest moja wina, że tak wybuchłem na ciebie - mówię tuląc ją i wycierając jej łzy w mój szal - teraz stąd uciekajmy - powiedzieł wybiegając z sypialni patrzyłem na znokautowane ciało Maksa - coś jest z nim nie tak - mówię patrząc i widząc że jego włosy zaczynają przypominać jakiś fioletowych płynąć, nawet krew lecąca mu z nosa zmieniła kolor  na seledynowy.
- Mogłeś to załatwić polubownie, teraz wasza dwójk zginie - powiedział wściekły Maks wstając na równe nogi trzymając rękę na swojej prawe części twarzy.
Kiedy już stał wyprostowany mogłem mu się lepiej przyjrzeć. Stał ubrany w biały kitel który mu lekko powiewał przez przeciąg który się zrobił ,pod nim miał zwykłą białą koszulkę bez nadrówków ,miał też białe spodnie I czarne buty ,z karzdą chwilą było widać zmiany na jego twarzy żeby przypomniając trójkonty a dwom wyraźnie większymi od reszty ,oczy miały kolor z niebieskiego na szary.
- Zobaczymy kto dzisiaj wyjdzie z tego pojedynku żywy - po moich słowach Majka wziął w ręce swoją a jak katanę.
- Teraz zginiecie! - krzyknoł a jego fryzura zmieniał się w kilka macek lecących w naszą stronę.
- technia modliszki !- krzyknęła Majka.
- Technika księżycowego ostrza! - krzyknołem I oboje zaczęliśmy przecinać jego macki.
- Głupcy - powiedział powoli się zaczynając się śmiać.
- Co cię śmieszy dupku - powiedziała zła Majka.
- Mamy przerąbane jak mrówki w krainie mrówkojadów - mówię widząc jak odcięte macki powoli zaczynają rosnąć - teraz zaufaj mi  bo muszę zrobić coś głupiego żeby nas uratować - mówię biorąc ją na ręce.
- Johnny co ty robisz! - krzyknęła widząc że skacze z nią przez okno z 10 piętra - jesteś pierdolniety - powiedziała wiedząc że coraz szybciej zbliżamy się ziemi.
- Niszczyciel czasu - powiedziałem spokojnie, żeby zatrzymać się parę centymetrów nad ziemią - jak zwykle idealne wyczucie - mówię zadowolony powoli schodząc na ziemię, czas zaczoł płynąć.
- Johnny kurwa nie chce umierac!- krzyknęła Majka wtulając się wemnie  z zamkniętymi oczami - już jestemy na ziemi? - powiedziała powoli otwierając oczy i patrząc że jestemy już na ziemi zeszła z moich rąk - a to za taki chory pomysł - powiedziała oburzona dając mi z liścia.
- Ała, nie miałem innego wyboru - mówię opierając mój policzkie ,nagle usłyszeliśmy wybuch dochodząc z 10 piętra - w porę uciekliśmy - mówię widać jak z okien zaczoła wylewac się jakaś fioletowa substancja.
- Ty sobie teraz żartujesz! - krzyczał Jakub i po chwili widzieliśmy głowę Maksa i Jakuba patrzące przez okno - czyli ja tu leciałem na złmanie karku, tylko po to by się dowiedzieć że nie musiałem - mówił zły Jakub.
- Się za życia unarzekasz - powiedział po czym złapał Jakuba za kark i wyrzucił przez okno - nie musisz dziękować za szybkie dotarcie na ziemię - powiedział uśmiechając się i samemu też skacząc ,Jakub spadł twardo wbijając się w asfalt, Maks rzucił kilka baniek z tej fioletowej cieczy które zamortyzowały jego upadek.
- Jak ich pokonamy to moją następny celem będzie ,skopanie ci dupska za to co mi zrobiłeś - powiedział Jakub patrząc na Maksa który zchodził ze swoich baniek.
- Mniej gadania więcej walczenie baraciak - podpowiedział oschle idąc w naszą stronę.
- Ja biorę tego fioletowego a ty złodzieja - mówię źlośliwie biegnąc na Maksa który starał się zachować między nami dystans rzucając wemnie swoimi Bańkiami.
W tym czasie Majka pobiegła do Jakuba który wystraszony zaczoł grzebać w swoim worku poczym wyciągnoł z niego samurająsk zrobiej w którą wszedł jak poparzony, mimo lekkich problemów jego z porusznaiem się w niej ale dawał radę walczyć jak równy z równym.
- Jak na takiego kurdupla, to mnie ździwiłeś swoimi ruchami - powiedziała z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- odrazu kurdupel, mam już 16 lat - powiedział pewny siebie starając się jej dorównać siłą.
- Podejdziesz i mnie zabijesz czy będziesz się tam kręcił - mówił z uśmiechem na twarzy rzucając mnie kulami z tej cieczy, jedna z nich wybuchła blisko mnie i zaczołem czuć spaleniznę, tylnia część mojego płaszcza zaczęła się wypalać i nie przestawał kierując się na górna części mojego stroju - wiać że ktoś oberwała - powiedział szyderczo się śmiejąc widząc jak moją dolna część płaszcza się wypala.
Szybko odciołem tą część płaszcza i zaczołe szybko biec w jego stronę.
- Zapłacisz mi za to - mówię po czym kiedy dzieli nas od siebie metr ja go uderzam kataną w brzuch przez co ten uderza swoim ciałem o ścianę budynku za nim - to jest mój ulubiony płaszcz a ty go zniszyczłeś - mówię patrząc na niego.
- Bracial nic ci nie jest - powiedział wystraszony patrząc w stronę swojego brata.
Majka wykorzystała Ten momet nieuwagi i uderzyła swoją kosą w plecy ,przez co nie tyle co jego pancerz pęknoł co poleciał w stronę swojego brata.
- Jakieś ostatnie słowo przed śmiercią.
Mówię wściekły wręcz czuje że moja złość niepochodzi odemnie tylko jak była jeszcze przez kogoś napędzana ale w tamtym momencie mnie to nie obchodziło ,moje myśli były skupione na ich zabiciu i to się tylko dla mnie liczyło.Maks wstanoł i otarł twarzy z krwi i swoich płnów i zaczoł się na mnie patrzeć, niczym łowca widząc co teraz zrobić żeby jego zwierzyna padała natychmiastowo, zaczoł iść w naszym kierunku iść to też było za durze słowo bardzije kuleć trzymając się za ranę na brzuch.
- Braciuszku ja się nim zajmę - krzyknoł Jakub biegnąc na mnie ale zanim zdąrzył mnie uderzyć ją zaatakowałem pierwszy przez co ten upadła - worze pomóż mi - powiedział  obolały prubójca się wyprostować, ale jednynie co mu się udał to zranić że że swojego wora wyszķy kusze które zaczęły strzelać wemnie strzała.
- Żałonse - mówię arogancko co mi się nigdy nie zdarzało bo starałem się podchodzić z szacunkiem do karzdego przeciwnika nawet demona, kiedy strzały leciały w moją stronę jak szybkimi ruchami zaczołem je przecinać na małe kawałki do póki te się nieskończyły.
- Johnny odpuść im oni już nic złego nikomu nie zrobią , sam spórz na nich ledwie mogą kiwnąć palcem - powiedział nieco błagalnym tonem czując że mnie to przekona do odpuszczenia im.
- Nigdy - powiedziałem oschle ale wtedy zdałem sobie sprawę że to nie ja mówię że to Chronos nieświadomie przejoł podczas walki z nimi kontrolę nad moim ciałem ,złapałem się za głowę i zaczołem nią patrząc by się ogarnąć.
- Teraz za to wszystko poznasz mój gniew - powiedział Wściekły Maks poczym jego włosy zaczęły zmieniać się w szpikulec ,byłem świadomy tego ale niemogeł nic zrobić bo byłem zajęty walką o swoje ciało I kontrę nad nim.
- Johnny uwarzaj - krzyknęła Majka popychając mnie przez co ona oberwała szpikulce w klatkę piersiową.
Szpikulec jej na przebił na wylot ale lekko wbił się w nią i tyle żeby normalnie wrucic na jego głowę.
- Majka nic ci nie jest?- pytam się, pochwili patrząc przerażony jak ta upada na asfalt bez wałdnie jak szmaciana lalka.
- Ups teraz czas na wybuch - powiedział Mask poczym jego fryzura zaczeła zmieniać się w balon.
- Taniec cieni - krzyknołem trzymając Majkę na rekach i osłabiając ją swoimi plecami bojąc się o nią.
Karzda chwilia była dla mnie jak wieczność tu powolne ucieczka przy pomocy tańca cieni a za moimi plecami bomba która po wybuchu wypali nas żywcem.
- Pozdrów odemnie świętego Piotra - powiedział szydzaco Maks.
- Panie Johnny co Pan tu robi? - powiedziała Alicja widząc jak stoję z Majką na rękach.
- Szybko trzeba jej pomóc jakąś nieznana trucizna jest w jej ciele i może umrzeć - mówię spanikowany,patrząc bezradnie w oczy Alicji.
Po chwili Alicja wezwała kilku lekarzy i zabrali Majkę na badania a ja siedziałem w poczekali i patrzyłem na ziemię gdzie spadał moje łzy bezradności połączonej z wściekłością na mnie że do tego doprowadziłem, teraz chłopaki będą przezemnie cierpieć że ich przyjaciółka może zginąć w karzdej chwili ,przecież jak się to stanie to oni mnie znienawidzą że przez mój wybuch emocji ona będzie martwa.
- Znów się widzimy - powiedział Chronos śmiejąc się cicho, już wiedziałem gdzie jestem i że będę musiał z nim gadać co doprowadzało mnie do złości.
- Daj mi już spokój, tylko się nieświadomi zdrzemnołem a ty mnie tu ściągasz żeby mieć atencję - mówię złośliwie wstając I patrząc na jego klatkę.
- Nie musisz być taki złośliwy w stosunku do mnie ,jedynie do kogo możesz być teraz zły do samego siebie  za to co zrobiłeś - mówił pewny siebie  w ręcz moża powiedzieć że z wyszością.
- Pewnie ty mnie do tego przyczyniłeś ,no fakt jak zaczęła tamten temat z moją siostrą byłem zły ale niechciałem się na nią wydrzeć! - mówię wściekły patrząc na ciemność w której on siedział.
- A jesteś tego pewnien - powiedział kpiąco- a może to byłeś ty tylko się tego wypierasz - mówił przekonany o swojej niewinności.
Jego słowa już zaczęły mnie irytować wiec podeszłem bliżej jego klatki aż nagle mnie zaatakował swoją łapą, też postanowiłem zaatakować wiec zrobiłem mu kilka cięć na jego łapię.
- Cholera - powiedziałem czując ból na swojej lewej ręce - no świetnie poprostu ,tego mi jeszcze trzebało - mówiłem zły widząc że na mojej wewnętrznej stronie ręki jest kilka ran z których zaczęła lać się krew.
- Brawo geniusz - powiedział śmiejąc się z mojego bólu - a potem się dziwisz że twoi byliśmy cierpią przez twoją bezmyślność - mówił Chronos i zaczoł się coraz głośniej śmiać zemnie .
- Przestań się śmiać - mówię zasłaniając swoje uszy i krzycząc.
- Johnny wstawaj - mówiła Alicja po czym czułem jak ona mną trzęsie.
- Tak już nie śpię - mówię nagle się budząc i patrząc na Alicję.
- Coś Ci się stało bo nagle zaczołeś mówić pod nosem a potem krzyczeć - powiedziała troskliwie boją o mnie.
- Po poprostu miałem koszmar.. - odpowiada bez zastanowienia - wiadomo co jest Majce I jak szybko jej przejdzie? - mówię zmartwiony patrząc na nią.
- Została zatruta nieznanym jeden który powoli osłabia jej organizmy ,lekarze dają jej maksymalnie 3 dni życia - powiada spokojnie widząc moje załamanie z tego powodu.
- Rozumiem - mówię beż emocji w głosie i zaczołem wychodzić z siedziby łowców.
- Masz jakiś plan? - zapytał mnie Chronos.
- Tak znalezienie Ivy ona będzie wiedzieć co zrobić - powiedziałem patrząc w stronę nieba.

klątwa maskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz