Rozdział 22

79 7 9
                                    

Edgar:
Gdy się obudziłem poczułem straszny ból głowy. Trzeba było tyle nie pić. Teraz mam kaca.

Kiedy próbowałem wstać poczułem coś ciężkiego na sobie. Otworzyłem oczy i ujrzałem, że leży na mnie Fang.
Co my kurwa w dupę jebana robiliśmy?

Dodatkowo byłem nagi. Zarumieniłem się i przy okazji zmieniłem w pomidora.

Po chwili wstał również chiński gej.

- Edgar...?- zapytał jakby z niepokojem- co my robiliśmy?
- Nie mam kurwa pojęcia
- Czy my się... No wiesz ten teges?
- Chyba...
- Nie pierdol
- Niestety...
- O kurwa
- No
- skoro jesteśmy tutaj nadzy to znaczy, że nam się udało- powiedział po czym chwilę później zrobił taką minę:

 - O kurwa- No- skoro jesteśmy tutaj nadzy to znaczy, że nam się udało- powiedział po czym chwilę później zrobił taką minę:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- A weź się jeb.
- Ja wiem, że chcesz powtórkę.

Szczerze, chyba go kocham, ale nie umiem mu zaufać. Czy chcę powtórkę? Być może. Ale muszę zachować powagę.

- Nie pierdolony pedałku
- A jeśli zrobię tak?

Przybliżył swoją głowę do mojej, uniósł mój podbródek do góry i mnie pocałował. Nie kontrolowałem tego, że mu oddałem.

- I jak, dalej chcesz pitolić, że nie chcesz powtórki?
- Zgadzam się tylko na całowanie
- Jasne Bejbe
- Nie mów tak do mnie
- Jeszcze
- Pff... Nie doczekanie

Po tych słowach Fang, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.

*Godzina później*

Obecnie leżeliśmy na moim łóżku rozmawiając o wszystkim i niczym. Tematy były naprawdę różne.

I ubraliśmy się. Nagle ten jebnięty w łeb (albo w łbie) Wpierdalacz Zupek Chińskich (WPZ), zapytał:

- Czy ty mnie kochasz?

O kurwa... Co?

- Ja... No...
- A ok...
- Nie Fang ja cię- powiedzenie tego sprawiało mi trudność- kocham.

Na te słowa. Podniósł się i mnie pocałował. Po pocałunku spytał:

- Skoro oboje się kochamy to czemu jeszcze nie jesteśmy razem?

O cholera... Nie kurwa... Aaaa

- Bo...
- E tam nie pierdol- powiedział po czym mnie znowu pocałował.
- To jak zostaniesz moim chłopakiem?- zapytał.
Ja w odpowiedzi pocałowałem go.

- Czyli tak?
- No jak debilu
- A co się stało z "pedałkiem"? Okazało się, że sam nim jesteś?
- Ja jestem BI parówo dęta. A pedałkiem zawsze ty będziesz
- Ale teraz mogę powiedzieć Twoim pedałkiem
- Niech ci będzie

To co się tu odwaliło było niewiarygodne i niesamowite.
Jak kurwa nagle mam chłopaka?

*WIGILIA*

- Ptaszki ćwierkają, że jest dziś jest Wigilia naszej paczki- powiedziała Colette, zrywając kołdrę z mojego ciała.

Teraz było mi kurwa za zimno.
W ogóle co i komu ja kupiłem na to wydarzenie zwane: W. D. O. Z. A
( Wigilia Dla Osób Z Adhd).

- Weź się lecz siwa debilko.
- Edgarek wstawaj bo się spóźnisz.
- Mam to w dupie.
- Nie masz
- Mam
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Nie
- A wiesz co? W cipie to mam. Możesz se nie iść.

Chwila co? Ona odpuściła?! Tu trzeba do lekarza. Coś jest nie tak. A tak w ogóle to sobie wyszła. I chuj dobrze.

Narazie z Fangiem nie mówiliśmy nikomu o związku. Chester ma złamany nos, a jego ojciec, a przy okazji Melanie zabronił się im spotykać z nami.

Ojciec bliźniaków kazał również Melanie pofarbować włosy na naturalny odcień. Dlatego teraz ma brązowe włosy. Mela również nie może nosić makijażu. Teraz w ogóle nie przypomina Melanie.

Wstałem i zjadłem jakąś jebaną kanapkę. Był to chleb z dżemem albo dżem z chlebem jak kto woli.

Uszykowałem się już i z Colette wyszliśmy do domu Shelly, gdzie miała odbyć się Wigilia.

Prezenty od Meli i Chestera miał przynieść Buster. A dla nich do domu miała przynieść Yassmine.

Dom Shelly był pusty z powodu takiego, że jej rodzice pojechali do Argentyny na święta. Czemu akurat tam?  Bo matka Szelki pochodzi z tamtych sfer.

Przypomniało mi się co i komu kupiłem. Kupowałem dla Shelly.
Co jej kupiłem?

- Eyeliner fioletowy,
- Paletkę cieni,
- Pluszaka królika,
- Kupon do Starbucks.

Będzie zadowolona. 👍🏻👍🏻👍🏻

Gdy już byłem w jej domu, zobaczyłem stół, a na nim naszą paczkową wersję dwunastu potraw.

Zamiast kaszy był popcorn, zamiast ziemniaków frytki, a za rybę robiła tortilla.

Było piwo, Coca-Cola, Sprite i monstery. Za opłatki u nas robiły wydrukowane nasze zdjęcia na papierze jadalnym.

Shelly włączyła na telewizorze "Grinch świąt nie będzie".
Teraz był świąteczny klimat.

- To może, według tradycji podzielimy się opłatkiem?- zapytała Szelki, gdy wszyscy już byli.

Pierwsza podeszła do mnie Colette.

- Życzę ci żebyś sobie kogoś znalazł- powiedziała jakby smutna
- Hej Colka, znajdziesz sobie kogoś, na bank- odpowiedziałem, ale ona na mnie nie patrzyła. Patrzyła na Janet.

- Może nie koniecznie nie będzie to ona, ale wierz mi. Znajdziesz kogoś- powiedziałem, a po chwili odłamałem kawałek zdjęcia. Za chwilę Colette zrobiła to samo. A później poszła.

Colette:
Janet podeszła do mnie.

- Życzę ci szczęścia, zdrowia, nowego szkicownika, miłości i wielu, bardzo wielu przytulasów- powiedziała.
- A ja tobie szczęścia w związku.

Chciałam odłamać kawałek, ale Janet chciała zrobić to w tym samym czasie. I wyszło, że nasze ręcę się zderzyły.
Janet się zarumieniła, ale moja twarz pewnie nie była innego koloru.

Później przyszła do mnie Melodie.

- Życzę ci miłości- powiedziała.
- Serio?
- Wierz mi, miłość z Janet nie będzie dla ciebie problemem.
- Co?
- Wyjeżdżam na trasę koncertową. Nie będzie mnie długo. W samym czasie spróbuj z nią. Nie będzie to trudne.
- Jak to wyjeżdżasz?
- Tak wyszło niestety...
- Czemu?
- Nie pytaj.
- A okej... To ja tobie życzę powodzenia.

Życzyłam jej, a zaraz podzieliliśmy się zdjęciami.

Jakiś czas później życzenia się skończyły, a my usiedliśmy do stołu.
Nagle wstał Fang i powiedział:

- Ja z Edgarem nie jesteśmy już przyjaciółmi
- Co?
- Jesteśmy razem

--------------------------------------------------

Polsat, chyba tak.

Bay, bay 🩷🩷🩷

Czy mogę ci zaufać?| Edgar × FangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz