-Chaos-

12 3 0
                                    

...

Twoja determinacja nie miała sobie równych, Wybacz i Żegnaj, Ryan'ie Alie-

Przerwał mi straszliwy okrzyk, było to coś nie do opisania, coś nie z tej ziemii. Cała mgła która nas otaczała najzwyklej w świecie zniknęła, jakgdyby nigdy jej tu nie było. Cała pomniejsza roslinność w zasięgu wzroku zwiędła, a nasza trójka wręcz straciła dech w piersi. Odruchowo zakryłem uszy, czułem się jakby miały pęknąć mi bębenki. Spojrzałem na leżącego na ziemi Ryan'a, gdy okrzyk ustał podałem mu rękę, a on bez zastanowienia złapał za nią, pomogłem mu wstać. Oboje doskonale znaliśmy ten dźwięk. Nadszedł czas zemsty.

...

- Nie spodziewałem się go tak szybko, ale wkońcu wrócił. - Powiedziałem spogladając na poobijanego Ryan'a, ja zresztą też nie wyglądałem za najlepiej. Mężczyzna był zdeterminowany, mierzył pustym wzrokiem zbliżającą się w naszym kierunku posture.. Było w niej coś innego, wyjątkowy spokój, który sprawiał że czułem dyskomfort. Do tej pory pamiętałem ją jako.. Całkiem energiczną i destruktywną, ale coś się zmieniło.

- Mira.. TO WSZYSTKO TWOJA WINA! - Wykrzyczał to tak głośno, jakby chciał zedrzeć sobie gardło. Zacisnął pięści, sczerniały. Jego zalane krwią oczy wyglądały paskudnie, tak samo jak pajęczyny żył wijących się po jego ciele..

- "Mira..?" - Pomyślałem. Mira nie żyje już od dawna.. Nie zrozumiałem o co mu chodziło. Nie miałem już ze sobą żadnej broni.. Poza tym rewolwerem, i tak nie umiem z niego strzelać, po prostu wyrzuciłem go na ziemię.

Stwór zbliżył się do nas, zmiarzdzył głowę Tatianny swoją stopą, i skierował się w naszą stronę. Jego szczęka wciąż wisiała, oraz nie miał jednej ręki. Jest osłabiony, mamy szanse. Jeśli mamy się go pozbyć raz na zawsze, musi to być teraz.

Ryan ruszył przodem, jego prędkość była godna podziwu, w przeciągu sekundy już znalazł się przy przeciwniku, stworzył w swoich dłoniach Kosę, był gotowy do ataku.. Co mnie zdziwiło, jego broń zamiast czerwonego, przybrała neonowo-fioletowy kolor. Wtedy poczułem się jakby czas wokół nas zwolnił. Dobrze nam znany humanoid.. Gwałtownie się zmienił. Z jego łysej głowy wyrosły różowe włosy, a na twarzy zawitał przerażający uśmiech. Brakująca ręka natychmiastowo odrosła, Ryan zamachnął się, i uderzył stwora, lecz ten złapał jego broń gołą ręka, scisnął ją a kosa rozpadła się na tysiące drobnych kawałeczków, zupełnie jak szkło.

- RYAN! - Mutant złapał go za krtań, a wszystkie efekty które Ryan wywołał za pomocą swoich zdolności zniknęły. Ruszyłem mu na ratunek, znalazłem się przy napastniku, i uderzyłem go z pięści w brzuch, poczułem się jakbym uderzył w ścianę z tytanu. Brak reakcji był oczywisty, ale wciąż kontynuowałem swoją desperacką próbę pomocy. Po kilku ciosach najwyraźniej znudziło się to napastnikowi, gdyż poniżająco pstryknął mnie z palca w czoło, zabolało bardziej niż cios Ryan'a. Złapał mnie za włosy i podniósł do góry, szarpanie się nic nie dało. Amy chciała ruszyć nam na pomoc, ale nie była w stanie, była za słaba. Na sam widok kreatury padła na kolana sparaliżowana.

- Wy nędzne, ludzkie kreatury. - Powiedział, jego głos zmroził mi krew w żyłach, brzmiał jakby przemawiało przez niego kilkoro demonów jednocześnie. Zderzył mnie i Ryan'a ze sobą, po czym odrzucił nas na bok, wylądowaliśmy na kolanach. - Wyjątki odporne na mój twór.. Mimo, iż uważam was za jedne ze swoich drogich dzieci, Nienawidzę was. - Ryan odkaszlnął po tym jak nieznana istota go poddusiła, ale chwila jego słabości nie trwała długo, rzucił mi miecz stworzony z jego krwi. - "Lewo." - Rzekł po czym rzucił się w prawą stronę, zrozumiałem jego zamiary i ruszyłem w przeciwnym kierunku. Humanoid jednak stał w miejscu, Mój kompan miotnął w wroga bańką krwi, ten zaś wystawił rękę w jej kierunku a ta całkowicie się zatrzymała. Ryan pstryknął palcami, a bańka przerodziła się w serię strzał, jedna z nich wbiła się wprost w dłoń przeciwnika unieruchamiając ją w pełni, reszta po prostu rozbiła się na jego ciele.

Mistbound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz