Czytałam książkę, w tle grało radio a ja leżałam rozciągnięta na kanapie.
Usłyszałam kroki a po chwili i otwieranie drzwi.
?-O tu jesteś! -zawołał gość.
Spojrzałam zza siebie, w progu stał uśmiechnięty Węgry.
W- Cześć! -zawołał do mnie braciszek.
Skinęłam głową na powitanie gdy ten bez zawachania usiadł koło mnie i wyrwał mi powieść.
W- Co czytasz? -mróknął.chłopak oglądając okładkę z każdej strony.
P- Ej! Oddawaj! -wrzasnęłam.
Kraj podniósł rękę tak bym nie mogła dosięgnąć przedmiotu.
Chyba nie spodziewał się tego rzucę się na niego wpychając mu się na kolana.Krzyknęłam zwycięsko.
W- He, he. -roześmiał się Węgry.
W- To co? Partyka w wojnę? -dodał spoglądając na mnie.
Momentalnie wyciągnęłam kart spod stołu wykładając je na blat.
P- Oczywiście. -odrzekłam spoglądając na niego z pogardą i chytrym uśmiechem na twarzy.
W- Co się tak patrzysz? -spytał obserwując mnie bacznie.
P- A nie, nie, nic. -posłałam mu promieniujący uśmiech.
W- Yhm. -chłopak pokiwał głową chodź wiedziałam że mi nie wieży, ale po chwili roześmiał się więc ja zrobiłam tak samo.
Był już późny wieczór, wesoło graliśmy w przeróżne gry, między innymi w moje ulubione „makao“ i w „wojnę“
Trzymałam w ręku trzy karty, jedną była piątka a dwoma były damy, gdy przyszłam moja kolej położyłam damę na damę a na nie piątkę i krzyknęłam.
P- makao!
Węgry roześmiał się.
W- I znowu przegrałem.
P- Następnym razem ci się uda. - wstałam, podeszłam do brata i poklepałam go po ramieniu.
P- Zbieramy karty? -zapytałam
W- Chyba ta, chodźmy coś zjeść. -zaproponował.
P- Ok.
Weszliśmy do uroczo urządzonej kuchni.
Węgry od razu zaczął grzebać w lodówce, pałaszował tam dopóki nie znalazł całego pętla kiełbasy i zaczął go jeść.P- Robimy pierogi? -spytałam przerywając mu czynność.
W- Hmh... Yhm! -usłyszałam jedynie, choć dla mnie brzmiało to jako aprobata dlatego sięgnęłam po stolnicę i położyłam ją na wyspie.
Następnie wyciągnęłam z szafki mąkę.
Wysypując ją na starannie oszlifowane deskę dodałam dwa jajka.Jeszcze przez chwilę zajmowaliśmy się przygotowywaniem ciasta a gdy już to zrobiliśmy włożyliśmy wszystkie przysmaki do gotującego się garnka z wodą.
P- Jutro sobie tylko odgrzejesz. -rzuciłam przez ramię wykładając ciepłe pierożki na przygotowany do tego talerz.
Kraj pokiwał głową.
P- Ja już idę spać! Jestem taka zmęczona! Po prostu padam jak mucha!
Brat tylko przytulił mnie i wyszeptał ciche „dobranoc“ ja odpowiedziałam mu to samo po czym udałam się do mojego tymczasowego pokoju.
Jutro miałam wracać do Polski.
W głębi duszy nie mogłam się doczekać ale jednak nie chciałam zostawiać Węgier.No ale cóż poradzić, takie życie.
Umyłam się, przebrałam się w pijamę, i wyszorowałam zęby. Gdy byłam już w pełni gotów rzuciłam się na łóżko.
Momentalnie pochłonęło mnie ciemność a ja poczułam że zasypiam.
CZYTASZ
Narkotyk zwany „ZEMSTĄ" -Country Humans [PL]
Historical Fiction- „Myślałaś że to będzie koniec? Hahaha! Prawdziwa zemsta dopiero nadejdzie! Hahaha" Nieustannie w głowie słyszałam jego szaleńczy śmiech. Czy to naprawdę nigdy się nie skończy?