11

6 0 1
                                    

Wielka Brytania, państwo gdzie obowiązuje monarchia. Istnieją tam jedne z najdziwniejszych przepisów na świecie: zakaz wchodzenia w zbroi do parlamentu, czy zakaz zatrzymywania taksówki jeśli jest się chorym na dżume. Umieszczone w Europie zachodniej, oddalone o tysiące kilometrów od Ameryki. Konwój wiozący zbroję biotech, spokojnie zakończył podróż. Aktualnie broń znajduje się w sejfie posiadłości na obrzeżach Londynu. Edgar oraz Allan zostali siłą zmuszeni do uczestniczenia w przyjęciu powitalnym, które było zorganizowane przed aukcją. Oboje podpierają ściany obserwując sytuację, widzą wiele znajomych twarzy. Najchętniej oddalili by się do swojego pokoju i poszli w kimę, ale niestety przyjęcie dopiero się zaczęło.

- Chyba zaraz zemdleje... - żalił się blondyn.

- Nie sądziłem, że Melody urządzi bal przed balem - jęknął.

Nagle pobiegła do nich młoda kobieta z lekko różowymi włosami spiętymi w niedbały kok. Miała fioletową suknię balową wysadzaną małymi kryształkami swarovskiego.

- Co wy tacy ponurzy? Jesteście tu dopiero dwadzieścia minut - z uśmiechem na twarzy podała im kieliszki z krwią.

Melody uzdolniona muzycznie pierwszoliniówka Vivienne. Bliska znajoma mężczyzn, pomagała Edgarowi, gdy Adela była w hibernacji.

- Jak byś wiozła tykającą bombę atomową, to też byś tak wyglądała - blondyn warknął.

- No spokojnie, tylko mówię. Chociaż mogliście udawać, że wam się podoba. Przygotowywałam ten bal cały tydzień - posmutniała.

- Nie chodzi o to, że nam się nie podoba tylko dzisiaj doznaliśmy szoku w pewnej sprawie i jeśli do jutra coś stanie się z trzynastką to Anioł śmierci rozerwie nas na strzępy - brunet wzdrygną się na samą myśl.

Kobieta popatrzyła się na nich jak na niespełna rozumu, po chwili wybuchła śmiechem.

- Co wy w bajki wierzycie? - Prawie tarzała się po ziemi.

- Tak - odpowiedzieli jednocześnie.

- No nic, ja idę się dobrze bawić, więc życzę wam tego samego! - rzuciła na odchodne widząc, że nic więcej nie wskóra.

Ponownie zostali sami, mieli już odetchnąć z ulgą, gdy nagle zza tłumu wyłoniły się dwie wyuzdane kobiety. Były obwieszone najróżniejszymi rodzajami łańcuchów, miały je wplecione również we jasno brązowe włosy. Opięte stroje lateksowe zakrywały tylko miejsca konieczne.

- O nie... - szepnął Edgar.

Karoline i Melissa siostry nimfomanki, powierwszoliniówki Dominy Le Grand.

Obie uśmiechnęły się ukazując chrapunowate kły osadzone na siekaczach na górnej szczęce

- Witajcie - odezwała Melissa się odgarniając długie włosy kokieteryjnie.

- Przyszłyśmy dobić targu - oznajmiła druga.

Edgar i Allan opatrzyli po sobie, nie zbyt wiedzieli o co im chodzi.

- Nasza Pani chce mieć pewność, że ta zbroja będzie w jej posiadaniu. Jest w stanie zapłacić bardzo wysoką sumę - wyjaśniła odgadując ich myśli.

Karoline podała im dokument kupna-sprzedaży. Widząc kwotę oczy im wyszły z orbit. Ta suma była dziesięć razy większa niż oczekiwano.

- Pani Le Grand liczy na zdjęcie kombinezonu z aukcji. Ma nadzieję, że się dogadamy i oszczędzimy trudności - Karoline dodała z uśmiechem.

- Nasi Państwo muszą wyrazić zgodę na tego typu ruchy, więc najpierw musimy się z nimi skontaktować - Allan postanowił zachować ostrożność i nie postępować pochopnie.

Okno Za Okno Kieł Za Tętnice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz