Rozdział 7

15 2 0
                                    

Suzanne

Wygładziłam materiał czarnej sukienki na ramiączka, po czym ostatni raz przejechałam czerwoną szminką po ustach.

Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i wiedziałam już od razu że przyszedł po mnie ten stalker.

Podniosłam z łóżka małą kopertówkę do której wrzuciłam, telefon, szminkę i pistolet w razie gdy coś niespodziewanie mnie zaatakowało.

Otworzyłam drzwi a wtedy moim oczom ukazał się mężczyzna, w dłoni trzymał czarne różę, przyozdobione sztuczną krwią.

-Sztuczna krew?.- Spytałam odbierając od niego kwiaty, wpatrywałam się w nie przez dłuższą chwilę po czym dotknęłam palcem miejsca w którym zauważyłam krew.

-Prawdziwa.- Wyszeptał, uniosłam na niego wzrok, jego oczy wydawały się magiczne. Inne niż te które do tej pory widziałam u swoich ofiar. Jego nie były niebieskie. One były granatowe.

Skinęłam głową wracając do mieszania, po to aby wsadzić kwiaty do wazonu. Były ładne. I chociaż nie przepadłam za kwiatami to ten sprawiły na mnie ogromny zachwyt.

-Możemy jechać.- Odpowiedziałam nawet nie patrząc w jego stronę, wyminęłam bruneta po to aby wyjść.

-Jak sobie życzysz, killerko.- Przepuścił mnie w przejściu, co oczywiście zignorowałam.

***

Poparenastu minutach dojechaliśmy do restauracji, mężczyzna wysiadł z samochodu a gdy chciał otworzyć mi drzwi same je otworzyłam.

-To tylko jednorazowa kolacja.- Mruknęłam spoglądając na niego, gdy ruszył obok mnie w stronę drzwi.

-Oczywiście

Czułam że za jego odpowiedzią kryło się coś więcej. Jakby myślał a raczej wiedział że nie skończymy na jednym spotkaniu. Ja też nie byłam do końca pewna czy to na pewno będzie ostatnie spotkanie. Bo przecież on jest pieprzonym stalkerem! A ja? Zwykłą zabójczynią.

Nie dałabym sobie z nim radę, chociaż mojej ego mówiło co innego, to jednak rozum wiedział że nigdy bym nie dała rady.

A serce? Serce podpowiadało mi żebym waliła wszystko i się w nim zakochała. Jebać serce.

Nigdy nie słuchałam się tego co podpowiadało mi serce. Rozum był sto razy mądrzejszy. Taka była prawda.

Gdy chodziłam do szkoły, każdy uważał mnie za dziwadło, byłam cicha a jedyną przyjaciółkę jaką miałam była Amber. Chłopacy dość często ze mnie żartowali, raz jeden z nich wyznał mi uczucia, a tydzień po tym jak się ze sobą przespaliśmy powiedział że byłam zakładem.

Przeszłość
Kilka lat temu

Nigdy nie miałam chłopaka, aż do tamtego tygodnia, gdy Malcolm wyznał mi swoje uczucia.

Jak to jest być zakochanym? Nie czułam nigdy do nikogo żadnych motyli w brzuchu, czy innych tych uczuć.

Prawda była taka że chłopcy w mojej szkole nie byli ni to ładni ni to brzydcy byli nijacy tak samo jak dziewczyny.

Dopóki na mojej drodze nie stanął Malcolm, wtedy po raz pierwszy pomyślałam że mogę się w kimś zakochać.

Do dzisiaj...

Szłam powoli przez korytarz szkolny nawet nie spoglądając na nikogo, chociaż czułam na sobie wzrok większości uczniów.

Psychopath girls || 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz