Pablo's POV
Chyba wiadome było dlaczego nie lubiłem drużynowych spotkań. Czy u kogoś w domu czy w klubach.
Tym razem padło na to drugie miejsce. W piętnaście osób siedzieliśmy w wykupionej loży. Każdy z nas siedział popijając bezalkoholowe drinki. Ja wybrałem mohito.
—Gavi, co z tą Aną? Jesteście w końcu razem czy
nie?—zapytał Balde patrząc na mnie. Zerknąłem w jego stronę kompletnie nie rozumiejąc co chłopakowi w tym momencie odbiło.Mimo, że patrzyli na mnie wszyscy to tylko jedna parę oczu czułem na sobie najbardziej.
Pieprzony Gonzalez wpatrywał się we mnie i czekając odpowiedzi, jakby był conajmniej moja matka.
Sorry.. Raczej ojcem.
—Nie jesteśmy i nie będziemy. Wiecie, że to tylko przykrywka żebym miał spokój.—odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo nie chciało mi się bawić w kotka i myszkę.
—Jesteś pewny? Wiesz tak ładnie byście razem wyglądali.. Tylko nie wiem, czy byłbyś z jej ligi.—rzucił Pedri złośliwie na co wszyscy ze mnie przenieśli wzrok na niego.
—Dobrze, ze ja jestem z twojej. Może powiemy chłopakom co wydarzyło się między nami dwa tygodnie temu hmm?—powiedziałem sprawiając, że Gonzalez zrobił się cały czerwony.
Nic z tego co powiedziałem nie było prawda. Nawet nie pamiętam co jadłem rano na śniadanie, a dopiero co było dwa tygodnie temu. Chłopak zamilkł i nie odzywał się już, a ja miałem przynajmniej jeden problem z głowy.
Zaczęliśmy zbierać się do domów koło trzeciej w nocy. Stwierdziłem, że to będzie idealna pora na przespacerowanie się do mieszkania.
Oczywiście odbierzcie słowo idealna jako sarkazm, bo byłem największym panikarzem.
—Gavira co ty robisz?—usłyszałem za sobą ten ton, którego nienawidziłem całym sercem.
Nie odezwałem się. Zignorowałem chłopaka tak jak on ignorował to, że ja też byłem człowiekiem i nie miał prawa mnie poniżać.
—Odpowiedz mi, kiedy o coś pytam!—podniosł głos do tego stopnia, że serce podskoczyło mi do gardła.
Bałem się go. Balem się go ignorować, bałem się na niego patrzeć i z nim rozmawiać. Bałem się całego pieprzonego Pedri'ego Gonzlez'a.
Z łzami w oczach odwróciłem się do niego.
Nie płacz Gavi, pokażesz słabość. Płaczą tylko słabi ludzie, a ty taki nie jesteś.
—Nie mam ochoty rozmawiać.—powiedziałem odwracając się w stronę chodnika.
Nie zdążyłem nawet postawić jednego kroku, kiedy poczułem uścisk na swoim nadgarstku. Przeszły mnie dreszcze a razem z nimi zalewały moje ciało całe gorąca i zimna na zmianę.
Ten człowiek był popierdolony.
—Słuchaj, wiesz, że Cię nie znoszę, ale nie pozwolę Ci iść o tej godzinie samemu do domu. Pojebalo Cię do reszty? Wiem, że nie masz mózgu, ale czasem by się przydało chociaż udawać, że gdzieś tam on w twojej głowie istnieje.—pojechał mnie od góry do dołu.
—Skończyłeś?—zapytałem zirytowany, kiedy wypowiedział ostatnie słowo.
—Tak, wsiądź do mnie do auta i daj mi się zawieźć do domu.—powiedział.
—Nie dziękuję, rycerz na białym koniu nie będzie mnie ratować.—odparłem nie chcąc jego pomocy.—Mam nogi, ręce, umiem chodzić.
—Na rękach?—zapytal unosząc brew.
CZYTASZ
I didn't want to fall in love with you || Gavi x Pedri
Fiksi PenggemarPablo Gavira w wieku 17 lat debiutuje w drużynie Fc Barcelony. Chłopak powoli wkracza w dorosłość i coraz częściej pojawia się na meczach pierwszej drużyny jako kluczowy zawodnik. Jednak od początku między nim a innym graczem nie iskrzy nic pozytywn...