-Wielka 7 - Ognisko-

6 3 0
                                    

...

Jechaliśmy leśną drogą, Katada znajduje się zaledwie kilka godzin drogi od placówki.. Lecz dotarcie do miejsca docelowego zajmie nam już kilkanaście.

- Z czystej ciekawości.. Dlaczego wzięłaś akurat mnie? W placówce jest tyle osób które tu pracują dużo dłużej.. Napewno masz swoich zaufanych ludzi. - Spojrzałem na nią.. Wyjęła fajkę, wsadziła ją sobie do ust i rzuciła mi zapalniczkę.. Zrozumiałem aluzję i zapaliłem jej papierosa. - Na coś trzeba umrzeć co..

Jedną rękę trzymała na kółku, drugiej używała do zmiany biegów itp.. W międzyczasie między palcami trzymała peta. - Na początku chciałam wziąć Ivan'a.. - Wypuściła dym z ust. - Ale powiedział że bez niego bar upadnie. To miejsce to całe jego życie, nie jest w stanie go opuścić, choćby na kilka dni.. Wtedy pomyślałam o tobie. Wkońcu jesteś Łowcą od wielu lat, do tego wyjątkowo silnym.. Wiem że jeśli coś się stanie, to będę mogła na ciebie liczyć.

- Komplement od Pani Generał..? To coś nowego, czuje się zaszczycony.

- Mówiłam abyś nazywał mnie Elisabeth.. Poza byciem Generałem jestem też człowiekiem, lubię gdy ludzie mnie tak nazywają.. Daje mi to satysfakcję, ale nie lubię gdy robią to bliższe osoby. - Jakoś tak.. Bardziej ponuro się zrobiło w tym aucie.

- Cóż.. Jeden czy dwa żarciki cię nie zabiją. Traktuję cię jak moją.. Kumpele, o to się nie bój. - Larry by się obraził jakby to usłyszał. Uśmiechnęła się. Czekała nas całkiem długa droga.. Dobrze że się wyspałem. Jechaliśmy niemalże non stop rozmawiając, chcieliśmy jakoś sobie umilić tą podróż.. Dowiedziałem się od niej kilku informacji na temat reszty Generałów, tak w razie czego.. Po czym zeszliśmy na bardziej luźne tematy.

- Pamiętam jak na jednym ze swoich pierwszych zwiadów nażarłem się dzikich jagód.. Myślałem że moja koleżanka mnie ukatrupi.. - Zaśmiałem się.. Ciekawe co teraz u niej.

- Dobrze że mi o tym mówisz.. Już wiem aby nie wysyłać cię na żadne zwiady. Wywieszę wielki plakat z twoją podobizną, "Tego Pana nie obsługujemy"!

- Hej! To nie jest sprawiedliwe.. To było już całkiem dawno temu, znacznie się poprawiłem! - Zacząłem się wykłócać.. Lubiłem zwiady, zazwyczaj były spokojne.

- Zastanowie się nad tym.. Najpierw musisz przestać żreć pierwsze lepsze gówno które rośnie na krzakach. - Zadrwiła ze mnie.

Chciałem odpowiedzieć jakąś super ripostą, ale coś innego skupiło na sobie moją uwagę. - Huh.. Też to widzisz? - Wskazałem palcem na obalające się drzewa, idealnie na naszym kursie. - Zawsze coś musi pójść nie tak.. - Na ten widok Elisabeth dodała gazu do dechy. - Hej hej.. Mi się tam nie śpieszy.. Może samo sobie pójdzie-

- Zamilcz. Muszę go dorwać, to będzie duża zdobycz. - Jej oczy były wypełnione determinacją.. Nastrój w aucie momentalnie się zmienił. Jej prawa gałka ruszała się niezależnie od lewej, wyglądała jakby czegoś szukała.. Aż wkońcu znalazła. Zdaje się że coś zauważyła, przyspieszyła jeszcze bardziej. - Nie uciekniesz..

Obserwowałem jej działania.. Rzeczywiście wyglądało to, jakby cokolwiek co obalało te drzewa, oddalało się od nas.. Aż wkońcu udało mi się również ją dostrzeć, ogromna bestia przypominająca niedźwiedzia. Uciekała, jakby panicznie chciała trzymać sie z dala od nas, była szybka, ale nie na tyle aby uciec. Ostatecznie zatrzymała się odwracając się jednocześnie w naszym kierunku, zaryczała, kilka drzew się obaliło. Jedno z nich zablokowało nam drogę.. Stwór kontynuował swoją ucieczkę. Elisabeth wcisnęła hamulec z całych sił, zatrzymaliśmy się bokiem, tuż przed drzewem. - Aż tak ci na niej zależy..? Przecież ucieka, mamy ważniejsze spra-

Hej.. Kiri. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz