Stałam tam, wpatrzona w Jungkooka, nie mogąc uwierzyć w to, co się wydarzyło. Jego słowa wciąż odbijały się echem w mojej głowie, a cała sytuacja wydawała się nierealna. Jiwoo wyrwała rękę z jego uścisku i cofnęła się o krok, jej twarz była wykrzywiona w złości.
– Myślisz, że to coś zmieni? – warknęła, patrząc na Jungkooka z pogardą. – Ona nigdy nie będzie dla ciebie kimś, kto pasuje do twojego świata.
Jungkook, choć widocznie osłabiony, uniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy.
– To nie ty o tym decydujesz, Jiwoo – powiedział, a jego głos brzmiał spokojnie, choć słabo. – Nigdy nie zależało mi na tym, co ty czy inni myślą o moich wyborach.
Spojrzałam na niego, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Jungkook był tu, teraz, po tym wszystkim, co się wydarzyło, gotowy by mnie bronić.
Jiwoo rzuciła ostatnie pogardliwe spojrzenie, odwróciła się na pięcie i wyszła z korytarza, zostawiając nas samych. Kiedy zniknęła za rogiem, poczułam, jak napięcie opuszcza moje ciało.
Jungkook osunął się lekko na ścianę, a ja szybko podbiegłam do niego, chwytając go za ramię.
– Musisz wrócić do łóżka – powiedziałam, próbując go podtrzymać.
– Lisa... – zaczął, ale jego głos był zbyt słaby, by dokończyć. Wyglądał, jakby cały jego zapas sił się wyczerpał.
Pomogłam mu wrócić do sali, gdzie delikatnie położyłam go na łóżku. Jego dłoń lekko drżała, gdy ścisnęłam ją, próbując go uspokoić.
– Jak się czujesz? – zapytałam, nie mogąc powstrzymać troski w głosie.
Jungkook zamknął oczy, oddychając ciężko, jakby sam fakt, że wstał z łóżka, kosztował go wszystkie siły.
– Lepiej, teraz gdy jesteś tutaj – odpowiedział cicho, otwierając powoli oczy i patrząc na mnie.
– Jungkook- jęknęłam zawstydzona– przestań.
Jungkook uśmiechnął się słabo, widząc moją reakcję.
– Nie żartuję, Lisa – powiedział cicho. – Twoja obecność naprawdę mi pomaga. Gdyby nie ty... – jego głos urwał się, jakby mówił to z ogromnym wysiłkiem.
Spojrzałam na niego, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Nie mogłam pozwolić, by widział, jak jestem bliska załamania. Musiałam być silna, przynajmniej teraz, dla niego.
– Musisz odpocząć – powiedziałam, przywołując na twarz słaby uśmiech. – Zrobiłeś już więcej, niż powinieneś.
– Ale chciałem... – zaczął, ale przerwałam mu, kładąc palec na jego ustach.
– Wiem, ale teraz musisz nabrać sił – szepnęłam, czując, jak serce mi się ściskało na jego widok.
Jungkook spojrzał na mnie z wdzięcznością i powoli zamknął oczy, a jego oddech stał się bardziej równomierny. Trzymałam jego dłoń, siedząc obok łóżka, czując się rozdarta między nadzieją a strachem o to, co przyniesie przyszłość.
Siedziałam przy śpiącym Jungkooku, trzymając jego dłoń, czekając, aż czas upłynie, a on nabierze sił. Każdy jego oddech wydawał mi się cudem, ale wciąż czułam niepokój, jakby to wszystko mogło się nagle rozpaść.
Nagle usłyszałam ciche kroki za sobą. Obejrzałam się, a w drzwiach stanął Jimin. Jego twarz była poważna, a oczy pełne troski.
– Jak się czuje? – zapytał szeptem, podchodząc bliżej.
CZYTASZ
Destined with you || 𝐣.𝐣𝐤
Fanfic"Przeznaczenia nie da się oszukać ani uniknąć. Przeznaczenie pojawi się niespodziewanie. Moim przeznaczeniem jest zmienić nienawiść, zamienić nienawiść w miłość".