Rozdział 11

3 1 0
                                    

FELICJA

Patrzyłam na mężczyzn w dresach i na Hazel. Amalia zaczęła robić wichurę w pokoju a jeden z mężczyzn wziął pistolet i zaczął strzelać. Amalia za pomocą wiatru odpychała wszystkie kule ale dostała jedną w lewe udo, krzyknęła z bólu a z rany zaczęła się sączyć krew. Zosia do niej podbiegła i zrobiła wokół nich pole ochronne a ja zaczęłam robić trzęsienie ziemi aby poprzewracać naszych wrogów. Przez adrenaline nie myślałam zbytnio ale musieliśmy uratować Hazel. Jeden z nich powiedział że się wynoszą i wzięli swoje torby oraz uciekli przez okno. Diego wziął Hazel na ręce i wyszliśmy z tego obskurnego budynku. Musieliśmy iść wolniej przez nogę Amali. Niestety nikt z nas nie miał tyle siły fizycznej aby ją wziąść na ręce więc pomagałam jej iść tak jak najbardziej mogłam, z jej rany wciąż leciała krew, na szczęście nie dużo bo nie mieliśmy czym ją zatamować.

Weszliśmy do domu i od razu posadziliśmy dwie dziewczyny na kanapie. Hazel powoli mogła się ruszać a Amalia nie miała głęboko wbitej kuli więc mogliśmy ją wyciągnąć. Zosia podała jej drewno do buzi żeby nie krzyczała a ona to przyjęła. Było widać że boi się bólu jaki zaraz może doznać ale dzięki temu będzie jej lepiej. Usiadłam obok niej i chwyciłam jej rękę a ona spojrzała na mnie z wdzięcznością. Zosia zaczęła wyciągać kule, Amalia trochę się wierciła z bólu ale w końcu się udało i dziewczyna zaczęła zakładać opatrunek na jej udo a Amalia wzięła z buzi kawałek drewna.

Minęło trochę czasu a Hazel mogła w końcu się ruszać. Porozciągała się trochę i zaczęła skakać z szczęścia wykrzykując że może się w końcu ruszać. Gdy wszyscy na nią spojrzeliśmy trochę się zawstydziła i stanęła z boku unikając z nami kontaktu wzrokowego. Zaśmieliśmy się z niej ale Hazel nie było do śmiechu, jej twarz coraz bardziej stawała się smutna
, zdziwił mnie ten widok ale jaką bym była przyjaciółką gdybym nie zapytała jej o co chodzi?
- Wszystko jest dobrze?
- Podczas porwania dowiedziałam się parę rzeczy które pani Ania przed nami ukrywała.
- Co? Dlaczego? - zapytał oburzony Diego.
- Nie wiem ale chyba musimy jej o tym powiedzieć.
Wszyscy się zgodziliśmy i poszliśmy do biura. Po usłyszeniu "proszę" weszliśmy. Pani Ania przywitała nas z uśmiechem ale zobaczyła smutek na naszych twarzach i od razu się zmartwiła.
- Coś się stało dzieciaki?
- Wiemy o czymś co pani przed nami ukrywała.
Nauczycielka się zdziwiła więc Hazel wszystko wytłumaczyła, pani Ania powiedziała aby wszyscy uczniowie za trzydzieści minut usiedli w salonie i następnym razem mamy być ostrożniejsi w lesie. Oczywiście pani Ania przytuliła do siebie Hazel i powiedziała żebyśmy wyszli, zrobiliśmy to co kazała, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Niby się o nas martwi ale ukrywanie pewnych rzeczy jest według mnie głupie.

Miałam wrażenie że trzydzieści minut trwa wiecznie, ale w końcu tutaj jesteśmy. Złe trio na nas patrzyło z wywyższeniem ale mimo to, wciąż moja miła dusza nie mogła tego zaakceptować że one poprostu poza sobą nikogo nie lubią. Przyszła pani Ania z jakąś otyłą kobietą. Miała jasne blond włosy i niebieskie oczy oraz była ubrana w szarego dresa. Oby dwie się szeroko uśmiechnęły i usiadły na kanapie.
- Kochane dzieci, to jest Julianna Jones, specjalizuje się w alchemi i eliksirach.
Wszyscy się przywitaliśmy a pani Ania zaczęła mówić.
- Nie chciałam wam mówić pewnych rzeczy bo uważam że nie jesteście jeszcze gotowi, ale skoro niektórzy z was już odkryli trochę tajemnicy, myślę że to czas abym wam powiedziała.
Pani Ania wypiła trochę kawy i spojrzała na nas wszystkich, było czuć poważną atmosferę a mnie to trochę stresowało.
- Są ludzie na tym świecie z o wiele potężniejszymi mocami niż te które my mamy.
Wszyscy się zdziwi, jeśli byli inni, to dlaczego tutaj ich nie ma?
- Pięć lat temu gdy szukałam kolejnych zagubionych osób, spotkałam jedną dziewczynę, Adeline. Była ubrana w czarno-ciemnofioletowe ubrania, ma czarne włosy oraz niebieskie oczy. Gdy je ujrzałam myślałam że się przewidziałam widząc jak nagle zmieniają kolor na ciemnofioletowy. Rzuciła we mnie kulą energii o tym kolorze i upadłam na ziemie, przedstawiła swoje imię i nigdy więcej jej nie widziałam.
- Co to była za Magia? - zapytała Zosia.
- Przeciwieństwo twojej, jej moc to Magia Czarna, jedna z najpotężniejszych w naszym wszechświecie ale to nie wszystko. Legendy mówią że istnieje jeszcze jedna magia, bardziej skomplikowana ale i potężniejsza. Nie powiem wam na razie jaka to moc. Za to powiem wam że osoby z taką mocą są nieśmiertelne i nie można odebrać im mocy ale oni naszą mogą odebrać a to może się skończyć śmiercią ale nie musi.
Wszyscy patrzyliśmy na panią Anię w szoku. Nikt z nas nie wiedział że są potężniejsze moce, wszyscy się rozeszliśmy do naszych pokoi a ja leżałam w łóżku patrząc na sufit i rozmyślałam co się stanie jeśli Adelina powróci? Co jeśli będzie chciała nam odebrać moce? Co jeśli ta Czarna Wiedźma nas wszystkich zabije? Może rozmyślanie nie miało sensu bo nikt jej nie widział od dłuższego czasu ale to nie dawało mi spokoju i wiem że nie da przez następne noce.

Magiczne Zdolności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz