VALERIA
Po rozruchu wróciliśmy do ośrodka i wszyscy wymęczeni, skierowaliśmy się do swoich pokoi. Jedni poszli odsypiać, a inni już zaczęli się pomału szykować na imprezę.
Stwierdziłam, że to nie ma sensu się już szykować, bo mamy jeszcze trening za niecałą godzinę. Lepiej zacząć przygotowania po nim. Westchnęłam cicho i rzuciłam się na łóżko, zgarnęłam z szafki nocnej telefon i zaczęłam przeglądać social media.
Weszłam na tiktoka i zobaczyłam tam kilkanaście powiadomień od Amy, zaśmiałam się cicho na ten widok i zaczęłam odczytywać filmiki, które mi wysłała. Wchodząc w naszą konwersacje na tej aplikacji można spodziewać się wszystkiego. Dosłownie wszystkiego.
Parsknęłam śmiechem widząc jakieś dziecko, które upadło na ziemię potykając się o własne nogi. Ama słysząc to podniosła zaciekawiona spojrzenie i przeniosła go na mnie, dziewczyna chyba zauważyła, że trzymam w ręce telefon i połączyła fakty, bo po chwili ona sama zaśmiała się cicho pod nosem wracając do wciśnięcia w poduszkę nosa.
Gdy tylko odczytałam wszystkie filmiki, przeszłam na stronę główną i zaczęłam scrolowac. Co jakiś czas wyświetlały mi się książkowe treści, przez co na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmieszek. Chociaż nie byłam na swoim książkowym koncie, pojawiały mi się filmiki z fragmentami książek.
Cholernie lubiłam dodawać swoje treści o książkach, które uwielbiam. Stało się to moim hobby. Czasem mam brak weny na jakiś filmik, ale nie poddaje się i działam dalej. Prowadzę już to konto od dobrego roku i jestem z siebie dumna.
O tym koncie wie tylko Ama. Nie chciałam nikomu o tym mówić, jakoś nie czuję potrzeby, aby się tym chwalić. Nawet moja przyjaciółka dowiedziała się przez przypadek, bo zapomniałam się przelogować na moje normalne konto, a ona wzięła sobie mój telefon, aby poprzeglądać tiktoka. Chcąc nie chcąc się o nim dowiedziała i od tamtego momentu cholernie mnie wspiera w prowadzeniu go.
- Dziewczyny! - z moich myśli wyrwało mnie głośne pukanie w drzwi i głos naszej przyjaciółki, Cami.
- Wejdź! - odkrzyknęłam i odłożyłam telefon obok siebie.
Po chwili ujrzałam brunetkę z wielkim uśmiechem na twarzy, na co posłałam jej pytające spojrzenie. Dobra, Cami była naszym ekipowym słoneczkiem, ale bez przesady, aby aż tak się cieszyć.
- No co tak patrzysz, Val. Już nie mogę przyjść do moich przyjaciółek?
Przewróciłam oczami na jej komentarz, ale też uniosłam kącik ust z rozbawieniem. Właśnie o tym mówiłam.
- A tak serio?
Dziewczyna podeszła do mojego łóżka i rzuciła się na miejsce obok mnie. Jak poparzona szybko chwyciłam swój telefon, aby brunetka na niego nie upadła. Jednak byłam zbyt wolna i na mojej ręce po chwili wylądowało ciało Cami. Jeknęłam cicho i próbowałam wydostać rękę spod jej sylwetki, przez kilka sekund się nie udawało, jednak dziewczyna po chwili się zlitowała i uniosła swoje ciało tak, abym mogła swobodnie wyjąć dłoń.
Ama na naszą małą szamotaninę uniosła głowę znad poduszki i od razu wybuchła głośnym śmiechem, znów upadając głową w miękki materiał, który choć trochę zagłuszał jej rechot. Cami po chwili dołączyła do niej, a ja siedziałam masując swoją dłoń i wbijając w brunetkę obok mnie, mordercze spojrzenie.
- Oj, nie dąsaj się tak, Val. - wydusiła między salwami śmiechu Cami, po czym złapała się za brzuch nadal się głośno śmiejąc.
- Boże ja żyję w jakimś wariatkowie. - mruknęłam poważnie pod nosem, przez co wywołałam jeszcze głośniejszy śmiech u przyjaciółek.
CZYTASZ
Camp love
Подростковая литератураValeria Caldera, siedemnastoletnia dziewczyna dla której książki i sport, przede wszystkim siatkówka i piłka nożna, są najważniejsze w życiu. Wyjeżdża na obóz letni, sportowy z siatkówki do słonecznego Alicante. Dziewczyna myśli, że ten obóz będzie...