ROZDZIAŁ 9

67 5 0
                                    

- Co to? - spuściłam wzrok na kolana, na których wylądowała ciężka czarna torba. 

- Laptop, żebyś się nie nudziła. 

- Ja? - spojrzałam na niego. 

- Chciałaś zacząć coś robić. To prosze. 

- No tak, ale co mam z tym zrobić? 

- Z tym? Nie zrobisz nic, ale masz jeszcze to. - z ukrytej kieszeni w skórzanej kurtce wyciągnął czarny pendrive. 

- Co na nim jest? - zaciekawiona zaczęłam obracać go pomiędzy palcami. 

- Nagrania z ceremonii oraz pobliskich ulic. Będziesz miała co oglądać. - oznajmił z parszywym uśmieszkiem, czym tylko mnie zezłościł. 

- Mam robić to sama? - odwarknęłam z wyrzutem. Przecież to jest kilkanaście jak kilkadziesiąt nagranych godzin, na których nie wiadomo czy jest to, czego szukamy. 

- Sama wpadłaś na ten błyskotliwy pomysł to masz szanse się wykazać. 

- Jesteś na mnie zły? - w myślach dalej widziałam jego wyraz twarzy. Nie należał do najszczęśliwszych. Zaciśnięte wąsko usta i mordujący biedny gumolit wzrok. 

- Nie na ciebie. Na siebie. - westchnął. - Mogłem to przewidzieć. To banalne. - przetarł oczy. 

- Nie obwiniaj się. - poprosiłam łapiąc go za nadgarstek i przyciągnęłam na swoje udo. - Nie wiadomo czy to cokolwiek by zmieniło. A gdybyś to sprawdził, a on i tak tam był? 

- Nie rozumiesz... - podniósł głos. - Gdybym to sprawdził... 

- Niczego byś nie zmienił!

- Dostał przeze mnie! - różnica w zdaniach zaczęła się bardziej uwydatniać. Jeszcze chwila i skoczymy sobie do gardeł. 

- Co kurwa? - jęknęłam z politowaniem. 

- Nie rozumiesz! - warknął, a potem wzrokiem urażonego psa spojrzał przed siebie. - To mój przyjaciel. Powinienem go chronić. - niepotrzebnie się obwiniał. Nie ma znaczenia co zrobił, a czego nie. Czasu nie da się cofnąć w jebany magiczny sposób. Tylko skupić na tym co można zrobić za drugim razem. To lepsze niż użalanie się nad sobą w nieskończoność. 

- Dimitri to już się stało! - złapałam go za materiał koszulki, kiedy zatrzymaliśmy się na środku skrzyżowania. - Przestań się kurwa mazać i go dorwij! - I dla orzeźwienie klepnęłam go w policzek. Może to przywróci jego mózg do prawidłowej pracy. Zdecydowanie byłam zwolenniczką jego skurwysyńskiej strony. Jednak przedłużająca się cisza budziła we mnie obawy. 

- Czy ty mnie uderzyłaś? - zapytał z niedowierzaniem. 

- Tak. - odparłam twardo. 

- Uderzyłaś mnie? - zapytał znowu. 

- Mażesz się, a teraz jeszcze ogłuchłeś? - podniosłam brew, krzywiąc się. 

- Dlaczego mnie uderzyłaś? - złapał się za policzek, a dźwięk wkurzonego klaksonu mnie uratował. Chłopak ruszył z piskiem opon. 

- Wole jak jesteś twardy. - palnęłam bez zastanowienia, bo moje zęby nie nadążyły zapanować nad językiem. 

Kurwa... O czym ja gadam.

- Huh... - burknął z głupkowatym uśmieszkiem. - Jasne. 

- Jedź do domu. - poprosiłam, otwarcie uderzając się w czoło.

Na szczęście więcej się nie odzywał. Przestał dopytywać o ten soczysty policzek. Zamknął się aż do drzwi mieszkania. Wpuścił mnie pierwszą, a ja od razu zostawiłam torbę z ciuchami w sypialni. Tak często tutaj bywałam, że zaczynałam się czuć jak u siebie. 

KUSHNIKOV [+18] TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz