156.

192 24 47
                                    


Dwa lata później

- Chce oficjalnie mówić do ciebie mężu - Król delikatnie odstawił kubek kawy.

Obecnie byli w trakcie śniadania. Siedzieli na przeciwko siebie przy kuchennym stole, podczas gdy nagie kopyto Lucyfera zaczepnie muskało skórę Alastora schowaną pod spodniami od piżamy.

Krwiste oczy Władcy wyjrzały zza porannej gazety, posyłając blondynowi intensywnie spojrzenie.

- Hm, przyznam że to niezwykle oryginalne rozpoczęcie dnia - odłożył wiadomości z Siedmiu Kręgów Piekieł i oparł brodę na złożonych dłoniach - Co spowodowało te bezpośredniość?

Myśli Diabła odpłynęły, rozpamiętując odbyte w przeciągu ostatnich dwóch lat rozmowy, które prowadził sam ze sobą przed lustrem, ponieważ za nic w świecie nie podjąłby tego tematu z Radiowym Demonem, pomimo że go bezpośrednio dotyczył. Wielokrotnie wyobrażał sobie wizje przypieczętowania ich więzi, jednak zawsze przykrywał to widok przeszłości. Jego ślub z Lilith był pokaźnym wydarzeniem, obfitującym w bogactwo i dostojność, by zaznaczyć jaką władze sprawują w Piekle. Wszystkie oczy piekielnie urodzonych oraz Grzechów, były skierowane bezpośrednio na nich. Diabeł widział zachwyt tym czego oni sami nie mogli mieć. Niestety, te stworzenia nie były świadome prawdziwego bólu, który musiał przejść i który mimo wieków wciąż go nie opuszczały. W tamtej chwili wyglądał dla nich niczym bóg. Jakże głupie założenie.

- Znów wędrujesz - znajomy głos wyrwał go z wizji.

- Um... ja... myślałem o tym wiele razy, ale zawsze jak widzę tłumy obywateli patrzące na nas oceniającym wzrokiem... Nie wiem czy dałbym radę tak przed nimi stanąć.

Praca w zaciszu oraz zbytnie nie pokazywanie twarzy publicznie, zupełnie mu wystarczyło. Jedyne wywiadu jakich udzielał były te w audycjach Alastora, a wystąpienia publiczne nie trwały dłużej niż kilka minut maksymalnie dziesięć. Pomimo lat wciąż nie przywykł w pełni do roli przywódcy. Niektóre kwestie załatwiał Al, inne Charlie. Spotkania z Grzechami i Overoldami przebiegały naturalnym torem, gdzie złapał odpowiednie tempo oraz dynamikę.

Publiczny ślub to... wyzwanie, na które nie jest gotowy, ale...

Naprawdę chciał być związany z ukochanym już na zawsze. Może to masochistyczne zachcianki, lecz jako Król miał do nich absolutne prawo, poza tym wiedział już na sto procent, że on jest tym jednym.

Alastor zrobił pierwszy krok oświadczając się, dlatego związek małżeński powinien być zadaniem Diabła.

Z drugiej strony, taka deklaracja jest jak łańcuch wiążący kogoś z drugą osobą na zawsze, a Alastor cenił sobie swobodę, on zresztą też. Może jeszcze dla nich za wcześnie i tylko spieprzył sprawę?

- Nie sądziłem, że podejmiesz ten temat.

- Ja też nie, ale ostatnio sporo rozważałem, a przez ostatnio mam na myśli rok - speszony spojrzał na swe palce - Jesteś moim światłem Bambi, przywróciłeś mi je i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Może to zbyt szybko i w ogóle, ale nie chce też żebyś pomyślał, że od tego stronie, bo chce być twoim mężem i to cholernie. Pomimo, że czasem jesteś dupkiem masz też słodką stronę i wiem, że temu zaprzeczysz, ale taka jest prawda i ja... Czy mówię za dużo?

Powoli już hiperwentylował.

- Przywykłem - odparł.

- Um... Okej. Co... co w ogóle o tym myślisz? - spojrzał na niego z oczekiwaniem tak zabawnym, że demon ledwo powstrzymał wybuch śmiechu.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz