-Łzy-

10 3 0
                                    

...

- GENERALE, GENERALE MAMY WŁAM, NIECH PAN SIĘ POŚPIESZY, BŁAGAM!!

- Jak to włam.. Ile osób?!

- JEDNA.. TYLKO JEDNA!

- Nie potraficie poradzić sobie z jedną osobą..? Wy nędzni słabeusze!

- PAN NIE ROZUMIE.. TO..!

- TO TYLKO JEDNA OSOBA DO CHOLERY, ZAJMIJCIE SIĘ-

- NIE.. NIE! TO NIE JEST ZWYKŁY CZŁOWIEK.. TO CZYSTY POTWÓR! TO CO ZROBIŁ Z RESZTĄ, WSZYSTKO WIDZIAŁEM..!- NIE.. ON TU IDZIE! NIE, NIE ZBLIŻAJ SIĘ! ODEJDŹ!-

- HEJ, CO SIĘ DZIEJĘ?! ODBIÓR! ODBIÓR DO CHOLERY JASNEJ!

- ...

...

- KIRI..! KIRI!

- NIC MI NIE JEST, BIERZ RYAN'A, I UCIEKAJCIE!

- ALE!-

- SPOTKAMY SIĘ, SPOTKAMY SIĘ W GLOOMSPIRE!

- ... OBIECUJESZ..?

- OBIECUJĘ, BIEGNIJ!

- KIRI.. JA..!-

- NIE MA NA TO CZASU.. BIEGNIJ DO CHOLERY!

...

- DO KURWY NĘDZY! - Amy złapała Ryan'a pod pache, był dla niej wyjątkowo ciężki.. Jego rany zostały zaleczone, lecz nie miał wystarczająco sił aby się ocknąć. Króliczka próbowała z całych sił, lecz niemalże odrazu upadła z nim na ziemię, a strzały opadajace z nieba były coraz bliżej.

- Weź się garść.. Dasz radę Amy.. TYLKO WEŹ SIĘ W GARŚĆ! - Jej głos drżał że strachu przed śmiercią. Splaskaczowała się, zamykając przy tym oczy.. Gdy je otworzyła znajdowała się w zupełnie innym miejscu. Był to piękny ogród pełen kolorowych kwiatów, oświetlanych przez promienie słońca. Wstała na równe nogi i rozejrzała się dookoła.. Czuła się jak w jakimś raju. - Czyli to wszystko było na nic..?

- Nie poddawaj się tak wcześnie, Piękna. - Przed jej oczyma pojawiła się postać, która zmaterializowała się znikąd. Była stworzona ze światła, z jej białych oczu zdawały się lecieć łzy.. - Albowiem wciąż jest dla ciebie nadzieja.. Ja nią jestem. - Wyciągnęła rękę do Króliczki.

Wahała się.. Skąd ma wiedzieć że może ufać jakiejś dziwnej personie która od tak się pojawia? - Kim jesteś.. Dlaczego mam ci ufać?

- Spodziewałam się nieufności.. Postąpiłabym tak samo. - Postać zaczęła chodzić po swoim ogrodzie, pod jej stopami przestrzeń zaginała się jak tafla wody. - Nazywam się Thana..

- Thana..? Bogini..?! - Niedowierzała swoim własnym uszom, jak to w ogóle możliwe..? Bogowie naprawdę istnieją..? Nie.. To musi być jej wyobraźnia. Na skraju śmierci stara się znaleźć ucieczkę, to nie może dziać się naprawdę.

- Oh..? Nie sądziłam, że moje imię wciąż jest rozpoznawane. Wierz mi lub nie, to twój wybór.. Lecz jeśli tego nie zrobisz, umrzesz. Zawiedziesz swoich przyjaciół, zarówno jak i mnie.  - Zmiażdżyła kwiaty ze złości.. Popatrzyła spowrotem na stojąca przed nią Andro, jej wzrok był zmartwiony.. - Wybacz, zapomniałam jak wrazliwymi stworzeniami jesteście.. - Otworzyła swoją dłoń, a roslinność którą przed chwilą zniszczyła odżyła.

Hej.. Kiri. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz