Rozdział 13

2 1 0
                                    

Pierwsze promienie słoneczne przedostały się przez firany mojego pokoju. Od razu przypomniałam sobie wczorajszy dzień więc wstałam, szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół. Inni uczniowie byli na dole, wszyscy oprócz złych dziewczyn, w sumie dobrze, uważam że nauczycielka wysłucha nas dzięki ich braku bo nie będzie kłótni. Zosia poszła wcześniej po nią i zaraz przyjdzie z swoją przyjaciółką. Czekaliśmy chwilę ale w końcu przyszła i jak zawsze się przywitaliśmy.
- Chcieliście ze mną porozmawiać moje kochane dzieci?
- Nie czujemy się tutaj bezpiecznie dopóki Alia, Celina i Laura tutaj z nami są. - powiedział Diego.
- Czemu? Co one zrobiły?
Diego wytłumaczył i powiedział że każdy z nas chce aby one stąd poszły. Wszyscy baliśmy się utraty życia, niby tylko groźby ale jednak wzbudzały strach.
- Oni mają rację, od początku nie powinnaś ich tutaj przyjmować - powiedziała przyjaciółka pani Ani - one od początku sprawiają problemy, mówiłam ci wcześniej żebyś tego nie robiła.
- Myślałam że one się poprawią ale skoro wy się boicie, uważam że z bólem serca to zrobię.
Nauczycielka uroniła łzę i poszła do biura a jej przyjaciółka za nią. Było nam żal pani Ani ale odetchnęliśmy z ulgą że nareszcie będziemy mogli się czuć tutaj bezpiecznie.
- Idę tym szmatą powiedzieć że mogą się pakować. - powiedział Diego i zaczął biec do ich pokoju a my za nim.
Bałam się że coś mu zrobią a co gorsza zabiją, widziałam jak otworzył ich drzwi od pokoji ale stał i nic nikt nie robił. Hazel podeszła do niego i się mocno zdziwiła.
- Nie ma ich tu.
- Jak to nie ma? - zirytowała się Amalia i weszła do pokoju Ali, podeszła do jej biurka i wzięła jakąś karteczkę oraz zaczęła ją czytać.
- Nie żartowaliśmy z Czarną Wiedźmą.
Spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem, wiedzieliśmy że zrobią to aby po nas przyjść. Zosia wzięła kartkę i pobiegła do biura pani Ani. Wszyscy mieliśmy dosyć tego chaosu, nie panowaliśmy nad sytuacją a to było przerażające a bardziej to co może nadejść.

FANATYCY

- A wy serio musicie być tak durni aby dać się pokonać głupim nastolatkom!
- Szefie robiliśmy co mogliśmy, chcieliśmy dać tobie to co potrzebujesz! - powiedział w panice.
- Już nie ważne bo magik wam uciekł. - zażenowany szef usiadł przed swoim biurkiem i przeglądał papiery.
- To co teraz? Co robimy?
- Macie szczęście że mam plan awaryjny, dzięki innemu zespołowi wiem gdzie są. - uśmiechnął się złowieszczo.
- Co? Dlaczego nic nie wiemy?
- Bo nie musieliście na razie wiedzieć a teraz będziecie mnie słuchać i zrobicie to co ja chcę.
- Tak jest szefie.

FELICJA

Pani Ania załamała się, chciała dla nas najlepiej a wyszło gorzej i teraz wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie. Kazała nam się przygotować, więcej ćwiczyć oraz abyśmy się trzymali razem, wszyscy skinęliśmi głowami i poszliśmy do ogrodu bez nauczycielki.
- Czuję że coś się złego wydarzy, tylko nie wiem co... - powiedziała przyciszonym głosem Hazel.
Amalia się do niej przytuliła i ja również do nich poszłam, chciałam normalnego życia, nie chciałam walczyć, nie byłam gotowa i jak o tym myślę od razu czuję strach. Diego westchnął i usiadł obok nas.
- Razem ich pokonamy - chciał brzmieć zachęcająco - nawet Czarną Wiedźmę.
- Jak? - zapytałam.
- Nie słyszałeś? Jest jedną z najpotężniejszych wiedźm i w dodatku jest nieśmiertelna! Nas można zabić i jeśli będzie chciała zabije nas wszystkich! - wykrzyczała Zosia.
Pierwszy raz widziałam ją w takich emocjach ale rozumiem ją, ta sytuacja źle działa na nas wysztkich.
Hubert do niej poszedł i ją przytulił, potem cmoknął ją w usta. Zarumieniła się a my wszyscy patrzyliśmy na nich, wyglądali tak uroczo. Nie wiedziałam co robić dalej ale musimy się trzymać razem, mam nadzieję że dzięki temu przetrwamy to co miało się wydarzyć w przyszłości.
- Dlaczego po prostu nie wyjedziemy? - zapytała cicho Amalia - przecież to będzie bezpieczniejsze.
- Em nie będzie, fanatycy mogą być wszędzie, poza tym jeśli wyjedziemy to i tak będą nas ścigać więc to nie ma sensu. - odpowiedział Hubert.
- Zanim byśmy znaleźli miejsca w którym moglibyśmy się przeprowadzić bez strachu o życie, trochę by to zajęło. - dopowiedziała Hazel.
- Bardzo nie chce walczyć i nikt z nas nie jest gotowy ale musimy się trzymać razem. - powiedziałam cicho. Reszta się ze mną zgodziła i udaliśmy się do swoich pokoi, umyłam się i położyłam się w moim łóżku, byłam tak bardzo zmęczona że zasnęłam od razu.

Magiczne Zdolności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz