Rozdział 19.

287 22 14
                                    

Rozdział 19

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 19.
Bibiana

Sala, w której miało się odbyć wesele, prezentowała się imponująco. Stoły były ozdobione kwiatami i eleganckimi naczyniami w ciemnej kolorystyce, a centralnie umieszczony ogromny żyrandol dodawał całej aranżacji jeszcze więcej klasy. Przestrzeń sprzyjała tańcom, a na dużej scenie grała orkiestra, prowadząca weselną zabawę. Podchodząc do stołu przeznaczonego dla pary młodej, unieśliśmy kieliszki z szampanem. Mój ojciec z dumą wszedł na scenę, gdy goście zajmowali swoje miejsca.

Zdałam sobie sprawę, że nastał moment, w którym będę musiała wysłuchać jego fałszywych pochwał i pochlebstw.

Tak bardzo chciałam już północy i pójść do naszego pokoju hotelowego. Bolały mnie nogi, jak i zarówno usta z fałszywego uśmiechu kierowanego do ludzi, którzy składali nam gratulację. Było ich tak dużo. Tyle nieszczerości i jadu w wypowiedzianych na pozór miłych słowach.

Mieliśmy być szczęśliwi, bo to był nasz wielki dzień. Wszyscy oczekiwali od nas radości.

- Przyjaciele, rodzino - podniósł kieliszek, wskazując na nas. - Jest mi niezmiernie miło was wszystkich tutaj powitać na weselu mojej córki wraz z jej mężem Matthew Winsletem.

Wskazał na nas. Próbowałam zmusić się na uśmiech, ale bardziej przypominał on zapewne grymas.

- Ej, może ja też walnę przemową? - Usłyszałam szept po stronie mojego już męża. Nie wiem skąd nagle znalazł się obok niego Leo, ale widać było, że bawił się najlepiej.

- Spróbuj, a osobiście sprawię, że wylecisz stąd na zbity pysk.

Skrzywił się.

- Jestem twoją drużbą, chyba mam prawo..

- Masz prawo zamilknąć - wycedził, a ja pierwszy raz tego dnia szczerze się uśmiechnęłam.

- To cudowne, że możemy razem cieszyć się tym wyjątkowym dniem, łącząc nasze rodziny - kontynuował mój ojciec.

- Przysięgam rzygnę sobie - wyszeptałam, nie odrywając wzroku od ojca. On również na mnie patrzył z drwiną na twarzy.

Myślał, że wepchnął mnie w ręce kogoś, kto mnie zniszczy i złamie.

Niespodzianka sukinsynu.

Jedyną osobą, jaka mnie zniszczyła, był on sam, ale dzięki niemu narodziłam się jeszcze silniejsza.

I to chcę mu pokazać już niebawem.

- Wytrzymaj - usłyszałam obok siebie. - Niech jeszcze pożyje sobie w swojej bańce ze świadomością, że się zmieniłaś.

Spojrzałam na niego. W jego oczach dostrzegłam coś więcej niż radość. Zmęczenie i zrozumienie. Też pragnął ucieczki. Może wcale tak bardzo nie różniliśmy się od siebie.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz