ROZDZIAŁ 18: Smak Bezsilności

28 5 0
                                    

SAMOTNOŚĆ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

SAMOTNOŚĆ

-jongseong- 

-Odejdziesz bez pożegnania? - zapytał Sunoo, drepcząc krok w krok za potworem, który zmierzał korytarzem jego mieszkania do drzwi wyjściowych. Mężczyzna zatrzymał się pod drzwiami, gdzie spał Jungwon i wszedł do środka bez słowa. 

Chłopak spał, jak głaz, nie dając żadnego znaku, że usłyszał szczęknięcie drzwi. Jongseong stanął niedaleko łóżka, wpatrując się w ciasno owiniętego w kołdrę Jungwona. Wyglądał teraz tak niewinnie, w porównaniu do szaleństwa, jakie rozbłysło w jego oczach nocą. 

Coś ścisnęło go w gardle, jakiś niewyjaśniony żal i tęsknota. Cokolwiek wydarzyło się między nimi wczoraj, cokolwiek znaczyło to dla Jungwona, czy niego, dzisiaj nie miało to już za wiele znaczenia. Tylko dlatego Jay z taką swobodą przystał na życzenie chłopca. 

"Chcę cię pocałować, Jay."

Jongseong nie musiał mierzyć się z konsekwencjami ich czynu, nie musieli o tym rozmawiać, nie musieli tego sobie nawzajem wyjaśniać. Obiecał Jungwonowi, że to on zdecyduje, czy mają zapomnieć o tym pocałunku, ale przywódca odkrył, że nie ma siły, aby męczyć się tą rozmową.

Jay nachylił się i wyciągnął rękę, aby odsunąć z twarzy Jungwona kosmyk zagubionych włosów. Sunoo cały czas wypalał mu wzrokiem dziurę w plecach i mężczyzna z trudem powstrzymał się przed warknięciem na niego, aby wyszedł. 

-Myślę, że po tym wszystkim należy mu się coś więcej - mruknął Sunoo, kiedy Jay się wyprostował. 

-Pożegnaliśmy się wczoraj - odparł Jongseong, choć nie była to prawda. Cieszył się, że Jungwon wciąż spał, że nie musieli żegnać się w dziwnej, a może nawet nieprzyjemnej atmosferze. 

Jay uznał to wręcz za prezent - możliwość zapamiętania ich relacji w ten sposób. Kiedy uda się do gniazda Namjoona, będzie mógł wspominać wczorajszą noc, tę beztroskę i intymność, jaka między nimi zaistniała. Smak tych bladych ust oraz ciche pomruki Jungwona. 

Dźwięk jego głosu, kiedy mówił imię Jaya. Rozmarzony wyraz oczu i bezsprzeczna w tamtym momencie pewność, że robi to, czego sam pragnie. 

-Wciąż nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim tak po prostu im się oddajesz - wydusił Sunoo, widząc, że Jongseong tak naprawdę nie kwapi się do wyjścia, wciąż wpatrując się w śpiącego Jungwona. 

-Nie oddaję im się - zaprzeczył Jay. 

-Więc, co zamierasz zrobić? Mówiłeś, że udajesz się do gniazda Namjoona - zmieszał się Sunoo. 

-Wyzwę go na pojedynek. 

Sunoo syknął, jakby ktoś uderzył go w brzuch. 

-Mówiłeś, że spróbujesz przehandlować swoje życie za łaskę dla klanu! 

KANIBAL |Jaywon| (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz