Położyłem na stoliku dwa parujące kubki z kawą i wślizgnąłem się w róg kanapy, zgarniając jej ciało pomiędzy swoje nogi. Dziewczyna znalazła wygodną pozycję, leniwie otwierając oczy.
- Znalazłaś coś? - mruknąłem, ściągając jej z głowy kaptur, a na jej ciepły policzek zleciało kilka mokrych kropel po prysznicu.
- Mhmm... - mruknęła słabo przytomna, rozciągając się na moim ciele. Przekręciła się na bok, poprawiając włosy. - Jak było?
- Dobrze. - złapałem ją w talii i podałem kubek. Upiła. - Wszystko poszło zgodnie z planem.
- Martwiłam się. Robiło się późno.
- Niepotrzebnie. - przytuliłem się do niej, bo podobało mi się jej ciepło. - Nic mi nie jest.
- A policja?
- Nie było policji.
- To dobrze. - westchnęła, przyssana do kawy. - Przeglądałam monitoring.
- I co?
- Następnym razem za nim wyjdziesz pokaż mi podstawową obsługę programu. Straciłam na to mnóstwo czasu. - zrugała mnie przytomniejąc.
- Sądziłem, że jesteś bystra. - uszczypnąłem ją w bok, żeby spuściła z tonu.
- Dupek. - jęknęłam, posyłając mi jadowite spojrzenie i włączyła urządzenie. Zaciekawiony oglądałem jak zręcznie sunie palcami po miękkiej klawiaturze.
- Mów co masz. - pośpieszyłem.
- Oglądałam to po kilkanaście razy. Wisisz mi za to kolacje. - spojrzała na mnie poważnie. - W restauracji.
- Lubisz jakąś konkretną kuchnie?
- Włoską. KOCHAM kurwa pizze.
- Pokaż co masz, to szybciej cie tam zabiore. - nachyliłem się bliżej ekranu, kiedy sunęła się na brzeg kanapy.
- Spójrz na to. - oznajmiła i puściła nagranie. Drzwi posesji były otwarte, a przed wejściem kręciło się mnóstwo ludzi. Kobieta wnosząca pudła ze ślubnymi dekoracjami. Od rana przez kilka godzin stroiła ogród, główną sale i korytarze.
- Nosiła dekoracje. - mruknąłem bez przekonania, a dziewczyna przełączyła widok. Blondwłosa kobieta była w głównej sali i szykowała jeden ze stolików.
- On. - pokazała palcem na idącego w jej kierunku mężczyznę. Nie podszedł za blisko. Przystanął z uniesioną głową i w czapce z daszkiem.
- Mówi coś do niej. - stwierdziła, naciskając spacje, a obraz się zatrzymał. - Odwróciła się. Słabo to widać, bo ją zasłania, ale spójrz na jej nogi.
Faktycznie nogi kobiety przesunęły się do tyłu.
- Spodobała mu się. - dalej nie uważałem tego za dowód.
- Mogli nawet rozmawiać o przyjęciu, ale spójrz na czas.
- 10 sekund? - uniosłem brew.
- Nie za krótko na podryw czy rozmowe? - odłożyła pusty kubek z kawą i sięgnęła po drugi. Darowałem sobie uwagi, że to mój. Wolałem, żeby kombinowała. Potrzebuje punktu zaczepienia.
- To facet z cateringu?
- Było ich kilku, ale ta dwójka była wyjątkowo ruchliwa. - na ekranie pojawiły się ujęcia jednego mężczyzny w różnych miejscach.
- To jeden facet. - stwierdziłem patrząc na ubiór.
- Nie, to dwie różne osoby. - dziewczyna zminimalizowała program odpalając kolejny, w którym zestawiła ich wykadrowane zdjęcia.
- Ten ma tatuaż. - rękaw mężczyzny był podwinięty, a skóra w tym miejscu ciemniejsza. - A ten nie ma. Porównaj czas i date.
Kiwnąłem głową.
- Ten jest z cateringu.
- Skąd to wiesz? - uniosłem brew, czekając na kolejne rewelacje.
- Najpierw zaparkowali przed wejściem. - pokazała mi nagranie, na którym ich firmowe auto wjeżdża na posesję. - Wychodzi on. - mężczyzna poszedł do środka się. Wrócił, wnosząc wszystko z obsługą i wyczyścił vana.
- Masz coś jeszcze?
- Przeparkował auto. - słabe ujęcie przestawionego auta.
- Poleciłem ochronie, żeby ich pilnowała. Mieli nie blokować wejścia.
- Tak. Tylko on ustawił je w taki sposób, że nie widać tyłu pojazdu. - pokazała mi wszystkie ujęcia.
- A po kilku godzinach znikąd pojawia się on. - na głowie miał czapkę z daszkiem, a w ręku wysoki karton.
- Uznali, że dalej coś nosi?
- Albo czegoś zapomnieli. - wzruszyła ramionami.
- Czyli dwóch facetów z cateringu?
- Mówiłeś, że wszyscy powinni mieć kody.
- No tak...
- Ten miał już po wyjściu z furgonetki. - wskazała palcem na identyfikator. - Musiał podrobić go na miejscu. Tamten pierwszy wielokrotnie wracał do samochodu. I palił.
- A ona?
- Nie wiem jaki mogła mieć w tym udział, ale zaczęłabym od niego. - pokazała na faceta z tatuażem. - Dane mogą być fałszywe, ale dna na niedopałku już nie. Myślę, że dalej tam są.
- Imponujące. - mruknąłem, przeczesując jej włosy. Zdolna kotka. Odwaliła kawał dobrej roboty, a miała na to tak mało czasu. Przyłożyła się.
- No wiem. - odparła zadziornie, szczerząc się jak idiotka. Jej uśmiech mnie obezwładniał.
- Ale co do niej... Myślę, że to jego dziewczyna.
- Dlaczego?
- Bo gdyby się nie znali nie podszedłby do niej.
- Wplątał w to dziewczyne?
- Może dostali za to mnóstwo kasy?
- Ćpuny?
- Całkiem możliwe. W grę pewnie wchodziła spora kasa... - drążyła.
Nie miałem czasu.
- Szukanie go po niedopałku może zająć wieki. W najgorszym wypadku niczego nie znajde.
- Masz inny pomysł?
- Czekaj... - wyciągnąłem telefon, pisząc wiadomość. Siergiej się tym zajmował.
- Kostantin Gawriłow.
- Kto to?
- Szef firmy cateringowej. Przejdziemy się tam jutro.
- Razem? - spojrzała na mnie zdziwiona swoimi zielonymi oczami.
- Nie chcesz?
- Oczywiście, że chce. - powaliła się na mnie.
- To miłe, że mnie zabierasz. Dziękuje.
- Dostane buziaka?
Dostałem, a ona uniosła się wyżej i głupio szczerzyła.
- Jeszcze jednego.
Złapałem ją za policzek, przytrzymując dłużej.
- Jadłeś kolacje? - wypaliła z kapelusza wszystko psując. Na odpowiedź nie poczekała. Poszła do kuchni zostawiając mnie samego.
- Pola. - zawołałem w próźnie.
W kuchni już było słychać klasyczny brzęk naczyń.
Chyba znowu robi mi jedzenie... co za kobieta...