ROZDZIAŁ 10

58 4 0
                                    

Położyłem na stoliku dwa parujące kubki z kawą i wślizgnąłem się w róg kanapy, zgarniając jej ciało pomiędzy swoje nogi. Dziewczyna znalazła wygodną pozycję, leniwie otwierając oczy. 

- Znalazłaś coś? - mruknąłem, ściągając jej z głowy kaptur, a na jej ciepły policzek zleciało kilka mokrych kropel po prysznicu. 

- Mhmm... - mruknęła słabo przytomna, rozciągając się na moim ciele. Przekręciła się na bok, poprawiając włosy. - Jak było?

- Dobrze. - złapałem ją w talii i podałem kubek. Upiła. - Wszystko poszło zgodnie z planem. 

- Martwiłam się. Robiło się późno. 

- Niepotrzebnie. - przytuliłem się do niej, bo podobało mi się jej ciepło. - Nic mi nie jest. 

- A policja?

- Nie było policji. 

- To dobrze. - westchnęła, przyssana do kawy. - Przeglądałam monitoring. 

- I co?

- Następnym razem za nim wyjdziesz pokaż mi podstawową obsługę programu. Straciłam na to mnóstwo czasu. - zrugała mnie przytomniejąc. 

- Sądziłem, że jesteś bystra. - uszczypnąłem ją w bok, żeby spuściła z tonu. 

- Dupek. - jęknęłam, posyłając mi jadowite spojrzenie i włączyła urządzenie. Zaciekawiony oglądałem jak zręcznie sunie palcami po miękkiej klawiaturze.

- Mów co masz. - pośpieszyłem. 

- Oglądałam to po kilkanaście razy. Wisisz mi za to kolacje. - spojrzała na mnie poważnie. - W restauracji. 

- Lubisz jakąś konkretną kuchnie?

- Włoską. KOCHAM kurwa pizze.  

- Pokaż co masz, to szybciej cie tam zabiore. - nachyliłem się bliżej ekranu, kiedy sunęła się na brzeg kanapy. 

- Spójrz na to. - oznajmiła i puściła nagranie. Drzwi posesji były otwarte, a przed wejściem kręciło się mnóstwo ludzi. Kobieta wnosząca pudła ze ślubnymi dekoracjami. Od rana przez kilka godzin stroiła ogród, główną sale i korytarze. 

- Nosiła dekoracje. - mruknąłem bez przekonania, a dziewczyna przełączyła widok. Blondwłosa kobieta była w głównej sali i szykowała jeden ze stolików. 

- On. - pokazała palcem na idącego w jej kierunku mężczyznę. Nie podszedł za blisko. Przystanął z uniesioną głową i w czapce z daszkiem. 

- Mówi coś do niej. - stwierdziła, naciskając spacje, a obraz się zatrzymał. - Odwróciła się. Słabo to widać, bo ją zasłania, ale spójrz na jej nogi. 

Faktycznie nogi kobiety przesunęły się do tyłu. 

-  Spodobała mu się. - dalej nie uważałem tego za dowód. 

- Mogli nawet rozmawiać o przyjęciu, ale spójrz na czas. 

- 10 sekund? - uniosłem brew. 

- Nie za krótko na podryw czy rozmowe? - odłożyła pusty kubek z kawą i sięgnęła po drugi. Darowałem sobie uwagi, że to mój. Wolałem, żeby kombinowała. Potrzebuje punktu zaczepienia.

- To facet z cateringu? 

- Było ich kilku, ale ta dwójka była wyjątkowo ruchliwa. - na ekranie pojawiły się ujęcia jednego mężczyzny w różnych miejscach. 

- To jeden facet. - stwierdziłem patrząc na ubiór. 

- Nie, to dwie różne osoby. - dziewczyna zminimalizowała program odpalając kolejny, w którym zestawiła ich wykadrowane zdjęcia. 

- Ten ma tatuaż. - rękaw mężczyzny był podwinięty, a skóra w tym miejscu ciemniejsza.  - A ten nie ma. Porównaj czas i date. 

Kiwnąłem głową. 

- Ten jest z cateringu. 

- Skąd to wiesz? - uniosłem brew, czekając na kolejne rewelacje. 

- Najpierw zaparkowali przed wejściem. - pokazała mi nagranie, na którym ich firmowe auto wjeżdża na posesję. - Wychodzi on. - mężczyzna poszedł do środka się. Wrócił, wnosząc wszystko z obsługą i wyczyścił vana. 

- Masz coś jeszcze? 

- Przeparkował auto. - słabe ujęcie przestawionego auta. 

- Poleciłem ochronie, żeby ich pilnowała. Mieli nie blokować wejścia. 

- Tak. Tylko on ustawił je w taki sposób, że nie widać tyłu pojazdu. - pokazała mi wszystkie ujęcia. 

- A po kilku godzinach znikąd pojawia się on. - na głowie miał czapkę z daszkiem, a w ręku wysoki karton. 

- Uznali, że dalej coś nosi?

- Albo czegoś zapomnieli. - wzruszyła ramionami. 

- Czyli dwóch facetów z cateringu? 

- Mówiłeś, że wszyscy powinni mieć kody. 

- No tak... 

- Ten miał już po wyjściu z furgonetki. - wskazała palcem na identyfikator. - Musiał podrobić go na miejscu. Tamten pierwszy wielokrotnie wracał do samochodu. I palił. 

- A ona? 

- Nie wiem jaki mogła mieć w tym udział, ale zaczęłabym od niego. - pokazała na faceta z tatuażem. - Dane mogą być fałszywe, ale dna na niedopałku już nie. Myślę, że dalej tam są. 

- Imponujące. - mruknąłem, przeczesując jej włosy. Zdolna kotka. Odwaliła kawał dobrej roboty, a miała na to tak mało czasu. Przyłożyła się.

- No wiem. - odparła zadziornie, szczerząc się jak idiotka. Jej uśmiech mnie obezwładniał. 

- Ale co do niej... Myślę, że to jego dziewczyna. 

- Dlaczego?

- Bo gdyby się nie znali nie podszedłby do niej.

- Wplątał w to dziewczyne?

- Może dostali za to mnóstwo kasy?

- Ćpuny? 

- Całkiem możliwe. W grę pewnie wchodziła spora kasa... - drążyła. 

Nie miałem czasu.

- Szukanie go po niedopałku może zająć wieki. W najgorszym wypadku niczego nie znajde.

- Masz inny pomysł?

- Czekaj... - wyciągnąłem telefon, pisząc wiadomość. Siergiej się tym zajmował.

- Kostantin Gawriłow.

- Kto to?

- Szef firmy cateringowej. Przejdziemy się tam jutro.

- Razem? - spojrzała na mnie zdziwiona swoimi zielonymi oczami.

- Nie chcesz?

- Oczywiście, że chce. - powaliła się na mnie.

- To miłe, że mnie zabierasz. Dziękuje.

- Dostane buziaka?

Dostałem, a ona uniosła się wyżej i głupio szczerzyła.

- Jeszcze jednego.

Złapałem ją za policzek, przytrzymując dłużej.

- Jadłeś kolacje? - wypaliła z kapelusza wszystko psując. Na odpowiedź nie poczekała. Poszła do kuchni zostawiając mnie samego.

- Pola. - zawołałem w próźnie.

W kuchni już było słychać klasyczny brzęk naczyń.

Chyba znowu robi mi jedzenie... co za kobieta...

KUSHNIKOV [+18] TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz