Rozdział czterdziesty pierwszy

633 63 21
                                    

Sofia

Sylwester i Nowy Rok minęły zbyt szybko, wrzucając nas brutalnie do normalności. Przez ostatnie dni praktycznie się nie widywaliśmy. Victor miał mnóstwo pracy, a mi nauka spędzała sen z powiek.

Nadszedł dziewiąty styczna. Minęły dwa miesiące od naszego ślubu. Wykorzystałam to jako pretekst do spędzenia wspólnie czasu. Pieczołowicie szykowałam kolację, którą zapowiedziałam Victorowi tydzień wcześniej. Naprawdę chciałam uczcić ten dzień. Właśnie dlatego kilka dni temu zleciłam jubilerowi wykonanie prezentu dla Victora z tej okazji.Liczyłam, że będzie to też dobra okazja, by zacieśnić jeszcze bardziej naszą więź fizyczną, dlatego założyłam dziś piękny koronkowy komplet bielizny. Uśmiechnęłam się pod nosem, podekscytowana.

Postawiłam gotowe dania na stole, który nakryłam odświętnie. Wytarłam dłonie o fartuszek, który zarzuciłam na sweterek i spódniczkę, żeby mieć pewność, że ich nie ubrudzę. Włączyłam w tle muzykę klasyczną i zerknęłam na Syriusza, który od rana nie mógł sobie znaleźć miejsca i plątał mi się pod nogami. Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że pies ruszył pędem do wejścia, a ja pośpiesznie zrzuciłam fartuszek. Rozbrzmiały kroki w korytarzu, więc odwróciłam się z promiennym uśmiechem na ustach.

- Cześć – powiedział Flavio, którego zupełnie się tu nie spodziewałam.

Zmarszczyłam brwi w konsternacji, przez chwilę po prostu się na niego gapiąc.

- Co Ty tu robisz? Gdzie jest Victor?

- Przysłał mnie po Ciebie.

- Przysłał Cię po mnie? – zmarszczyłam brwi przyglądając mu się uważniej.

- Zgadza się, ponoć to coś ważnego.

- Ale mieliśmy zjeść kolację – wymamrotałam, ogarniając wzrokiem przygotowany stół.

- To pospieszmy się, wtedy szybciej wrócicie i będziecie mogli świętować.

- Przygotował mi jakąś niespodziankę? – zagadnęłam chwytając torebkę i telefon z konsoli w korytarzu.

- Nic nie zdradzę, sama się przekonasz – posłał mi blady uśmiech.

- Wyłączę tylko piekarnik i kuchenkę – szybko przeszłam do kuchni i wysłałam błyskawicznie wiadomość do męża.

Sofia: Co się dzieję?

Nie doczekałam się jednak odpowiedzi. Podążyłam za Flavio do samochodu i zerknęłam na kierowcę, którym nie był Andrea. Dziwny niepokój pojawił się w moim umyśle, nie wiedząc czemu. Z zamyśleniem wpatrywałam się w szybę zastanawiając się o co może chodzić. Wyjechaliśmy poza obszar zabudowy i skierowaliśmy się na obrzeża Nowego Jorku, dotąd nie zapuszczałam się w te okolice. Ponownie sprawdziłam telefon, jednak nadal nie było tam żadnej informacji zwrotnej. Samochód zatrzymał się w końcu obok jednego z budynków na terenie opuszczonych magazynów. Nawet nie wiedziałam, że ten obszar należał do oddziału.

Rozejrzałam się z niepokojem, jednak na placu nie było żywej duszy. Nie widziałam też żadnych innych aut, oprócz tego, którym przyjechaliśmy. Ochroniarz wraz z Flavio wysiedli z auta, więc zrobiłam to samo. Stanęłam za nimi obserwując uważnie każdy ich ruch. Mężczyzna, którego nie znałam podszedł do metalowych drzwi budynku i załomotał w nie pięścią. Sekundę później drzwi uchyliły się z głośnym skrzypnięciem, wywołując mi ciarki na całym ciele. Wielki mężczyzna pojawił się w przejściu lustrując nas obojętnym wzrokiem. Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i coś zabrzęczało w jego dłoni.

- Załóż jej kajdanki – rozkazał, wpychając metalowy przedmiot w ręce żołnierza.

- Daj ręce – polecił szorstko.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz