Cześć Kochani!
W końcu jestem z nowym rozdziałem! 😅 Wiem, wiem, obiecałam, że się nie będę więcej tłumaczyć, ale muszę to powiedzieć — cierpię na permanentny brak czasu, co skutkuje tak długimi przerwami! 😭
Chciałbym serdecznie podziękować @ToSieNieWyklepie za motywacyjnego kopa – przyznaję, że to naprawdę zadziałało! 😅 Trzymanie kciuków również, bo rozdział w końcu się pojawił! Dziękuję! ❤️
A tak na poważnie, dziękuję Wam wszystkim za cierpliwość i wyrozumiałość! Nie będę obiecywać, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale zawsze możecie liczyć na informacje na tablicy, gdy tylko coś nowego się wydarzy. Mam w zanadrzu lekki szkic, więc mam nadzieję, że przerwa między kolejną publikacją będzie krótsza.
Życzę Wam miłej lektury! 📖❤️-----------------------------------
Mauricio otworzył drzwi limuzyny, nim ta na dobre zatrzymała się przy krawężniku. Od zakończenia cyrku rozegranego w apartamencie, nie odezwał się do mnie ani razu. Przez całą drogę nawet nie spojrzał w moją stronę, choć ja wwiercałam w niego natarczywe, pełne wyrzutów spojrzenie.
Ignorując wyciągniętą w moją stronę dłoń, wysiadłam z samochodu. Bez zastanowienia pomaszerowałam przodem, z trwogą przyglądając się niekonwencjonalnemu obejściu. Założyłam dłonie na piersi, ciaśniej zaciskając płaszcz. Czułam się nieswojo. Zaniepokojona zmarszczyłam brwi w nerwowym nawyku. Mimowolnie wbiłam zęby w dolną wargę, niespokojnie przesuwając wzrokiem po budynkach.
To miejsce...
— Nie odzywaj się niepotrzebnie. — Głos zbiegł się z dotykiem dłoni na moich plecach, przerywając gonitwę niespokojnych myśli.
Uśmiechnęłam się powściągliwie, stając w miejscu. Nie byłam pewna, czy w ogóle powinnam tam wchodzić. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Jakby wszystko, co wydarzyło się wcześniej, nie było już nazbyt skomplikowane. Nie! Oczywiście, że nie! Na dokładkę los musiał dowalić mi kolejną porcję kurewsko wielkich obaw, w które, jakby nie było, będę musiała się wpakować.
Przełknęłam ciężko ślinę, przelotnie spoglądając na Orvaldiemu. Nim odpowiedziałam, jeszcze raz rozejrzałam się po terenie. Czarna limuzyna pasowała tu jak kij do oka, a my byliśmy jeszcze większym akcentem humorystycznym, niż widok księdza w samym środku piekła.
Wielka stodoła.
Brudne klepisko pełne motocykli i ujadające psy uwięzione w ogromnych kojcach.
Tu stereotypy spotykały się z rzeczywistością. To wszystko niekoniecznie wyglądało tak, jak mogłam to sobie wyobrażać. Pozorny bałagan był niczym wyreżyserowany przez najznamienitszego scenarzystę Hollywood.
Jeszcze moment sterczenia na podwórzu, a znajdę ukryte kamery...
Nie podobało mi się to miejsce. Napawało mnie niepokojem. Strachem, rozlewającym się po całym ciele.
Spojrzałam do góry. W drewniane okna, których szyby zasłonięto pożółkłymi gazetami. Wróciłam spojrzeniem do drzwi, zamykających się z głośnym trzaskiem, wtapiającym się w charakterystyczny hałas dobiegający od strony klatek. Ten wszechobecny chaos był jedynym naturalnym czynnikiem występującymi w tym sztucznym ekosystemie.
Trzech mężczyzn w czarnych kamizelkach wpatrywało się w nas z mordem wypisanymi w złowieszczych spojrzeniach. Gdy chciałam się cofnąć, ręka ponownie spoczywająca na moich plecach, popchnęła mnie w przód, z miejsca powstrzymując marną próbę ucieczki.
— Nie zatrzymuj się — rozkazał Orvaldi wprost do mojego ucha.
Po kręgosłupie przebiegły mi cholernie nieprzyjemne dreszcze. Wyprostowałam się. Opuściłam ręce wzdłuż ciała, z trudem wypuszczając drżący oddech przez usta.

CZYTASZ
Podziemny układ. Vendetta [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 4) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Do czego jest zdolny człowiek, dla którego zemsta to mało?" ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.