¡! Rozdział 7

123 9 2
                                    

Pedri od tygodni myślał o tym, jak naprawić relację z Gavim. Chciał pokazać mu, że zależy mu na ich więzi, a to oznaczało nie tylko prywatne spotkania, ale również wprowadzenie go do swojego życia na poważnie. Kiedy więc zaprosił Gaviego na spotkanie z kilkoma kolegami z drużyny, wiedział, że to będzie dla niego spory krok.

Gavi, na wieść o zaproszeniu, czuł mieszankę ekscytacji i nerwowości. Myśl o spotkaniu z resztą zawodników Barcelony wydawała mu się czymś niesamowitym – w końcu to byli jego idole. Ale zarazem bał się, że coś pójdzie nie tak, że zrobi coś, co ich odepchnie. Pedri zapewniał go, że będzie dobrze, ale to nie uspokajało jego myśli.

– Będzie super – mówił Pedri, gdy jechali razem samochodem. – Ferran i Ansu to naprawdę spoko goście. Frenkie też, choć czasem lubi sobie z nas żartować, ale niczym się nie przejmuj. Jesteś ze mną.

Gavi spojrzał na Pedriego, próbując się uspokoić, choć żołądek miał ściśnięty z nerwów. Czerpał jednak pewną ulgę z samego faktu, że Pedri był obok. Jego obecność dawała mu poczucie bezpieczeństwa, nawet w tej dziwnej sytuacji.

Kiedy dotarli na miejsce – elegancki taras jednej z restauracji w Barcelonie, gdzie zawodnicy umówili się na obiad – Gavi poczuł, jak jego serce przyspiesza. Wchodząc na taras, od razu zauważył kilku znanych mu piłkarzy. Ferran Torres siedział na jednym z krzeseł, śmiejąc się głośno z żartów Ansu Fatiego, który siedział obok. Frenkie de Jong opierał się o barierkę, rozmawiając z kimś przez telefon, ale zerknął na nich, kiedy tylko weszli.

– O, Pedri i nasz gość specjalny – powiedział Ansu z szerokim uśmiechem, wstając, by ich powitać.

Gavi poczuł, jak jego policzki zaczynają płonąć. Wiedział, że Ansu i Pedri są bliskimi przyjaciółmi, ale nigdy nie przypuszczał, że spotka się z nim w tak nieformalnych okolicznościach.

– To musi być Gavi – dodał Ferran z uśmiechem, podając mu rękę. – Słyszeliśmy o tobie sporo od Pedriego.

Gavi, mimo tremy, uścisnął rękę Ferrana, czując, jak całe jego ciało drży. Nie wiedział, jak zareagować, bo choć chciał zrobić dobre wrażenie, obawiał się, że każde słowo, które wypowie, może go zdradzić.

– Wszystko w porządku? – Pedri szepnął mu do ucha, kładąc mu delikatnie dłoń na ramieniu.

Gavi skinął głową, choć jego serce biło coraz szybciej. Mimo to, uśmiechnął się lekko do Pedriego, który odwzajemnił gest, jakby chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

– Siadajcie, siadajcie – zachęcił Frenkie, który właśnie skończył rozmowę telefoniczną i dołączył do reszty. – Pedri, jesteś pewien, że Gavi wytrzyma w naszym towarzystwie? Może już się boi.

– Nie wygłupiaj się – Pedri zaśmiał się, próbując obrócić żarty kolegów w lekki ton. – Gavi jest silniejszy, niż myślisz.

Gavi uśmiechnął się niepewnie, czując, jak żarty kolegów coraz bardziej go zawstydzają. Każde ich spojrzenie, każdy komentarz sprawiał, że chciał zapaść się pod ziemię. Mimo to starał się zachować spokój, wiedząc, że Pedri jest obok i na pewno nie pozwoli, żeby coś poszło nie tak.

– A więc... Gavi – zaczął Ferran z uśmiechem, unosząc brew. – Pedri dużo o tobie opowiadał. Zastanawiam się, co takiego masz w sobie, że zwróciłeś jego uwagę?

– Ferran... – Pedri próbował powstrzymać kolegę przed dalszym droczeniem się, ale Gavi już poczuł się kompletnie zawstydzony.

– To nic takiego – mruknął młodszy chłopak, czując, jak całe jego ciało się napina. Zaczął bawić się rękawem swojej koszulki, szukając w tym jakiejś formy ucieczki.

{ Undone } ~ Gavi x Pedri ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz