Kłótnia (cz.1)

166 15 1
                                    

Harry Potter

Zasłoniłam usta dłonią kiedy z Czary Ognia wypadła kartka z czwartym nazwiskiem, które należało do Harry'ego. W całej sali rozległy się szepty, a okularnik dopiero po chwili ruszył do dyrektora. Wyglądał na równie zaskoczonego co każdy.

Kiedy uczestnicy poszli z nauczycielami, uczniowie postanowili wrócić do siebie. Towarzyszyło temu poruszenie oraz różne teorie odnośnie tego jak chłopak wrzucił swoje nazwisko. Osobiście uważałam, że tego nie zrobił, jednak nie miałam pojęcia jak wytłumaczyć zaistniałą sytuację.

Czekałam na gryfona na korytarzu. Chciałam z nim o tym porozmawiać. Gdy w końcu się pojawił nie wyglądał na zadowolonego.

- Jak się czujesz?

- A jak mam się czuć? Wszyscy myślą, że sam wrzuciłem kartkę z nazwiskiem.

- Ja tak nie uważam.

- Czyżby? A może mówisz tak specjalnie?

Spojrzałam na niego zaskoczona. Harry nic więcej nie powiedział. Wyminął mnie z pewnością udając się do siebie. Odprowadziłam go wzrokiem nie do końca rozumiejąc dlaczego mógł pomyśleć w ten sposób.

Ron Weasley

Siedziałam na drzewie przysłuchując się rozmowie trójki gryfonów. Początkowo kiedy przyszli miałam zamiar zeskoczyć, jednak słysząc swoje imię postanowiłam poczekać. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej niezadowolona. Najbardziej denerwowała mnie Hermiona, za to Ron bardzo mnie zawiódł.

Siedzieli tak jeszcze przez chwilę. Po tym dziewczyna zabrała gdzieś ze sobą okularnika. Rudzielec też miał się zbierać, jednak najpierw miałam zamiar z nim porozmawiać. Zeskoczyłam z drzewa przez co Ron podskoczył i krzyknął przestraszony.

- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Sam ostatnio tak powiedziałeś. - skrzyżowałam ręce na piersi, wpatrując się niezadowolona w chłopaka - Co to miało być?

- Podsłuchiwałaś?

- Nie musiałam. Rozmawialiście naprawdę głośno i z pewnością słychać was było nad jeziorem.

- Ale...

- Żadnego ale. Ta twoja Hermiona gadała bzdury, a ty nie zrobiłeś nic. Tak się zachowują przyjaciele?

- Przecież nic się nie stało...

- Jesteś głupi czy głupi? Nie przychodź do mnie póki nie zrozumiesz swojego zachowania.

Wyminęłam chłopaka idąc w kierunku zamku. Jeżeli tak to miało wyglądać to nie chciałam mieć nic wspólnego z Ronem.

Bill Weasley

- Nie mogę uwierzyć, że doprowadziłeś się do takiego stanu.

Bill mruknął coś niezadowolony zakrywając się bardziej kołdrą. Chłopak miał wysoką gorączkę, katar oraz kaszel. Wyglądał naprawdę źle i tak też się czuł.

Kiedy tylko przyszedł do biblioteki od razu zaprowadziłam go do pokoju, ponieważ ani myślał wybrać się do Skrzydła Szpitalnego. Po tym jak niechętnie się położył poszłam po leki, które równie niechętnie zażył i w międzyczasie zrobiłam mu herbatę. Cały ten czas marudził i powtarzał, że nic mu nie jest. Zachowywał się jak dziecko!

- [T/I], mówiłem już, że to nic takiego...

- Tak wysoka gorączka może źle się skończyć. - rudzielec przewrócił oczami przez co spiorunowałam go wzrokiem - Mówię poważnie Bill.

- Nie jesteś moją mamą.

- Nie, ale jestem pewna, że przyznałaby mi rację.

Gryfon nic nie powiedział. Obrócił się do mnie tyłem pokazując jak bardzo jest niezadowolony, tym samym informując, że to koniec rozmowy. Pokręciłam głową i wzięłam pusty kubek, po czym opuściłam jego pokój. Miałam nadzieję, że nie wpadnie na jakiś głupi pomysł oraz że szybko wydobrzeje.

Harry Potter Boyfriend Scenarios V Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz