Nie wiem ile czasu minęło ale wiem że było już ciemno. Tylko latarnie oświetlały boisko. Usiadłem zmęczony na ławkę. Nie wiem kiedy ostatnio tak się zmęczyłem. Po chwili dołączył do mnie równie wykończony Sol. Siedziałem i patrzyłem się na niebo, które było pełne gwiazd. Lubiłem to robić. Wiatr delikatnie wiał. Zamknąłem oczy i lekko się uśmiechnęłem. To takie przyjemne uczucie. Przypomniałem sobie jak wielką radość sprawia mi piłka. Odwróciłem się w stronę Sola który akurat pił wodę. Ups zupełnie zapomniałem wsiąść swojej. No cóż chyba będę musiał od niego pożyczyć. Kocham zabierać jedzenie i picie od innych osób, co prawda Victor się już do tego przyzwyczaił. Zawsze wszystko od niego wyżule hehe. Gdy rudzielec odłożył wodę na ławkę od razu ją podniosłem i wypiłem kilka łyków. Odwróciłem się do niego. Jego wzrok mówił coś w stylu „ty to kiedyś głowy zapomnisz“ na co uśmiechnęłem się szeroko. Sol przewrócił oczami i też się delikatnie uśmiechnął.
- zmęczyłem się- powiedziałem i się przeciągnąłem
- rell ja też - powiedział i odetchnąłem świeżym powietrzem
- a co mi obiecałeś? Że nie będziesz się przemęczał - powiedziałem poważnie
- no nie przesadzaj, dawno się tak dobrze nie bawiłem - powiedział szczerze
- cieszę się, ale zdrowie jest na pierwszym miejscu pamiętaj - pouczyłem go niczym baba od biologii
- tak wiem, wiem
- O a tak wogóle to kiedy wracasz do domu? - zapytałem go. Zazwyczaj jak przyjeżdżał to na weekend albo na dłużej. Chyba że to były wakacje wtedy zostawał ile chciał. Nie mieszkaliśmy jakoś mega daleko siebie, ale też nie blisko.
- Jutro wieczorem. Chyba o 19:45?- powiedział i posmutniał
- aha- ja też posmutniałem - a kiedy znowu przyjedziesz? - zapytałem z nadzieją
- nie mam pojęcia, zależy jak będzie z nauką- przyznał i wzruszył ramionami - jak widzisz ostatnio zajęło mi to miesiąc - zaśmiał się cicho
- no to weź zepnij dupę i dostawaj same 6 i 5, żebyś mógł przyjechać jak najszybciej- powiedziałem
- spokojnie, spokojnie nie zanudzisz się tu beze mnie. Masz Victora prawda? - zapytał
- prawda, cieszę się że go mam- uśmiechnęłem się na samą myśl o nim
- w takim razie ja się cieszę, że ty się cieszysz- też się uśmiechnął
Resztę czasu spędziliśmy na gadaniu o wszystkim i o niczym. Lubiłem dużo rozmawiać, jedni uważali to za wadę a inni za zaletę. Ja czasami mam wrażenie że powinienem się zamknąć bo irytuje wszystkich moim gadaniem, ale nie przy Solu i Victorze. Wiele razy mówili mi że lubią mnie słuchać i że wcale nie uważają tego za wadę. W dzieciństwie też byłem gadułą, ale rodzice zawsze kazali mi siedzieć cicho, w tamtym czasie bardzo się w sobie zamknąłem. Dopiero Sol i Victor mi pomogli. Jestem im za to wdzięczny. Za to że znów mogę się cieszyć z życia. Teraz jestem już pewniejszy siebie i często wyrażam swoje zdanie. Jestem z tego dumny.
- ciocia Silvia znowu będzie płakać jak będziesz wyjeżdżać, musze ją tego oduczyć - zaśmiałem się
- to przy okazji siebie oducz- odpowiedział Sol
- ja wcale nie płacze - zaprzeczałem
- kogo chcesz oszukać?- powiedział Sol z podniesionymi brwiami i rozbawieniem w oczach
- no dobra może kiedyś - odpowiedziałem nie chętnie- ale teraz już nie - dodałem szybko
- no zobaczymy jutro. Dobra chodź do domu bo ciemno już jak w dupie
CZYTASZ
I Will Never Forget You Kyouten
FanficTa książka jest o shipie Arion × Victor i o friends shipie Arion×Sol. Będzie dużo ciekawych i niezapomnianych akcji. Nie zabraknie również smutnych backstory itp. Książka odbiega od fabuły anime. Będę zmieniać niektóre historię i ogólnie. Mam nadzie...