Obudził mnie dźwięk budzika. Sprawdziłem godzinę była 6:30. Boże za jakie grzechy wymyślili takie coś jak szkoła. Wstałem z łóżka i poszedłem do kibla się ogarnąć. Rozczesałem włosy i je ułożyłem. Chciałem sprawdzić czy mam coś ładnego w szafie, bo w poniedziałek to trzeba dobrze wyglądać. Wyciągnąłem z niej jasne szerokie jeansy, które wyglądały po prostu tak zajebiście że szok, do tego dobrałem jakąś dużą białą koszulę (od aut. Załóżmy że nie musieli nosić tych ochydnych mundurków). Spakowałem do worka czysty strój na trening. Wrzuciłem do plecaka książki i gotowy zeszłem na dół. Wlałem wodę do bidonu i wziąłem śniadanie które przygotowała mi ciocia. Założyłem szybko buty i wyszedłem z domu. Dałem znać dla Victora że już idę. Zawsze idziemy do szkoły razem, czasami dołącza też do nas Ricardo albo Sky.
Po jakiś 3 minutach byłem już pod domem Victora. Czekałem na niego z minutę, bo nie umiał swojego dupska ruszyć szybciej.
- hej, wolniej się nie dało? - zapytałem z uśmiechem
- sorry mama mi więcej jedzenia wciskała do plecaka- podszedł do mnie i mnie przytulił na powitanie co szybko odwzajemniłem.
- no spoko. Co mamy dzisiaj pierwsze?- zapytałem
- nie wiem chyba biologia
- bożeeee jak ja nie lubię tej baby- jęknąłem przeciągle
- a gadasz że idziesz na medycynę. Masz świadomość że musisz mieć biologię w małym paluszku?- powiedział i na mnie spojrzał - a poza tym przecież rozszerzasz biologię
- no wiem bo ogólnie lubię ten przedmiot, tylko tej baby głupiej nie- powiedziałem- ona wymaga ode mnie wszystkiego co możliwe. Nie wyrabiam z materiałem- dodałem
- ale i tak masz najlepsze oceny- powiedział
- no bo zakuwam po nocach. Poza tym muszę to jeszcze pogodzić z innymi zajęciami dodatkowymi
- no, wymęczął cię - przyznał ze śmiechem
- rell
Do szkoły mieliśmy tak z 10-15 minut piechotą, więc resztę drogi gadaliśmy o przeróżnych rzeczach. Kiedy w końcu zobaczyliśmy bramę budynku miny nam zrzedły. Tak bardzo nie chciałem tam iść, jedyne co mnie tam trzymało to trening na który musiałem czekać do końca lekcji. Na szczęście czasami był przed zajęciami chodź ma to swoje plusy i minusy, bo trzeba wstawać wcześniej.
Pierwsze co zobaczyliśmy to Sky machającą z uśmiechem w naszą stronę. Odmachałem jej z uśmiechem, a Victor tylko machnął ręką. Chyba za nią nie przepadał albo po prostu tego nie okazuje. Dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła.- cześć Sky co tam?- zapytałem i też ją objąłem. Lubiłem Sky była moją przyjaciółką. Zawsze mi pomagała i wspierała. Chodziliśmy do tej samej podstawówki więc też się już trochę znamy.
- a nic, uczyłam się cały wieczór do dzisiejszej kartkówki- odpowiedziała
- jakiej kartkówki? - zapytałem się jej i spojrzałem w stronę Victora. Wyglądał jakby też się dopiero o tym dowiedział.
- no z matmy dziś piszemy, nie mów że zapomniałeś- popatrzyła na mnie zaskoczona
- boże z matmy?- byłem totalnie słaby z matematyki, Victor to bardziej ogarniał zawsze miał z niej dobre oceny.
- a no faktycznie coś miało być. Czyli dzisiaj pierwsza matma jednak- powiedział emos po nagłym olśnieniu
- no to pało z matmy nadchodzę- powiedziałem i jęknąłem- totalnie o tym zapomniałem. W weekend byłem zajęty uhhhhh- przez to że Sol przyjechał wypadło mi to z głowy. Dostanę opierdol od ciotki.
- dobra chodźcie może wam coś pomogę mamy jeszcze 25 minut do rozpoczęcia zajęć- powiedziała Sky i pociągnęła nas za ręce.
Usiedliśmy ma korytarzu. Nie było jakoś tłoczno, bo każdy poszedł już pod swoją klasę. Sky wyciągnęła zeszyt oraz podręcznik i zaczęła nas uczyć. Gadała o jakiś pierwiastkach i innych gównach. Victor zdawał się to rozumieć bo szybko rozwiązywał swoje przykłady, jednak dla mnie to była czarna magia.
- Arion muszę już iść bo obiecałam pomóc koleżance. Życzę wam powodzenia paaa- powiedziała Sky i odeszła
Nie mogę dostać kolejnej jedynki, obiecałem cioci że się poprawie. Co jak zapiszę mnie na kolejne korki albo zakaże chodzić na treningi do puki nie poprawie ocen. Ręce zaczęły mi się trząść a oczy szklić.
- Arion co jest?- zapytał Victor gdy spuściłem wzrok
- nic, wszystko w porządku- powiedziałem chyba mało przekonująco
- no przecież widzę. Możesz mi powiedzieć - spojrzał mi w oczy
- wiem tylko boje się że dostanę kolejną palę i znów będę musiał chodzić na korki czy coś - powiedziałem cicho
- nie rozumiesz tematu tak? - zapytał
- tak, totalnie nie rozumiem, a nie mogę dostać kolejnej złej oceny. Gdybym tylko się wczoraj uczył, albo nie był taki głupi z tej matematyki - powiedziałem
- hej Arion nie jesteś głupi nie mów tak- powiedział Victor- to jasne że wypadło ci to z głowy, przecież wczoraj wyjechał Sol, pewnie i tak nie mógł byś się skupić- ciągle patrzył na mnie swoimi smoczymi oczami
- to niczego nie zmie- znów mi przerwał
- zmienia i to dużo- powiedział stanowczo i kontynuował- siedzimy razem będę dawał ci ściągać. Ja w miarę ogarniam ten temat więc nie powinno być problemu. Pytaj o cokolwiek czego nie będziesz umiał
- czyli o wszystko?- zapytałem z małym uśmiechem
- nawet o wszystko- też się uśmiechnął
- dziękuję Victor- powiedziałem i go mocno przytuliłem
Pov Victor
Tłumaczyłem dla bruneta że może mnie pytać o cokolwiek czego nie będzie umiał. Chłopak był bardzo wdzięczny. Podziękował i mnie mocno przytulił. Ciepło rozlało się po moim ciele. Odwzajemniłem gest. Lubiłem kiedy Arion mnie przytulał, czułem się w tedy tak przyjemnie i bezpiecznie. Nie jestem za bardzo otwarty na nowe znajomości i ogólnie na ludzi. Za Arionem też na początku nie przepadałem, ale ten się uparł że będzie się ze mną przyjaźnić. Tak się cieszę że się wtedy na to zgodziłem. Szczerze nie wiem co bym bez niego zrobił. Pomagał mi na dobre i na złe,ja też robiłem co mogłem by mu pomóc. Nie zraził się do mnie na samym początku co mnie dość mocno zdziwiło.
Brunet odsunął się ode mnie i spojrzał się na mnie swoimi szarymi oczami. Jego tęczówki były jedyne w swoim rodzaju. Nie widziałem jeszcze nikogo o takim kolorze oczu. Dobra Victor już dość.
Uśmiechnęłem się do niego gdy zobaczyłem że już się tak nie stresował.- za 2 minuty lekcja- powiedział chłopak i wstał z ławki
- noo, mam nadzieję że nauczycielka nas nie rozsiądzie - powiedziałem
- w tedy będę w czarnej dupie- zaśmiałem się na te słowa na co Arion przewrócił oczami, ale też się uśmiechnął
Słowa (1010)
------------------------------
Hejo kolejny rozdział wleciał. Dzisiaj co prawda taki krótszy ale ważne że jest nie? Mam nadzieję że ktoś wogóle czyta ten eksperyment społeczny. Liczę że czekacie na kolejny. Papapapapa 🥰

CZYTASZ
I Will Never Forget You Kyouten
FanficArion Sherwind, na co dzień uśmiechnięty chłopak bez żadnych problemów. Zawsze wesoły, pomocny, zabawny... A co jeżeli jest inaczej? Co jeżeli jego uśmiech jest tylko głupią maską, a tak naprawdę jest to chłopak z poważnymi problemami? Myślał, że ni...