„Trening"

129 15 44
                                    

Weszliśmy do klasy i od razu poszliśmy na tyły. Na matematyce siedzę jak najdalej pani czyli na ostatniej ławce. Victor szedł za mną. Rozpakowałem książki i usiadłem. W duchu się modliłem żeby zapomniała albo chociaż przełożyła. Baba zaczęła pisać temat na tablicy a cała klasa była cicho jak makiem zasiał. No może oprócz Aitora bo ten to ADHD ma. Wszyscy mieliśmy tą samą taktykę czyli zamknięcie mord i modlenie się o jej sklerozę. Naprawdę już myślałem że nam się udało ale nie. Babszytl powiedział tę zdanie.

- dobrze temat zapisany to..... wyjmujemy karteczki- powiedziała a cała klasa jęknęła

- no że też ją na starość skleroza nie dopadła- powiedziałem cicho do Victora

- Arion- powiedział emos ale widziałem że powstrzymywał śmiech

- no nie przesadzaj- powiedziałem wyjmując 2 kartki

Podpisaliśmy się a pani zaczęła dyktować przykłady. Szczerze mówiąc to nie wiedziałem nawet jak je zapisać, myślałem że gada jakieś zaklęcia. Patrzyłem na kartkę Victora i powoli przepisywałem. Nie zrobiłem wszystkiego jeden do jeden, bo to było by podejrzane. Starałem się tak na 3+ albo 4- bo za to dostanę mniejszy opieprz.

Baba dała nam na tą kartkówkę jakieś 10 minut. Stara ja bym tego nawet w 2 godziny nie rozwiązał. Mam nadzieję że chociaż przepisałem dobrze bo chyba był bym największym debilem na świecie gdybym nawet to spierdolił. Pani zaczęła zbierać kartki a ja spisywałem ostatnie zadanie. W niektórych po prostu strzelałem żeby nie mieć wszystkiego dobrze. Baba wzięła nasze kartki a ja odetchnąłem z ulgą. Popatrzyłem na Victora z wdzięcznością i wyszeptałem ciche dziękuję na co on się uśmiechnął.

Reszta matmy minęła w miarę spokojnie. Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek szybko się spakowaliśmy i wyszliśmy na korytarz.

- dzięki jeszcze raz za tą kartkówkę nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Przecież ja nawet nie rozumiałem co ona dyktuje- przyznałem

- nie przesadzaj to nic takiego- powiedział

- no tak, tak. Co teraz mamy?

- chyba biologię- odpowiedział

- no to zajebiście. Ta szkoła mnie wymęczy- powiedziałem

- relujesz

Podeszliśmy pod klasę gdzie był jeszcze Aitor, Gabriel i Ricardo (od aut. Załóżmy że wszyscy są w tej samej klasie i w tym samym wieku bo nie chcę mi się zmieniać 😘). Usiedliśmy na ławce i chwilę pogadaliśmy. W końcu niestety ponownie zadzwonił dzwonek i musieliśmy wejść do klasy.

Skip timeeeee

Reszta lekcji minęła normalnie. No może oprócz kilku odklej ale to już szczegół. Na szczęście w końcu koniec. Mogliśmy iść na trening jejjjj. Udałem się w stronę szatni z Victorem. Gdy do niej weszliśmy zobaczyliśmy że było już kilka osób między innymi Roma, Jp, Kaiser, Ricardo i Gabi. Za nami wbiegł jeszcze zdyszany Aitor. Przywitałem się ze wszystkimi i podszedłem do mojej szafki. Victor miał swoją dosłownie obok mnie. Wyjąłem z worka strój klubu i zacząłem się przebierać. Zdjąłem koszulkę i popatrzyłem na Victora. Też akurat zdjął swoją. Patrzyłem na jego umięśniony brzuch i ramiona. Dosłownie moje mięśnie przy jego to było nic. Może i miałem ich sporo, ale wciąż za mało. Muszę więcej ćwiczyć żeby choć trochę mu dorównać. Nie mogłem się na niego patrzeć 20 godzin, bo jeszcze ktoś by zobaczył. Odwróciłem wzrok na moją szafkę i szybko włożyłem klubową koszulkę. Gdy się już przebrałem usiadłem na ławce żeby zawiązać korki. Po chwili dołączył do mnie Victor.

- mam nadzieję że trener Sharp zrobi dziś lekki trening- powiedział Victor do drużyny

- rell nie zamierzam biec na rozgrzewkę kilka kilometrów- powiedział Aitor

I Will Never Forget You    Kyouten Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz