Rozdział 3

433 87 16
                                    


Star

– Rapid jest naszym szkolnym pupilkiem. Masz z czymś problem idziesz do Rapida. Nie umiesz na test, też idziesz do niego. Potrzebujesz odpowiedzi na zaliczenie, Rapid również ci to załatwi – Zaczęła rechotać Ami – no dobra z tymi odpowiedziami to żartowałam. – Spojrzała na niego pytająco. – Nie możesz tego załatwić? Prawda?

– Wszystko da się załatwić, o ile jest to legalne – mrugnął do niej i skierował twarz w moim kierunku. – Tak więc, jakbyś miała jakąś sprawę Star, wal śmiało. – Patrzył wprost w moje oczy, przygryzając dolną wargę.

– Wydaje mi się, że nie skorzystam – fuknęłam sarkastycznie. On mnie nie pamiętał, widziałam to w jego oczach.

– Jeszcze nie wiesz, co mówisz Star – wtrąciła się Ami.

– Może i nie wiem. Idziemy na tę stołówkę? – Marzyłam, by uciec od niego, jak najdalej, od tego spojrzenia, którym świdrował mnie, jakby szukał odpowiedzi na niezadane pytanie.

– Może nasza gwiazda zmieni zdanie po ognisku? – Z lekko uniesioną brwią zapytał, a ja się zastanawiałam, o jaki ognisku była mowa.

– Czekaj, czekaj, jeszcze nie doszłam do tego, muszę wdrożyć ją w mury tej szkoły, a ty wskakujesz z ogniem. – Swoboda z jaką rozmawiali wprawiła mnie w zakłopotanie. Kiedyś to ja tak się przy nim, to mi się buzia nie zamykała, ale nie dzisiaj. Czułam, dziwną pustkę stojąc w ich towarzystwie, a zarazem tęsknotę za przyjacielem, którego nigdy nie odzyskałam.

– Więc drogie panie, idźcie zwiedzać. – Przesunął się w bok, ustępując nam miejsca.

Skierowałyśmy się w stronę stołówki. Czułam złość na niego, że mnie nie pamiętał. To oznaczało, że nie byłam nikim ważnym w jego życiu. Czułam złość na siebie, że w mojej głowie cały czas przebijały się wspomnienia, których on był wielką częścią. Miał mnie ochronić, miał być blisko, miał pokazać tajemnice świata, ale przede wszystkim miał pokazać czym jest przyjaźń. Nie zrobił nic z tych rzeczy. Zrujnował moje marzenia o świecie doskonałym. Pragnęłam jedynie jego obecności, byłam skłonna oddać całą kolekcję figurek żółwi ninja, byle by tylko wrócił i nauczył mnie, jak iść przez świat w pojedynkę. Jak widać jemu się to udało, mi natomiast już nie.

Obróciłam głowę, by ten ostatni raz spojrzeć na niego i dostrzegłam, że odprowadzał nas wzrokiem. Nasze oczy się spotkały i wtedy zagościł uśmiech na jego twarzy, co jeszcze mocniej podniosło mi ciśnienie.

– Wybacz dziewczyno, ale muszę sprowadzić cię na ziemię. To nie twoja liga. – Ami szepnęła mi do ucha, nie rozumiałam co miała przez to na myśli i chyba wyczytała to z wyrazu mojej twarzy, bo dodała. – Nasze ciasteczko strzela do innej bramki, wiesz co przez to chcę powiedzieć ? – W ekspresowym tempie obróciłam głowę ku niej.

– Serio? – wrzasnęłam nieświadomie, zwracając tym samym na nas uwagę większości osób znajdujących się na korytarzu.

– Ciszej! I tak serio, spójrz na tego kolesia przy szafkach, z przerzuconą przez ramię granatową bluzą. Tylko na litość boską zrób to dyskretnie.

Wzrokiem zaczęłam skanować cały korytarz w poszukiwaniu osoby, o której mówiła Ami i znalazłam chłopaka z jej opisu, który ewidentnie przypatrywał się nam. Był wysokim brunetem. Jego sylwetka budziła postrach. Widać było, że siłownia była jego drugim domem. Koszula opinająca mięśnie wyglądała, jakby miała lada moment pęknąć na szwach.

– Ten brunet?

– Dokładnie ten, to Eric, tam gdzie jest Rapid tam i on. Od zawsze nierozłączni. Ich ojcowie prowadzą wspólnie kancelarię, a oni no cóż, wspólnie inicjują aktywność fizyczną ,,barabara”. Wiesz nie to, że ich złapali, ale zarówno jeden, jak i drugi nigdy nie był widziany z dziewczyną, chodzi mi o lizanko.

– Ja nie jestem dyskretna? W jednej wypowiedzi zawarłaś barabara i lizanko – wybuchnęłam śmiechem – a znamy się od kilku godzin. – I już wiedziałam, że się polubimy. Ta dziewczyna nie miała hamulców.

– Życie jest totalnie niesprawiedliwe. Zabierać nam kobietom, takie ciasteczka.

Rozmarzona Ami to była nowa jej odsłona. Ta dziewczyna miała wiele twarzy i chyba chciałam je wszystkie poznać. Byłam i w sumie to nadal jestem zaskoczona informacją o orientacji Rapida. Nie chodziło, o to, że nie byłam tolerancyjną osobą, tylko jakoś wizja jego z innym mężczyzną nie przemawiała do mnie, może dlatego, że w głowie miałam go jako małego chłopca, a ten dzisiaj nowo poznany zupełnie go nie przypominał.

Kiedyś wyobrażałam sobie nasze spotkanie i w głowie cały czas miałam wizję, że wrzeszczę na niego. Tamtego dnia zawalił się mój świat i czułam się winna. Z każdej możliwej strony nawiedziły mnie demony uświadamiając, że nie byłam dobra, że to co się stało to tylko moja wina. Bo jak w logiczny sposób wyjaśnić dziecięcemu umysłowi, że wszystkie tragedie ściśle z nim powiązane nie są spowodowane tym, że było niedostatecznie dobre? Rapid mnie zostawił, mamy nie było, a Andrew ucierpiał na tym najbardziej.

Przez cały ten czas karałam się w myślach, że to wszystko było moją winą. Wielokrotnie pod osłoną nocy, słone krople moczyły poduszkę z podobizną Elzy, bo tak, jak ona robiłam krzywdę innym. Pamiętałam pierwsze dni, kiedy to Andrew wrócił do domu. Moje błędy, kiedy to starałam się mu pokazać, moje ulubione zabawki. Kiedy to po raz kolejny, mama mówiła, że on ich nie dostrzeże. Głupie błędy, sprawiły, że znienawidziłam większość swoich zabawek. Głupie błędy, których nie dało się wymazać z pamięci. Ja byłam głupia łudząc się, że może gdy będę cały czas przy nim, gdy pokaże mu wszystko co mam, on jednak to zobaczy. Niestety los był dla mnie okrutny i śmiał mi się prosto w twarz ukazując szpony nienawiści do mnie.

Nie dałam rady wymazać z pamięci tego okresu. Czułam się okradziona, ale przede wszystkim ograbiona przez życie ze szczęścia. W tamtym czasie widziałam jedynie swoje nieszczęście, swój ból i nie dostrzegałam bólu moich rodziców. Byłam samolubna i karcę się za to do dnia dzisiejszego. Piętrząca się poczta w tamtym momencie nie robiła na mnie wrażenia, a powinna. Teraz to wiedziałam. Rachunki za leczenie dalej przychodziły, z tą różnicą, że ja wiedziałam co to było.

****

Dzień minął nawet szybko. Nie miałam chwili dla siebie, ale to nie oznaczało, że było źle. Jedynie na stołówce czułam się jakoś dziwnie. Większość z dziewczyn przyjęła mnie z uśmiechem na twarzy, ale pozostała jeszcze ta część drużyny, która dogryzała mi na każdym polu mojej wypowiedzi. Niby Amie uprzedzała mnie, ale wrogość, która biła od jednej z nich była namacalna. Doskonale rozumiałam Emme, do tej pory to ona prowadziła ten zespół, to ona była tą z pozycji numer jeden, a ja wtargnęłam bez zaproszenia usuwając ją z pierwszego składu. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie mi robić problemów na treningu.

Gdy tylko byłam przy swojej szafce rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam bez patrzenia, kto to i to był wielki błąd.

– Hej piękna, już po lekcjach?

– Masz tupet, żeby do mnie dzwonić – warknęłam do słuchawki.

– Ty dalej się boczysz? Przecież to był tylko żart, ja i Twój brat, no wiesz.. – Kurwa jego mać,! Co ja miałam w głowie, by się spotykać z tak mało rozwiniętym osobnikiem!!???

– Andrew.

– A, no właśnie, Andrew. To takie żarty. Może wyskoczymy gdzieś razem? Wiesz, ja ty i mój samochód mmmm.. aż się rozmarzyłem.

– Wiesz, masz jaja, żeby po ostatniej akcji dzwonić do mnie, ale po głębszym zastanowieniu muszę cofnąć te słowa. Wiem ja, jak również ty, że tam dole to tych jaj nie da się znaleźć, no może z lupą, ale to i tak przy dobrych wiatrach.

– Ty tępa szmat..– nie chciałam słuchać dalej tej wiązanki i się rozłączyłam.

Co ja miałam w głowie dwa miesiące temu, zaczynając przygodę z Lucasem? Nigdy nie bawiłam się w takie akcje. Chłopak nie był mi do niczego potrzebny, chociaż patrząc na to z innej strony, też żaden nie zabiegał o moją atencję. Wszystkich odstraszał fakt, że grałam w kosza, nikt nie chciał mieć dziewczyny, która lepiej radziła sobie w sporcie. Lukcowi to jednak nie przeszkadzało, sam grał w szkolnej drużynie hokejowej i to jako kapitan. Moje próby zbycia pełzły na niczym, wydawało się, że wręcz przyciągały go jeszcze bardziej, aż w końcu się poddałam. Dałam sobie szansę na tę normalność, którą mieli inni i jak widać po ostatniej akcji z Andrew i dzisiejszym telefonie, to była najgłupsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Do dzisiaj miałam wyrzuty sumienia, że nie dostrzegałam w porę prawdziwej twarzy Lukasa. Złość na samą wzmiankę tamtej sytuacji zalewa mój umysł.

Dwa tygodnie wcześniej

– Ja idę zrobić popcorn, a wy włączcie już koncert. Wstałam z kanapy, by przyszykować w kuchni trochę przekąsek.

– A ja muszę tego słuchać? Poszedłbym do pokoju i włączył coś bardziej odpowiedniego, no nie wiem, może nowinki z działu nauki handlowej? – odezwał się Andrew, ale ja nie zamierzałam mu na to pozwolić. Ilekroć Luca do nas wpadał młody chciał się zmyć.

– Nie ma takiej możliwości, dzisiaj siedzisz z nami! – mój głos był stanowczy i Andrew widział, że nic nie ugra.

– Młody, będzie zajebiście wiesz jakie dupeczki latają po scenie – odezwał się Lucas, a ja miałam ochotę podejść i mu zwyczajnie przywalić z liścia. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że Andrew nie będzie mógł zobaczyć tych „ dupeczek”. Wiedziałam już w tamtym momencie, że muszę to zakończyć.

– Za chwilę wracam. – Obróciłam się w kierunku kuchni.

Nie wiedziałam ile dokładnie kroków zrobiłam, ale do moich uszu doszło lekkie warczenie Latiki, co zdarzało się bardzo rzadko. Jakiś dziwny niepokój zalał moje ciało i wróciłam do salonu. W pierwszej kolejności doszedł mnie głos Luca, a w następnej ponowne warczenie psa.

Zatrzymałam się przy futrynie i słuchałam o czym tak dyskutują. Niby nie było w tym nic złego, jednak do pewnego momentu.

– No podaj mi tę cholerną poduszkę – warkną Luca do Andrew, a ten wyciągnął spod pleców poduszkę i wtedy poleciały słowa, których ja nie mogłam cofnąć, nie mogłam ich powstrzymać, bo nie należały do mnie – Kurwa ślepy jesteś czy co? Mówiłem niebieską, a nie różową! – Pies wyczuł zagrożenie i rzucił się między nich, by bronić mojego brata, a ja wrzeszcząc ruszyłam z miejsca, w którym stałam.

– Wynoś się z mojego domu!

– Skarbie to były takie żarty.

– Głuchy jesteś? Wypierdalaj!

I jak? Złość zalała Wasze serca? Oj, jak pisałam byłam wściekła na tego bohatera 🤭🤭🤭Zostawcie po sobie ślad⭐.

Rapid StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz