Miłego czytania <3
~*~
Stał przy kuchennej wyspie oparty o nią biodrami. Podwinął rękaw czarnej koszuli, aby zerknąć na zegarek. Spóźniała się już trzy minuty, co niezwykle go rozstroiło. Nie lubił jak ktoś zaburzał jego harmonogram, a Danielle Verdaz ostatnimi czasy naprawdę naruszała wszelkie jego zasady. Mógłby ją ukarać, jak miał w zwyczaju to robić, jednak odnosił wrażenie, że gra, którą oboje rozpoczęli nabierała naprawdę interesującego zwrotu. Potrzebował odskoczni od problemów, które zwaliły się na jego głowę. Były niczym pieprzona lawina - porywały go z prądem, dodatkowo zakopując w zaspach śniegu. Danielle go intrygowała, co było rzadkością. Dotychczas jego uwagę zwróciła może jedna kobieta, ale było to w liceum, więc raczej nie brał tego na poważnie, a Verdaz... Cóż, była ciekawym wyzwaniem, którego zapragnął się podjąć.
Poderwał głowę, gdy do jego uszu dotarł cichy odgłos stóp. Danielle zbiegła po schodach boso. Uniósł brew ku górze, gdy ta przystanęła na ostatnim stopniu i wsunęła na stopy balerinki, które trzymała w dłoniach. Tym razem były beżowe. Przesunął leniwie po jej szczupłych nogach, które pozostały odsłonięte. Miała na sobie zwiewną białą sukienkę w drobne kwiatki. Chyba fiołki, ale nie był, kurwa, pewien. Delikatny dekolt w serek, który uwypuklał jej niewielkie piersi, naszyjnik z małym kamieniem w odcieniu burgundu i do tego biała opaska wsunięta w hebanowe włosy, które opadały jej luzem na ramiona. Jej ubranie było skromne. Zwykle jego oczy skupiały się na kobietach w eleganckich sukienkach o stonowanych kolorach, drogiej biżuterii i długich blond włosach. Była ich przeciwieństwem, więc dlaczego, mimo że chciał odwrócić wzrok, nadal jej się przyglądał?
- Przepraszam, ale zasnęłam na pół godziny. - Poprawiła na ramieniu torebkę. - Dobrze, że się obudziłam, w przeciwnym razie musiałby pójść pan sam, a ja spaliłabym się ze wstydu, że pana zawiodłam. - Stanęła przed nim, gdy ten nadal milczał. - Coś nie tak? - zmarszczyła brwi.
- Zamierzasz w tym iść? - speszyła się lekko. Spojrzała na swoją sukienkę. - To biznesowe spotkanie. Obowiązuje strój wyjściowy.
- To jest strój wyjściowy. - Wkurzyło ją to, że po raz kolejny czepiał się jej wyglądu. Lubiła zwiewne sukienki i minimalizm. Nie widziała w swoim ubiorze niczego, co byłoby nieodpowiednie ani naganne. - Zawsze jest pan szczery, więc, proszę, niech będzie pan też i tym razem. - Jego brwi powędrowały ku górze. - Nie podoba się panu ta sukienka? - Obróciła się wokół własnej osi, demonstrując swoją stylizację.
- Nie. - Zatrzymała się w miejscu. Uniosła podbródek, aby móc spojrzeć w jego zimne oczu. Dała krok w przód, przez co prawie stykali się klatkami. Zmrużyła lekko powieki.
- Kłamie pan. - Przejechał językiem po górnych zębach. - Kiedy jest pan wściekły, pana oczy przybierają kolor ciemnej szarości, tak jakby miały pochłonąć obiekt pana irytacji - szeptała, uporczywie badając jego spojrzenie. - Kiedy czuje pan satysfakcję, są jasnoszare z ciemnymi obwódkami wokół. Kiedy mówi pan śmiertelnie poważnie, pana źrenice się poszerzają, a teraz są węższe... - zmarszczył ciemne brwi. Tego się nie spodziewał. - ..., co oznacza, że pan kłamie.
- Nie masz pojęcia, co czuję.
- Jest pan w błędzie - zacisnął mocno żuchwę. - Może nie mówi pan wprost o emocjach, ale pana oczy zdradzają niemal wszystko - przekrzywiła nieco głowę. - Najbardziej podobały mi się w samolocie - uniosła kąciki ust. - Dokładnie wtedy, kiedy się pan uśmiechnął. Były inne.
- Inne? - spytał nieco zniżonym głosem. Musiał odchrząknąć.
- Tak, były szare, jednak ten rodzaj szarości nie był zimny ani pusty. Było w nich coś więcej... - wyprostował się. - Być może ulga albo poczucie spokoju... Nie mam pojęcia, ale były piękne. - Prawdopodobnie były to najbardziej absurdalne słowa, jakie słyszał, a zarówno pierwsze tego rodzaju, jakie ktoś do niego skierował. Nikt nigdy nie powiedział mu żadnego komplementu, a ona zrobiła to już po raz trzeci. W klubie, w kasynie i teraz. Zwykle reagował na takie wypowiedzi gorzkim śmiechem, jednak ten wcale nie cisnął mu się teraz na usta. Verdaz wpędzała go w osłupienie. Nie wiedział jak na to zareagować, dlatego zrobił to, co świetnie mu wychodziło. Zignorował ją.
CZYTASZ
Ruthless, FLUSH#1 | 18+ ZAKOŃCZONE
RomansaDanielle Verdaz od dziecka zmagała się z trudną sytuacją rodzinną. Wychowana w domu pełnym przemocy, używek i skromnego funduszu na życie, w końcu ma okazję uciec z, otoczonego zniszczeniem, Detroit. Danielle łapie się wszelkiej okazji, która mogłab...