Hwang Hyunjin był młodym impresjonistą, którego kunsztu zazdrościło mu wielu. Jednak pod maską wybitnego artysty krył się zagubiony w świecie chłopiec, tracący wiarę w szczęście i we własne możliwości.
Był przekonany, że nikt nie zmieni jego nastawi...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
──────────
CHAPTER NINETEEN : LIKE ONE OF YOUR FRENCH GIRLS
tw ! nudity, a little (really just a little!) suggestive
[ 1,1k words ]
⠀⠀⠀⠀⠀GŁOŚNE pukanie do drzwi echem rozniosło się po całym mieszkaniu. Hyunjin jak z procy wyleciał ze swojej sypialni, biegnąc, żeby otworzyć. Szybko uchylił drzwi, za którymi zastał uśmiechniętą Irène.
— Hej, bebe* — powiedział, czule ją obejmując. Z dnia na dzień czuł się bardziej śmiały w jej obecności. Jego czyny wychodziły swobodniej, ale również naturalniej. Kochał ją, darzył ją prawdziwymi, szczerymi uczuciami i chciał, żeby o tym wiedziała. Cmoknął ją delikatnie w czoło i ułożył brodę na jej głowie. — Co tam, jak się masz?
— Nie wyspałam się, bo sąsiad z góry od szóstej bawił się wiertarką — mruknęła, wtulając się w jego pierś. — Grunt, że u ciebie sobie odsapnę.
— Biedna. A jak ma się Amour? — zapytał, mając na myśli kotkę.
Kotkę, bo znaleziony maluch okazał się samiczką. Irène skonsultowała się ze swoją mamą Manon, która od lat młodości prowadziła jedną z najpopularniejszych klinik weterynaryjnych w Paryżu. Kobieta przebadała maleństwo od A do Z, w końcu orzekając, że jest to, na szczęście, zdrowa, około czterotygodniowa kotka.
Mercier wraz z Blanche postanowiły ją przygarnąć. Raz, że miały odpowiednie warunki i dwa, że kotka niesamowicie je zauroczyła. Długo zastanawiały się, jak ją nazwać, aż w końcu do głowy Irène wpadła pewna myśl — amour, czyli miłość po francusku.
Przecież maleństwo odnalazł Hyunjin, czyli jej ukochany, jej miłość. Uznała więc, że w ten sposób doskonale upamiętni to wydarzenie i przy okazji swoje uczucia.
— Oj, ma się bardzo dobrze! — W jej oczach tliły się iskierki radości i podekscytowania. — Staje się coraz to odważniejsza. Biega, skacze, tuli się. Wychodzi z niej prawdziwy charakterek, ale nadal jest małą, uroczą rozrabiaką.
— Myślę, że dobrze trafiła. Pojawiła się w odpowiednim miejscu i czasie — Odszedł w stronę kuchni, chwilę później wracając. — Proszę, twoje latte.
— Och, dziękuję! Miło, że pamiętałeś — Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
Oczywiście, że pamiętał. Nawet kiedy na pewien czas się pd siebie oddalili, Hwang ciągle wspominał jej ulubioną kawę, gdy tylko przygotowywał swoje espresso.
Dziewczyna wzięła kubek w dłoń, spoglądając na wzorek na puszystej piance. Hwang przyozdobił kawę, oprószając ją warstwą cynamonu w kształcie lekko nierównego serca.