Zeszliśmy ze sceny i to był ten moment, gdy zgrabne dziewczyny podchodziły do Gabriela i prosiły o numer. Do Gavina też ktoś podchodził, ale za każdym razem odmawiał. Zdecydowanie jeszcze nie wtrzeźwiał. Nie było by to możliwe. Musiał się po prostu ogarnąć. Po czerwonym śladzie na twarzy nic nie zostało, co mnie cieszyło. Musiał dostać albo od Julii, albo od Henrego.
Patrzyłam się na niego. Nie uśmiechał się, wydawał mi się zawstydzony. To był człowiek który sprawił, że umierałam przez mój i jego czyn. On był moją agonią. Nie czułam przy nim euforii. Czułam się przy nim inna niż przy innych. Czułam się bezradna, ale nie tak bardzo jak czułam się przy moich rodzicach. Byłam jednocześnie lepsza i gorsza.
Jego złote tęczówki nie były tak bardzo widoczne w fioletowym świetle, ale nadal się odznaczały. Nie patrzył na inne dziewczyny tak samo jak na mnie. Ja też sprawiałam, że siebie nienawidził. Nie kochał mnie i ja nie kochałam go. Był dla mnie po prostu ważny tak samo jak ja dla niego. Pomimo tego sprawialiśmy sobie ogromny ból samym patrzeniem na siebie. Może kiedyś będzie mógł mnie uratować i będziemy mieć happy end. Jednak wszystko może być na odwrót, może stać się coś dzięki czemu zrozumiemy, że nie jesteśmy sobie pisani. Co to za relacja w której dwie osoby się nienawidzą? Żadna. Wszystko było tak sprzeczne ze sobą, że sama nie wiedziałam kim jestem i kim mogłabym się stać.
- Halo? Słyszysz mnie? - spytał jakiś mężczyzna za mną. Miał zarost, ale nie tak mocny jak Henry. Na oko wyglądał na czterdziestolatka, ale mógł być młodszy.
- Oh, nie. Przepraszam, co mówiłeś? - spytałam nieufnie.
- To ty grałaś na tej scenie?
- Tak. - chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Obcy facet podszedł do mnie i pyta się czy grałam na scenie. Zawsze mógł mnie porwać i wykorzystać do własnych celów. Ale może to i lepiej jak mnie porwie.
- Znam się na muzyce i mam kontakty. Mogę was gdzieś wcisnąć, na koncerty, na trasy, jeśli jeszcze nie macie menadżera. - Ta informacja była bardzo randomowa. Moje oczy wyglądały jak piłeczki ping-pongowe. Mężczyzna podał mi wizytówkę, którą wzięłam do ręki. Spojrzałam na nią czytając w myślach jego numer telefonu. - W razie czego możesz dzwonić. Tu masz mój numer. - uśmiechnął się.
- Muszę to najpierw uzgodnić z zespołem. - powiedziałam. Moja mina zrobiła się poważna, bo ten facet był naprawdę podejrzany. Czułam od niego negatywną energię pomimo uśmiechów i dość spokojnego tonu głosu. Miał coś za uszami i byłam w stu procentach pewna, że tak jest.
- W porządku. - zaśmiał się. - Jesteście dla siebie przyjaciółmi?
Naprawdę coś mi w nim nie pasowało.
- Tak, jesteśmy. A teraz niech Pan wybaczy, skoczę do moich przyjaciół i poinformuję ich o zaistniałej sytuacji. - uśmiechnęłam się, ale ten uśmiech nie był w ogóle szczery. Mężczyzna skinął głową w zrozumieniu i odszedł w stronę baru.
Podeszłam do Gavina totalnie zapominając o tym co się wydarzyło przed chwilą. Chłopak rozmawiał z jakąś dziewczyną, ale nie zwracałam na nią szczególnej uwagi. Brunet szybko mnie zauważył i zakończył rozmowę z szatynką. Wydawała się zawiedziona.
- Więc ten.. - nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. - Dziękuję? I ja też przepraszam. Za wszystko Gavin. - powiedziałam co było w stu procentach szczere.- ty też jesteś dla mnie ważny. - nie mogłam patrzeć mu się w oczy, gdy wypowiadałam te słowa. Ciężko mi było przyznać się do błędu, taka już byłam.
Chłopak przegryzł wargę. Zastanawiał się nad odpowiedzią a mnie to strasznie stresowało.
- Też zrobiłem głupio. - odparł. - I też jeszcze raz przepraszam. Jestem trochę pijany. - zaśmiał się. - Ale też wszystko mówię szczerze.
CZYTASZ
Gitarzysta
Novela JuvenilOpowieść o tym jak struny zakochały się w klawiszach. Nastoletnia Luna marzy o karierze pianistki. Jednak szara rzeczywistość nie pozwala jej na dalsze działania. Na konkursie na który przygotowuję się już większość czasu, dostaje propozycję grania...