21. Stalker

6 3 1
                                    

Zbiżałam się do swojego bloku a serce coraz bardziej łomotało mi w piersi. Próbowałam sobie przypomnieć czy zostawiłam coś przez co mogli by zrozumieć, że ich okłamuję? Jeszcze bardziej zestresowałam się przez powiadomienie w telefonie.

Od : Henry Wright

Siema, ogólnie to zadzwoniłem do tego typa i chce się z nami spotkać w następnym tygodniu. W piątek ci pasuje? 

Do : Henry Wright

Hej. Dzięki, dam ci znać, ale myślę, że tak.

Odpisałam chociaż wcale nie byłam chętna.

Całe życie i dusza ze mnie uleciały dopiero w momencie wejścia na klatkę schodową i zapukania do drzwi. Mój tata otworzył jak poparzony, patrząc się na mnie podejrzliwie. Nie wiedziałam co się dzieję. Było za spokojnie, nikt na siebie nie krzyczał, ojciec oderwał się od komputera a mama nie oglądała swojego ulubionego serialu i nie piła w tym momencie czarnej kawy.

Starałam się nie myśleć nad najgorszym scenariuszem, ale niestety nie przyniosło to większych skutków. Zaczęłam stresować się jeszcze bardziej niż wcześniej. Stałam i czekałam aż oboje coś powiedzą. Słychać było tylko przejeżdzające po drodze samochody i chodzącą pralkę. Ta cisza była naprawdę niepokojąca. Spojrzałam się w oczy mojego ojca, a on rzucił mi przepraszające spojrzenie. Byłam zdziwiona jakąkolwiek interakcją z jego strony. Nigdy nie przywiązywał się do tworzenia ze mną więzi.

Mama niczym wiedźma z Coraliny podniosła się z kanapy i podeszła w stronę stolika. Usiadła przy stole, gestem każąc zrobić mi to samo. Tak więc zrobiłam.

- Wybacz, że Cię tu sciągneliśmy ale uznaliśmy, że jest już dość późno prawda? Poza tym lepiej późno niż wcale. - przytaknęłam ze strachem w oczach chociaż nie zgadzałam się z tym co mówiła. - Nic nie powiesz? Szkoda. - machnęła ręką, tylko po to, żeby zaraz po tej czynności sięgnąć po swój telefon.

Weszła w wiadomości, a ja kątem oka widziałam już o co może jej chodzić. Dobrze, że tylko tyle.

Przęłknęłam głośno ślinę w momencie kiedy mama pokazała mi swój telefon. Wiadomości były z Panem Roy. Ten łysy, nie powiem brzydko kto, napisał do mojej matki z powodu, że nie mam już kontaktu z Danielem. Mój stres zamienił się w zdenerwowanie. Zmarszczyłam brwi i hardo spojrzałam się w stronę kobiety, która siedziała naprzeciwko mnie.

- Dlaczego zaprosiłaś ich na obiad? - spytałam.
Matka spojrzała na mnie zdziwiona moim pytaniem. Zawsze bałam się je zadawać, ale teraz czułam się na tyle odważna, żeby ją nawet zabić.

- Słucham? - kobieta niedowierzała. Patrzyła na mnie z otwartymi ustami, a następnie prychnęła. - To jest twoja szansa, nie zmarnuj tego córko. - to było ostatnie co powiedziała zanim wyszła z salonu. Zamknęła się w pokoju a ja chciałam, żeby słuch o niej tam zaginął.

Ojciec patrzył się na mnie z niedowierzaniem. Był zaskoczony moją nagłą pewnością siebie, co mnie wcale nie dziwiło. Dziwiło mnie bardziej to, że dalej tu stał i patrzył zamiast robić coś na swoim telefonie.

- O której będą? - spytałam delikatnie odchrząkując.

- O siedemnastej. - odpowiedział ojciec a następnie usiadł na kanapie i włączył telewizor, prawdopodobnie wyczekując na gości. Wpatrywałam się w jego puste oczy, które były tak samo puste jak moje. Nie było w nich blasku. Wszystko przepadło a ja wiedziałam, że nie zawacham się zrobić źle.

Zmieniłam się w przeciągu kilku miesięcy. Zaczęłam się stawiać, buntować, kłamać i chodzić po klubach i po różnych imprezach. Brakowało jeszcze tego, żebym się zaćpała.

GitarzystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz