Rozdział 6

36 3 3
                                    

Odzew Lilith

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov Al

Widzę ten budynek i poczułem nie przyjemny dreszcz przechodzący po moim kręgosłupie - Co ty sobie wyobrażasz Alastorze?!- powiedziała chłodnym i donośnym głosem - Ja nie wytrzymuje pani ale..- nie dała mi dokończyć i wbiła mi nóż w brzuch - Każdy kto się mi sprzeciwia kończy tam! - wrzasnęła wskazując na stertę pomaltretowanych ciał lecz oni byli wciąż żywi - pomocy..- szeptali ochrypłymi głosami a nóż zniknął tak samo jak ból od dźgnięcia - Cholera czy on zawsze musi mi wchodzić w drogę!!!!- krzyknęła na cały budynek

Otworzyłem oczy widząc jak Lucyfer trzyma rękę niedaleko mojego brzucha i z jego ręki wychodził złoty promień - Al czy ona znowu to zrobiła?- zapytał niespokojny i widziałem że się martwi - Tym razem zamiast otwierać moje rany dźgnęła mnie w brzuch - powiedziałem przyciszonym głosem - Czy ktoś wie że u ciebie spałem?- zapytałem trochę poddenerwowany - Jeśli nikt tu nie wejdzie to nikt się nie dowie ale narazie za wcześnie by ktokolwiek wstał
(Była 4 nad ranem) -Czyli spałeś tylko cztery godziny - zapytałem patrząc na niego i widząc że jeśli się nie położy od razu padnie - Nie musisz się wysilać jeszcze..- nie dokończyłem bo faktycznie padł ZARAZ ON PADŁ NA MOJE NOGI. Zaczęło mi się robić gorąco ale udało mi się otrząsnąć, podniosłem go i położyłem na łóżko gdy nagle poczułem jego mocny zapach wanilii było ciężko lecz utrzymałem język za zębami. Wyszedłem z jego pokoju i zszedłem ze schodów a tam była Niffty która najpewniej od kilku minut zabijała karaluchy - Dzień dobry Niffty - powiedziałem z uśmiechem na ustach
- Witaj królu karaczanów - powiedziała śmiejąc się żartobliwie -Co właściwie robiłeś w pokoju króla? - zapytała z ciekawością a ja zrobiłem się czerwony i zasłoniłem twarz rękami - Pomagał mi bo znowu mi się rana otworzyła - powiedziałem - Okej - odrzekła i dalej goniła karaluchy.

Narrator : Po jakimś czasie cała reszta zeszła na dół a Alastorowi co jakiś czas pojawiały się rany

Pov Lucek :

Obudziłem się na swoim łóżku próbując przypomnieć sobie co się stało, no tak zemdlałem ze zmęczenia a Al najpewniej położył mnie na łóżko. Ubrałem się i zszedłem na dół widząc że Al trochę krwawi - Lucek ocknąłeś się - powiedział Al radośnie a ja podszedłem do niego i zacząłem leczyć jego rany moją mocą a on bardzo delikatnie się zarumienił lecz było to ledwie widoczne. Po kilku godzinach reszta zeszła na dół a Angel był jakoś dziwnie mniej nachalny co mi się spodobało.
- Al ostatnio widzę że ostatnio dużo czasu spędzasz z niskim królem może wy...- nie dokończył widząc nasze zabójcze spojrzenie - Nic przecież by się nie stało gdybyście jednak byli razem ale nie wątpię (spojrzał na Charlie która osłupiała od jego słów) że komuś mogłoby to nie przypasować - powiedział ze swoim uśmieszkiem, gdy spuścił z nas wzrok  podszedł do baru po czym zaczął gadać z Huskiem - Z was też byłaby barwna parka - zaśmiał się Alastor a Husk razem z Angelem zrobili się czerwoni.

Pov : Husk

Ja i Angel po chwili ochłonęliśmy po słowach Ala, co on se myśli? - Husk musimy pogadać - powiedział Angel kierując wzrok na schody a ja kiwnąłem głową i wyszedłem zza baru oraz poszedłem za nim na górę. Gdy wszedliśmy do jego pokoju już wiedziałem o co może mu chodzić - Ja chciałem.....- powiedział i delikatnie się zarumienił - Chciałem... Kurwa!!!- wrzasnął ale wiedziałem już o co mu chodzi - Chcesz wyjaśnić to co powiedział Al?- powiedziałem by go nie denerwować jeszcze bardziej a on delikatnie skinął głową i zarumienił się mocniej - Już się wydało że nie pachnę lizakami a alkocholem- powiedział zasłaniając twarz ręką. Uśmiechnąłem się delikatnie i też zarumieniłem. Podszedł do mnie i położył głowę na moim ramieniu a z jego twarzy leciał mocny gorąc. Pogłaskałem go delikatnie po głowie a on podniósł głowę i zauważył rumieniec. Położył swoje ręce pod moimi uszami i też mnie pogłaskał lecz gdy otworzyłem usta by coś powiedzieć POCAŁOWAŁ MNIE
- Przepraszam - powiedział gdy puścił że mnie ręce a ja stałem tam cały czerwony od rumieńca. Spojrzał na mnie widząc rumieniec przytulił mnie - Oddychaj Husky -
Powiedział spokojnie i właśnie uświadomiłem sobie że nie oddychałem. Wziąłem dość głęboki oddech i po chwili nie miałem na twarzy rumieńca. Spojrzałem na Angela z zaskoczeniem ale przytuliłem go delikatnie a on pogłaskał mnie za uszami. Reszta dnia przebiegła spokojnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kochani zbliżamy się powoli do końca E-booka jak wam się podoba i bardzo was przepraszam że ostatnio nie wstawiłam ale wena mnie opuściła i nie miałam tyle czasu co wcześniej przy okazji chciałam być aktywna na tt więc wyszło jak wyszło nie wiem czy będę kontynuowała serię jeśli będziecie chcieli będę mogła po finale E-booka zrobić kolejną część miłego dnia/nocy papatki

                                    
                                             (🔥Flame🔥)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Walka z Przeznaczeniem | RadioApple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz