28. Łamiący serce szloch.

214 19 3
                                    

Ten dzień zapowiadał się nad wyraz spokojny. Miałam spędzić czas z dziadkami, których już dawno nie widziałam. Nie zapowiadało się, że cokolwiek mogło się zepsuć.

Ale moje życie nigdy nie było takie, jak sobie zaplanowałam.

– Ty zawsze tak długo śpisz, czy święta to wyjątek? – usłyszałam jak przez mgłę głos Leona tuż nad swoją głową.

Machnęłam ręką chcąc odpędzić go, jak natrętną muchę. Niestety był znacznie bliżej, niż myślałam. Moja dłoń spotkała się z jego twarzą. Otworzyłam szerzej oczy, uświadamiając sobie co właśnie zrobiłam.

– Kurwa, przepraszam – podniosłam się do siadu.

Brat się ode mnie odsunął, masując bolący policzek. Zacisnęłam wargi, bo po chwili ta sytuacja zaczęła mnie bawić. Nikt mu nie kazał nachylać się, gdy śpię, co cholery!

– Już współczuje dla Michaela, jak w ten sposób witasz go każdego ranka – mruknął niezadowolony, siadając na fotelu, znajdującym się w rogu pomieszczenia.

– To było niechcący! Kto normalny nachyla się do osoby, która śpi? – założyłam dłonie na piersi.

– Kto normalny wymachuje dłońmi jak wariatka? – odezwał tym samym piskliwym głosem, naśladując mnie.

– Tylko nie wariatka! – wskazałam na niego ostrzegawczo palcem, aby zważał na słowa.

Opadłam z powrotem plecami na materac, zakrywając się kołdrą. Może miał trochę racji, że jestem wariatką, ale nie chciałam przyznać mu racji. Kto normalny by to zrobił?

– Czego chcesz? – zapytałam, spoglądając na niego.

Leon uśmiechnął się przebiegle, a ja już czułam w kościach, że ten uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. Przewróciłam oczami, bojąc się co zaraz wypadnie z jego ust.

– Bojowe zadanie – mruknął, szczerząc się jak głupi.

– Już ci mówię, że nie ma opcji – oświadczyłam, podnosząc się z łóżka.

Skoro już mnie obudził, nie chciałam marnować czasu i postanowiłam pójść się ogarnąć. Zapewne za niedługo przyjadą dziadkowie, a ja nie chciałam paradować przed nimi w piżamie, która praktycznie nic nie zakrywała.

Przy Leonie nie miałam z tym problemu, bo był moim bratem i za pewne widział już znacznie bardziej wyzywające ubrania u kobiet, niż jakaś piżama, a poza tym był młody, nie to co dziadek czy babcia, którzy nie do końca pochwalali taki ubiór u kobiet.

Nagle poczułam jak znów robi mi się nie dobrze. Z przerażeniem w oczach minęłam Leona, wbiegając do łazienki, a następnie klękając przy muszli, zwracając całą zawartość żołądka.

Wytarłam usta ręką, podnosząc się i odwracając się do umywalki, aby umyć zęby. Spoglądając w lustro, dostrzegłam Leona, który bardzo uważnie mi się przyglądał. Przymknęłam oczy, wiedząc, że tym razem już nie odpuści.

– Co z tobą? – zapytał, krzyżując dłonie na torsie. Opłukałam usta z pasty, odwracając się do niego przodem. Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc co mam mu powiedzieć. – Howard wie?

Uniosłam na niego zszokowane spojrzenie, nie dowierzając co właśnie mi sugerował. Przełknęłam ślinę, czując jak znów robi mi się nie dobrze. Wzrokiem wypalał we mnie dziurę. Zgarbiłam się pod intensywnością jego spojrzenia.

– Ty chyba nie sugerujesz mi, że...

– Tak Isabella, właśnie sugeruje ci, że możesz być w ciąży – westchnął, podchodząc do mnie. – Dobrze wiesz jakie miałaś objawy za pierwszym razem – powiedział, nawiązując do mojej pierwszej ciąży.

IMAGINATION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz