Rozdział 3

896 109 6
                                    


Clare

– Na pewno wszystko spakowałaś? – spytała mama, zaglądając do mojego pokoju.

Kucnęłam, z trudem zasuwając walizkę, która ledwo się domknęła.

Nigdy nie byłam najlepsza w pakowaniu i zawsze zabierałam ze sobą zdecydowanie więcej rzeczy niż realnie potrzebowałam, dlatego później właśnie tak to się kończyło. Przyleciałam do domu  jedynie na weekend, chcąc spędzić jeszcze trochę czasu z mamą zanim rok akademicki na dobre się zacznie, ale patrząc na mój bagaż, można byłoby pomyśleć, że wybierałam się gdzieś co najmniej na dwa tygodnie.

– Mam nadzieję, że tak – odpowiedziałam jeszcze raz rozglądając się po całym pomieszczeniu, próbując znaleźć coś, co ewentualnie mogło umknąć mojej uwadze.

– Pamiętaj, napisz do mnie od razu po przylocie – poprosiła nieco osłabionym tonem, podchodząc bliżej.

Delikatnie skinęłam głową, uważnie się jej przyglądając.

Miała nieco bladą twarz, a pod jej oczami odznaczały się cienie, które wyraźnie zdradzały jej zmęczenie. Bez problemu zauważyłam, że nie czuła się najlepiej, ale zdaniem lekarzy ogólne osłabienie w jej stanie było niestety czymś na porządku dziennym. Mierzyła się z ciężką chorobą, która z dnia na dzień coraz bardziej ją wyniszczała. I, mimo że ostatnie wyniki pozostawały w normie, to nie mogłam oprzeć się temu dziwnemu wrażeniu, że to było jedynie chwilowe wytchnienie.

– Żałuję, że nie możesz polecieć ze mną – przyznałam szczerze, starając się przesadnie nie rozkleić.

– Dobrze wiesz, że bardzo bym tego chciała, ale według zaleceń lekarzy nie powinnam podróżować na dłuższe dystanse w tym stanie – powiedziała, a w jej głosie wyczułam delikatny smutek.

– Wiem, ja po prostu... – zawahałam się, ponownie na nią zerkając – naprawdę chciałabym, żebyś tam ze mną była.

Zbliżyła się, kładąc ręce na moich ramionach, po czym spojrzała mi prosto w oczy.

– Jestem pewna, że świetnie sobie poradzisz, Clare – starała się mnie uspokoić, a jej głos jak zawsze był pełen ciepła. – Stres to zupełnie naturalna rzecz, zwłaszcza, że to będzie twój pierwszy prowadzony wykład, ale nie pozwól, żeby strach czy cokolwiek innego stanęło ci na drodze do tego, na co tak ciężko pracowałaś.

Wypuściłam powietrze z ust, starając się wyciszyć te wszystkie natrętne myśli.

Miała rację. Zresztą tak jak zawsze. Bo to zawsze byłyśmy my. My dwie przeciwko całemu światu

– Dziękuję, mamo – szepnęłam, mając świadomość, że jej wsparcie będzie mi towarzyszyć, nawet na odległość.

– Pamiętaj, zawsze jestem z tobą, niezależnie od tego, gdzie jesteś – dodała, przytulając mnie na pożegnanie, a ja poczułam ciepło jej ramion, które na chwilę rozproszyło moje obawy. – Zobaczysz, następnym razem zdołam przylecieć.     

Delikatnie skinęłam głową, powoli uwalniając się z jej objęć. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni, świadczącą o przyjściu nowej wiadomości.

– Przyjechała taksówka – oznajmiłam, chwytając za walizkę.

━━━━༺❀༻━━━━

Późnym wieczorem dotarłam do Londynu, ale listopadowy wieczór w tym mieście nie przywitał mnie zbyt pozytywnie, bo dosłownie tylko gdy wyszłam z metra zaczął padać deszcz.

Przeszył mnie chłodny wiatr, który zdawał się wnikać w każdy zakamarek mojego ubrania. Krople deszczu spadały z nieba, uderzając o brukowane chodniki, wydając przy tym cichy, rytmiczny stukot, który rozbrzmiewał w ciszy pustych ulic.W pośpiechu przemierzałam kolejne przecznice, próbując jak najszybciej dotrzeć do mojego mieszkania. Była to niewielka kawalerka, usytuowana w jednej z kamienic na obrzeżach miasta, którą wynajęłam już prawie ponad rok temu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Convergence - Edevane Brothers 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz