XI.

3 1 0
                                    

POV: Nathan

Gdy Tony zadał pytanie, miałem wrażenie, że umarłem. Nie mogłem się ruszyć, byłem jak sparaliżowany. Podniosłem wzrok i spojrzałem na Sami. Jej uwaga nie skupiała się na Tonym tylko na mnie.

-Tony..- Amy była już bliska płaczu, gdy go upominała.
-No co, Am? Wiem że też chcesz wiedzieć. Wszyscy chcą.

Sam nie poruszyła się nawet o centymetr. Dalej siedzi i patrzy na mnie, a po jej policzkach płyną łzy. Wstałem ze swojego miejsca i podniosłem Tonego. Złapałem go za koszulkę i szarpnąłem mocno.

-Co ty taki przestraszony?! Przed chwilą byłeś kurwa aż za odważny!
-Stary, po prostu męczy nas to wszystkich..
-To ty ciągle wywlekasz ten temat bo nie możesz znieść, że jesteś niedoinformowany! - puściłem uścisk- Dokończymy tą rozmowę jutro.

Posłałem mu jeszcze swoje groźne spojrzenie i ukląkłem przy blondynce. Mimo, że ja zmieniłem położenie jej wzrok dalej tkwił w tym samym miejscu. Położyłem rękę na jej ramieniu delikatnie odwracając w swoją stronę.

-Pojedziemy do mnie, dobrze?- pokiwała głową- złapałem ją za plecy, a drugą ręką pod nogi, a ona schowała twarz w moją szyję- Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny, Price.
-Czekajcie, odwiozę was- zaoferował Ethan a ja przystałem na jego propozycję bo wstałem jako ostatni i pewnie mam jeszcze alkohol we krwi.

White otworzył mi tylne drzwi auta i wsiadł za kierownicę, a ja ułożyłem Sam na fotelu i usiadłem obok niej. Złapała mnie za dłoń i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.

Nie mogę teraz tego spierdolić. Zaufała mi, pozwoliła się stamtąd zabrać i nie mogę, kurwa znowu zawieść jej zaufania. Nie po tylu latach.. Będę przy niej i zrobię co tylko będzie chciała. Nie zostawię jej samej na krok, żeby sytuacja z cięciem się nie powróciła. To nie było niewinne pytanie podczas pijackiej gry. To był kurwa Tony. Jej najlepszy przyjaciel. Osoba, która była przy niej przez ostatnie trzy lata i oglądała jej cierpienie, teraz stała się jej oprawcą. Jak on mógł?

-Stary..- zaczął Ethan- Wiesz, że Price..

-No właśnie nie wiem, nie chciał?! Jak się do cholery nie potrafi kontrolować, to niech nie pije! A powiedz mi, serio was wszystkich tak to męczy?

-Nate, każdy się zastanawia co musiało się stać, że Sam wpadła w depresję, ty popłynąłeś w panienki. Wszyscy wam kibicowaliśmy, a przez tamte wydarzenia, wy straciliście nawet siebie. Nie przypuszczałem, że to kiedykolwiek się stanie.. Owszem, jestem ciekawy co się stało, ale wychodziłem z założenia, że gdy będziesz gotowy, to nam powiesz. Po dzisiejszej akcji, wiem, że to chyba nigdy nie nastanie, ale nie przeszkadza mi to. Dla mnie ważne jest, że się pogodziliśmy wszyscy.

-Dzięki Et. Wiedziałem, że na Ciebie można liczyć. Jak wrócisz przekaż Tonemu, że nie żartowałem. Jutro mu tak wpierdolę, że go matka nie pozna- przyjaciel spojrzał na nas w lusterku i zaśmiał się.

-Dobrze was widzieć znowu razem.

Spojrzałem na dziewczynę z mojej lewej strony. Nie wiem czy spała czy nie, bo jej twarz była cała schowana w moim torsie. Przyciągnąłem ją do siebie bliżej i pocałowałem jej jasne włosy.

Jak kubeł zimnej wody, spłynęły na mnie wyrzuty sumienia. Przypomniałem sobie swój plan, zbliżenia się do niej, upokorzenia, w celu jej kompletnego zniszczenia. Moi przyjaciele o tym wiedzą i to może do niej dotrzeć. A ja nie mogę na to pozwolić. Dopiero, gdy jest przy mnie Sami, czuję, jak wszystko wraca na swoje miejsce.

Podjechaliśmy pod mój dom i ponownie wziąłem dziewczynę na ręce. Kazałem przyjacielowi wracać do Scotta i, że jutro podskoczę po auto. Otworzyłem drzwi i zaniosłem Sami do swojego pokoju. W tym momencie byłem niesamowicie wdzięczny za tak absorbującą pracę naszych rodziców. Może to przykre, że mieli nas gdzieś, ale w takich sytuacjach przynajmniej oszczędziło nam to zbędnych pytań. Położyłem Sami na łóżku i zorientowałem się, że dziewczyna nie śpi. Trzymała kurczowo moją koszulkę i ani myślała o tym, żeby ją puścić. Ułożyłem się obok niej i masowałem jej plecy.

ON THE SAME SIDE | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz