Rozdział 8

82 8 0
                                    

Wydarzenia z rozdziału numer 7, przedstawione z punktu widzenia Kateriny.

Miłego czytania :*

*********

Katerina

Ocknęłam się około 4 nad ranem, pamiętałam co wydarzyło się zanim straciłam przytomność. Przez kilka minut siedziałam na łóżku, układając sobie w głowie, co tak właściwie się stało.

Nigdy nie sądziłam, uczucie może tak brutalnie przerodzić się w nienawiść. Stałam tam, bez słowa, serce mi waliło jak oszalałe, a oczy wypływały z orbit. Człowiek, przy którym moje serce zaczęło coś czuć trzymał siłą w moich dłoniach nóż, skąpany w czerwonej poświacie. Jego twarz, zwykle tak dumna lecz wyrażająca troskę, była w tamtej chwili maską bez wyrazu, a oczy lśniły zimnym, bezdusznym światłem.

"To kara, kochanie," wyszeptał, jego głos był lodowaty i obcy. "Kara za nieposłuszeństwo."

Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Przecież to niemożliwe, zabiłam człowieka, Aleksiej był zdolny do czegoś takiego. Ale widok bezwładnego ciała tego nieszczęśnika, leżącego w kałuży krwi, nie pozostawiał złudzeń. To była rzeczywistość, okrutna i bezlitosna.

W tamtej chwili poczułam, że umieram. Nie fizycznie, ale psychicznie. Cały mój świat runął. Miłość, zaufanie, wszystko to okazało się złudzeniem. Zrozumiałam, że żyłam w kłamstwie, że mężczyzna, którego pokochałam, był potworem ukrywającym się pod maską dobroci. Jak mogłam być tak głupia i poczuć coś do bestii zwanej Aleksem Nazarovem?

Od tamtej nocy czuję ciągłym strachu. Boi się o siebie, o swoją rodzinę, o każdego, kto jest mi bliski. Każdy cień, każdy szelest budzi we mnie przerażenie. Chyba spałam krótko, ale na pewno niespokojnie, prześladowana koszmarami. Czuję się jak więzień własnych wspomnień, niezdolna zapomnieć o tym, co widziałam.

Najgorsze jest to, że wiem, że nigdy nie będę mogła uciec od tego koszmaru. Nazarov jest potężny, ma wielu ludzi, którzy go słuchają. Jeśli spróbuję go oskarżyć, zniszczy mnie i wszystkich, których kocham. Muszę milczeć, nawet jeśli to oznacza życie w ciągłym strachu. Nie mogłam tutaj zostać, zgodziłam się na seks z Aleksiejem, on prędzej czy później się o to upomni. Nie odpuści mi. Wiem co mówiłam na początku, ale muszę porozmawiać z Maximem. Może on znajdzie jakieś wyjście z tej sytuacji. Powoli wstałam z łóżka, starając się nie wydać najmniejszego dźwięku. Chodźby skrzypnięcie deski mogło pokrzyżować moje plany. Dyskretnie podeszłam drzwi od pokoju, na korytarzu słychać jakieś męskie głosy, to pewnie ochrona. Szybko rozważam inne wyjście. Serce mi waliło jak oszalałe. Pot spływał mi po plecach, chłodząc rozpaloną skórę. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Druga w nocy. To teraz albo nigdy. Podeszłam do okna i uchyliłam je na oścież. Z zewnątrz dobiegał mnie szum drzew kołysanych nocną bryzą. Zerknęłam w dół. Ziemia wydawała się tak daleko, a mur otaczający rezydencję – nieprzekraczalny. Ale nie miałam wyboru. Musiałam spróbować.

Z szafy wyciągnęłam długą, jedwabną szatę. Zawiązałam ją mocno wokół talii, tworząc coś na kształt liny. Zmierzyłam okiem odległość między oknem a najbliższym drzewem. To będzie ryzykowne, ale muszę to zrobić. Z głębokim tchnieniem wychyliłam się przez okno i powoli zaczęłam zsuwać się po szacie. Każdy dotyk szorstkiej kory drzew drapał mi skórę, ale nie zwracałam na to uwagi. Koncentrowałam się tylko na celu.

Kiedy dotknęłam ziemi, szybko oddaliłam się od domu. Serce nadal waliło mi w piersi, ale adrenaliną płynąca w żyłach dodawała mi sił. Szybko przebiegłam przez ogród, starając się trzymać się cienia drzew.

Nagle usłyszałam kroki. Zamarłam. Serce zabiło mi w piersi z taką siłą, że aż mnie zabolało. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam dwóch strażników, którzy oświetlali latarkami każdy zakamarek ogrodu. Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby mnie nie znaleźli.

Księżniczka BratvyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz