Spacer nad zatoczkę zajął mi niecałe dziesięć minut. Rześkie powietrze przyjemnie chłodziło moją skórę, bo mimo wieczoru i wysokich koron drzew, wciąż było duszno. Uniosłam głowę w górę i zobaczyłam na niebie słońce oraz księżyc – lato be like. Pomimo że na zewnątrz wciąż było jasno, musiałam wyostrzyć wzrok, żeby zorientować się w słabo znanym terenie.
Sylas czekał na mnie w umówionym miejscu. Patrzył w dal, siedząc na dużym, granatowym kocu. Byłam pewna, że słyszy, jak podchodzę, bo nie odwrócił głowy, ale powiedział:
- Jako zmiennokształtny musisz poruszać się bezszelestnie, nieważne, czy to w ludzkiej, czy w wilczej postaci.
Wywróciłam oczami (przynajmniej tego nie mógł zobaczyć) i usiadłam obok. Chciałam mu coś odpyskować w stylu: nawet się nie starałam, ale szybko zrezygnowałam. Chciałam budować dobre relacje z moją rodziną, bo i tak straciłam bez nich piętnaście lat życia. Więc ten jeden raz pomyślałam i postanowiłam się nie odzywać.
- Ale nie po to chciałem się z Tobą dziś spotkać – kontynuował. Odwróciłam głowę i od razu przełknęłam ślinę.
Oczy dziadka lśniły żółcią. Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że aż poczułam niepokój. Coś zaczęło napierać na mój mózg. Pomrugałam dwa razy oczami, łapiąc się za głowę. Miałam wrażenie, że wbija się w nią miliony drobniutkich szpilek. Moja prawa dłoń oderwała się od ucha i uniosła wbrew mojej woli. I wtedy to zrozumiałam.
Wilczy instynkt przejął nade mną kontrolę. Moje oczy błyskawicznie przybrały srebrny kolor. Zaczęłam stawiać się sile, która napierała na moje myśli i własną wolę. Lewa pięść wystrzeliła w przód i wymierzyła cios w twarz Sylas'a. Mężczyzna zablokował atak, nawet na chwilę nie zrywając kontaktu wzrokowego. Warknęłam głucho, obnażając wydłużone kły. Jednym silnym ruchem wypchnęłam dziadka z mojej głowy. Jego oczy wróciły do normalnego koloru, a on sam odetchnął głęboko. Zobaczyłam, że po czole spływa kropelka potu.
- Dobrze – powiedział jakby zmęczonym głosem. Oddychałam głęboko, starając nie wypuścić ze środka buzującej we mnie złości.
- Użyłeś na mnie głosu alfy – warknęłam. Sylas zaśmiał się ponuro i przetarł dłonią mokre czoło.
- Po objęciu po mnie stanowiska, sama będziesz musiała nauczyć się go używać.
- Będziesz mnie teraz uczyć? – moja złość przerodziła się w zaciekawienie. Wilk, który jeszcze przed chwilą próbował się ze mnie wydostać, z powrotem wrócił na drzemkę, a wraz z nim moje wyostrzone zmysły.
- Głos alfy nabywa się po oficjalnym zostaniu alfą – odparł Sylas. Widząc moją niezadowoloną minę, zaśmiał się krótko. – Jeżeli chcesz nią zostać już teraz, droga wolna.
- Chyba na razie podziękuję – mruknęłam. – To w takim razie, po co chciałeś się ze mną spotkać tylko we dwójkę?
- Bo widziałem, że masz problemy z kontrolą swoich wilczych zachowań, jak każdy młody wilk – wytłumaczył. – Jako przyszła alfa, nie możesz pozwolić, żeby emocje wzięły nad Tobą górę. Niektórzy odpuścili sobie naukę kontroli na dobre.
Automatycznie pomyślałam o James'ie i jego czerwonych oczach. Był wilkiem, którego najłatwiej było wyprowadzić z równowagi i który prawie zawsze reagował agresją. Musiałam jednak przyznać, że Leonid też miał do tego predyspozycje. Przynajmniej, jeżeli w grę wchodziło moje bezpieczeństwo lub eliminacja wampirów.
- Wbrew pozorom, tłumienie emocji jest bardzo proste – rzekł Sylas. – Wystarczy znaleźć na to sposób.
- A ty jaki znalazłeś?
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
Fiksi PenggemarRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*