TW: sexual harassment
~
Krótko o tym, jak dopadła nas klątwa faraona
„Nie, piekło nie ma nic wspólnego z miejscem – piekło wiąże się z ludźmi. Może to ludzie są piekłem."
~John Marsden
Nie śpię. To znowu ten dziwny stan czuwania, gdzieś pomiędzy snem a jawą, podczas którego koszmary mnie omijają. Przewracam się na drugi bok i powoli otwieram oczy. Will śpi tuż obok pod moim kocem z żółwiami. Nic nie mówię, tylko idę do łazienki, która znajduje się na korytarzu, by doprowadzić się do porządku. Niech chociaż jedno z nas będzie wyspane.
W odbiciu widzę, jak bardzo mam podkrążone oczy. Żaden korektor nie przykryłby ich. Wyglądam okropnie i też tak się czuję. To zdecydowanie nie będzie mój dzień, a czeka nas kilkugodzinna droga z powrotem do Quito. Nawet nie obchodzi mnie jaki kraj jest naszym kolejnym celem. Wzdycham ciężko, rzucam jeszcze jedno spojrzenie na moje odbicie i opuszczam łazienkę.
— Już myślałem, że utopiłaś się w... och — wyrywa mu się, gdy zauważa, jak wyglądam.
— Dzięki. A już chciałam sobie wmówić, że nie jest tak źle.
— Nie, nie. Wyglądasz ślicznie.
— Ta. Jak gówno z kokardką.
Leon prawie cały czas używa tego porównania. Może to znak, żeby do niego zadzwonić. Kolacja w restauracji mogła zakończyć się na tysiąc różnych sposobów. Zgaduję, że rodzice co najmniej raz się kłócili jeszcze zanim zdążyli zamówić jedzenie.
Sięgam po telefon, z zaskoczeniem zauważając, że ładowarka nie wybuchła. Jeszcze bardziej dziwi mnie całkowity brak powiadomień. Ani od mamy, ani Leona. Nawet cisza od Maddie i Camerona.
— No dobra. Czas na nas.
— Tak jest, szefowo. Pozwól mi tylko doprowadzić się do porządku.
— Pozwalam.
Rusza do drzwi, a ja w tym czasie zbieram rzeczy ze stolika. Nagle moja dłoń zatrzymuje się tuż nad srebrnym kompasem, a do mnie docierają wydarzenia z poprzedniego dnia.
— Spaliliśmy kilkuset letni statek — zauważam. Te wszystkie notatniki, które widziałam w szufladzie biurka! Tyle zapisków. Kilka lat wyrwanych z przeszłości skrupulatnie zapisywanych... Wyjaśnienie skąd całe to złoto i jak dostali się tak daleko w głąb lądu, to wszystko pochłonął ogień.
— To ma dla ciebie teraz znaczenie?
— To część historii, która nie została odkryta. I nigdy nie zostanie, bo ją zniszczyliśmy!
— Biblioteka aleksandryjska też została zniszczona. Niektóre tajemnice pozostają tajemnicami, pamiętasz?
Wznoszę oczy do nieba. To był ogromny kawałek historii. Wszystko zostało pięknie spisane, a całe wnętrze kajuty kapitana było niemal idealnie zachowane. Jakby czas zupełnie się zatrzymał.
Will wychodzi. Chwilę wpatruję się w kompas – jedyne co pozostało, po tak ogromnym statku, po brzegi wypełnionym złotem. Może Will ma rację. Straciliśmy zapiski, ale również złoto. Lepiej, żeby tak ogromna ilość nie trafiła w posiadanie człowieka, bo przyniosłoby to zgubę, więcej niż jednemu istnieniu. Chciwość po prostu płynie w ludzkich żyłach.
Po kilku minutach również wychodzę z pokoju. Zostawiamy klucze na zakurzonym blacie w recepcji i ruszamy w stronę naszego kradzionego auta.
— Dasz radę prowadzić? — pytam Willa, wciąż pamiętając o ziejącej dziurze w jego boku. Może i zniknęła w jakiś magiczny sposób, ale widzę, że momentami łapie się za zraniony bok.
CZYTASZ
Dziewięć Kluczy
FantasíaKoniec kwietnia. Wyjątkowo słoneczny dzień. Poranek jak każdy inny, nie licząc snu, który prześladuje Kaitlyn od dziecka. Ale przecież każdy z nas czasami śni. Jednak kiedy postać ze snu pojawia się na korytarzu w szkole, Kaitlyn ma bardzo złe prze...