Rozdział 23

375 37 2
                                        

Mia
Obudziło mnie jasne światło, które wpadało do pokoju.
Wchodząc tu wczoraj żadne z nas nie zasłoniło rolet. Byliśmy zbyt pochłonięci sobą nawzajem. Rozciągnęłam się na łóżku.
I zamarłam.
Miejsce obok było puste.
Puste.
Zerwałam się do pozycji siedzącej i rozglądnełam się po pokoju.
Nie ma jego ubrań.
Wyszedł.
Liam po prostu wyszedł.
Poczułam pieczenie w oczach.
Idiotka.
A myślałaś, że z nim będzie inaczej. Głupia.
Poczułam jak łza spada mi na policzek, od razu otarłam ją z twarzy.
Nie płacz. Przez faceta nie warto. Pokiwałam sama do siebie głową, masz nauczkę. Kolejną.
Udałam się pod prysznic. Wciąż zbierało mi się na płacz, jednak postanowiłam, że będę silna. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłem deszczownice, w jednym momencie moje ciało pokryło się gorąca wodą. Zamknęłam oczy i ustawiłam twarz w górę do strumienia wody. Stałam tak próbując oczyścić i ciało i umysł. Wypłukać z pamięci wydarzenia z kilku ostatnich godzin.
Poczułam dłoń, która leciutko zacisnęła się na mojej szyi oraz delikatnie pocałunki na łopatce, ramieniu i miejscu w którym bił mój puls.
Zamarłam.

- Boże, jeżeli tak będzie wyglądał mój raj to zacznę być wierzącym.- szepnął mi do ucha zachrypnięty głos Liama. Gwałtownie otworzyłam oczy i obróciłam się do niego twarzą.

- Wszystko w porządku? - zapytał, a na jego twarzy malowało się zmartwienie.

Otworzyłam usta i chwilę mi zajęło pozbieranie myśli.

- Myślałam, że wyszedłeś...

- Co? Dlaczego miałbym wychodzić? - zapytał uśmiechając się do mnie.

- Nie było ciebie, ani twoich ubrań. Pomyślałam...- uciszył mnie pocałunkiem. Namiętnym i gorącym. Rozbudziły się we mnie wszystkie zmysły. Nasze języki znów próbowały się scalić w jedność.

- Skarbie, będziesz musiała siłą mnie wyrzucić, inaczej nigdzie się nie wybieram. - uśmiechnęłam się do niego czując, że cała, aż promienieje szczęściem. - Poszedłem zrobić śniadanie i kawę, ale jak wróciłem usłyszałem prysznic...- jego oczy pociemniały.- Nie mogłem się oprzeć. - Liam wrócił do całowania mnie. Oparłam się plecami o ścianę kabiny,  wtedy Liam zamknął mnie w klatce swoich ramion, które oparł o ścianę tuż przy bokach mojej głowy. Z każdą chwilą nasz pocałunek zdobywał na silę. Poczułam jak jego penis błaga o moją uwagę. Jednak zanim wykonałam jakiś ruch Liam padł przede mną na kolana. Złapał mnie mocno za tyłek, po czym położył sobie jedną moją nogę na ramieniu i zaczął mnie konsumować. Najpierw długie pojedyncze liźnięcia. Jednak po chwili zaczął drażnić moją łechtaczkę. Ssał ją na zmianę z całowaniem i lizaniem. Z chwili na chwilę przyspieszał swoje ruchy. Moje biodra poruszały się wbrew mojej woli. Liam nadawał rytm, a moje ciało się podporządkowało. Im bardziej przyspieszał tym trudniej było mi się powstrzymać od orgazmu. W końcu dałam za wygraną.
Jękłam wykrzykując jego imię i wiotczejąc w całym ciele. Doszłam.
Liam wstał i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

- A teraz się umyjemy.- powiedział z cwaniackim uśmiechem. I faktycznie najpierw on namydlił mi całe ciało. Zwracając wyjątkowo szczególną uwagę na piersi i krocze. Jak tylko moje ciało zostało przez niego spłukane, zrobiłam to samo co on przed chwilą . Nalałam sobie żel o zapachu borówek na rękę i kazałam się mu obrócić do mnie plecami. Najpierw składałam mini pocałunki na całych jego plecach, a później rozmasowałam na nich żel. Dokładnie tak samo zrobiłam z przodem jego ciała. Najpierw składałam malutkie pocałunki na całym jego ciele, a później namydlałam go. Szczególną uwagę poświęciłam przy namydleniu jego penisa. Robiłam to najpierw powoli, ale z chwili na chwilę przyspieszałam. Liam oparł się plecami o ścianę kabiny. Czułam, że jest już blisko. Im dłużej robiłam mu dobrze, tym byłam bliższa do przejęcia tymczasowej kontroli nad jego słabnącą silna wolą. W końcu odpuścił. Poczułam gorące nasienie na mojej ręce. Jeszcze chwilę masowałam go powoli, aż zupełnie zwiotczał w mojej dłoni.
Otworzył oczy, które były pełne żądzy. Złapał mnie za kark i przyciągnął do swoich ust. Pocałował mnie tak jakby chciał wyssać moją duszę. Ścięło mnie z nóg.

- A teraz pójdziemy zjeść śniadanie.-powiedział kiedy zakończył nasz pocałunek. Ubraliśmy się i wspólnie poszliśmy do kuchni, gdzie stało nasze śniadanie, które wcześniej przyrządził Liam. Było już zimne, ale było warto. Uśmiechnęłam się, bo jeszcze żaden facet nie zrobił mi śniadania. Rider próbował parę razy, ale on głównie potrafi zrobić tylko jajecznicę i tosty z serem. Więc gdy zobaczyłam tosty z awokado i jajkiem sadzonym byłam w siódmym niebie.

- Co chcesz dzisiaj robić? - zapytał siedząc koło mnie przy wyspie kuchennej i jedzą tost.

- Muszę pojechać do klubu ogarnąć papierkową robotę. Wybierzesz się ze mną? - zapytałam z nadzieją, bo nie chciałam się z nim rozstać. Jeszcze nie. W sumie to nigdy, ale to inna kwestia.

- Chciałbym, ale muszę się przebrać.- odparł jakby zawiedziony i spojrzał na swoje ubranie.

- To może cię podrzucę do Zoe, a sama pojadę do klubu. A jak już wszystko ogarnę przywiozę cię tu spowrotem?- zapytałam, chociaż najchętniej gdzieś bym go przykuła, żeby mieć pewność, że jak wrócę to tu będzie.

- Doskonały plan.- uśmiechnął się po czym pocałował mnie w nos.
Po śniadaniu i ogarnięciu po nim pojechaliśmy pod blok w którym mieszka Zoe. Liam prowadził więc i tak musiałam wyjść z auta. Zaraz po tym jak Liam zniknął w budynku, moim oczom ukazała się Mercedes z żmijowatym uśmiechem.

- Ciesz się dopóki możesz - powiedziała do mnie.

- Słucham? - zmierzyłam ją wzrokiem.

- Teraz jest z Tobą, ale za dwa tygodnie wróci do Nowego Jorku i znów będzie mój. - powiedziała pewna siebie. Podeszłam do niej najbliżej jak się dało. Przybliżyłam się do niej i szepnęłam na ucho.

- Może i wróci do Nowego Jorku. Może i faktycznie znów zagościsz w jego łóżku, ale dopóki nie będziesz wiedzieć jak to jest czuć jego smak na ustach. Dopóki nie będziesz przez niego adorowana całą noc. Dopóki nie będzie przekładać swojej przyjemności nad twoją. To nigdy nie będzie twój. - uśmiechnęłam się pełna satysfakcji- Ciebie brał jak tanią szmatę, która akurat była w pobliżu, ale to mnie ma w sercu i duszy. Nigdy tego u niego nie doświadczysz. - Spojrzałam na jej twarz przepełnioną gniewem i wróciłam do auta. Pojechałam do klubu i mimo, że starałam nie dopuścić do siebie tej myśli to Mercedes ma racje. Liam ma zostać partnerem w kancelarii prawnej w Nowym Jorku, a ja mam klub i rodzinę tu w Los Angeles. Natychmiast zmarkotniałam.
Wtedy przypomniały mi się jego słowa "... jeśli kliknie to coś wymyślimy" .
Jeśli kliknie.
Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby klikło.

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz