Rozdział 9

109 4 0
                                    

Aleksiej

Nie mogłem w to uwierzyć, była jeszcze dziewicą. Katerina to piękna, młoda kobieta, naprawdę nikt, jeszcze jej nie miał? Nie chciałem, żeby oddała mi się tylko, pod przymusem. Chciałem, żeby zrobiła to świadomie. Gdybym wiedział wcześniej,nigdy nie dopuścił bym, aby to się wydarzyło. Zasmakowałem jej, była rozkoszna,delikatna, słodka. Najgorsze było, że pragnąłem więcej. Pobudziła moje żądze,jeszcze bardziej. Musiałem się uspokoić, poleciłem więc moim ludziom, by przełożyli naszą jutrzejszą zabawę na dzisiaj.

Pojechałem do lasu na obrzeżach miasta, moi ludzie mieli tam przywieź dwóch chuj, którzy zgwałcili, a następnie brutalnie zamordowali nastolatkę. Dziewczyna miała tylko 16 lat, zasługiwała na życie. Całe rosyjskie media zajmowały się ta sprawą, policja przez kilka tygodni nie potrafiła nawet wytypować podejrzanych. Ci zwyrodnialcy porwali ją, gdy wracała do domu, po zajęciach gimnastycznych. Wywieźli do pustostanu na obrzeżach miasta. Bili, podpalali papierosami, gwałcili, nagrywali obrzydliwe filmy, a następnie wrzucali je do specjalnej strony internetowej zrzeszającej takich zwyroli. Dziewczynę wybrali przypadkiem. Znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Dziewczyna była naprawdę śliczna, młoda dama. Miała kasztanowe włosy, które sięgały jej do ramion, brązowe włosy. Widziałem jej zdjęcia wykonane w prosektorium, ona nawet nie przypominała człowieka. Odnosiła duże sukcesy w gimnastyce. Była niewinna. Oglądałem filmy, które z nią nagrali. Jestem człowiekiem wytrzymałym, nie jedno już widziałem, ale to... Tego nie dało się oglądać. Krzyki tej biednej dziewczyny do dzisiaj prześladują mnie w koszmarach. 

Jak stało się, że ja i moi ludzie zajęli się tą sprawą? Bardzo prosto.

Pewnego dnia do mojego biura w siedzibie Bratvy, przyszedł starszy mężczyzna, około 70 lat. Nie wiem jak nas znalazł. Nikt od tak nie mógł znać miejsca nasze siedziby. Chciał widzieć się z pakhanem za wszelką cenę. Oczywiście to nie było takie łatwe, moi ludzie od razu wyrzucili go przed bramy. Myślałem, że mam problem z głowy, ale mężczyzna przychodził codziennie rano oraz czekał do późnego wieczora. Stał przy brawie 5 dni, nie zważając na deszcz, czy słońce. Ledwo podtrzymywał się na starej, drewnianej lasce. Obserwowałem go przed kilka dni. Uprzejmie kłaniał się moim ludziom. Nie bał się nas. Zaimponował mi, zgodziłem się na spotkanie. Późnym wieczorem, ugościłem staruszka w moim biurze. Był przemoczony, pogoda nie była, tego dnia, zbyt przyjemna. Mężczyzna upił łyk gorącej herbaty, wyjaśnił mi sytuację. Chciał bym znalazł morderców i gwałcicieli jego wnuczki, od razu skojarzyłem sprawę. Staruszek przyniósł ze sobą 40 tys. Rubli, to około 400 euro. Powiedział, że to oszczędności jego życia, on jak i jego rodzina nie są zamożni, ale jeżeli zgodzę się znaleźć tych skurwieli, zapłaci mi o wiele więcej. Był gotów sprzedać swoje mieszkanie, wziąć kredyt, żeby tylko jego wnuczka spoczywała w spokoju. Widziałem w jego oczach desperację, ale i gniew, jakim darzył zabójców wnuczki. Sam nie był w stanie wiele zdziałać. Uzyskał mój szacunek, przyznaję. Zgodziłem się więc załatwić sprawę, za darmo. W mojej rodzinie szacunek był cenniejszy od pieniędzy. Po dwóch dniach wiedziałem, kto stał za tą zbrodnią. Starszy mężczyzna poprosił mnie by ci zwyrodnialcy, błagali o śmierć. Uśmiechnął się, gdy mu to obiecałem. Chciał, aby cierpieli. Bardzo proszę.

Zaparkowałem terenowy samochód na wprost mężczyzn, światła raziły gnoi w oczy. Wyszedłem z pojazdu, zaciągnąłem się, świeżym nocny powietrzem.

Ciemność otuliła las niczym aksamitny płaszcz. Drzewa, które za dnia stały dumnie, teraz zdawały się chować w mroku, ich konary rysowały na niebie poszarpane sylwetki. Cisza była przytłaczająca, przerywana jedynie szelestem liści poruszanych niewidocznym wiatrem i sporadycznym skrzypieniem gałęzi.

Zawsze byłem zafascynowany nocą. W mieście światła latarni i neonów zagłuszały naturalne rytmy, a tu, w lesie, mogłem poczuć prawdziwą moc ciemności. Zapach wilgotnej ziemi i rozkładających się liści mieszał się z delikatną wonią żywicy. Gwiazdy, których w mieście ledwo dostrzegałem, tutaj błyszczały jak diamenty rozrzucone po czarnym aksamicie nieba.

Księżniczka BratvyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz